czwartek, 20 października 2016

[Recenzja książki] Leszek Mieszczak - "Noc jest dniem"

Autor: Leszek Mieszczak
Tytuł: Noc jest dniem
Gatunek: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Psychoskok
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 276

Opis: Powieść "Noc jest dniem" stała się swoistą podróżą w czwarty wymiar, który nie ma oparcia w otaczającej nas rzeczywistości i potwierdza, że nie każdy, którego oczy są zamknięte, śni i nie każdy z otwartymi oczami - może widzieć.

  Wiara. Wydaje się nam, że jej wpływ na ludzkie życie jest coraz mniejszy. W codzienności zapominamy o niej, bo inne rzeczy absorbują nas dużo bardziej. A może by tak zwolnić, usiąść i na chwilę zastanowić się, czy nadal wierzę, a przy tym sięgnąć po lekturę, która wpłynie na postrzeganie? Tak, chętnie. Bo "Noc jest dniem" mnie podbiła. Całkowicie.
Książka ta opowiada historię Bronisława Chrobaka, który pewnego dnia w pociągu dostrzega niewidomą kobietę i pomaga jej pozbierać porozrzucane z torebki przedmioty. Można powiedzieć, że taki sposób na zapoznanie się nie jest oryginalny - racja, miałam wrażenie, że już spotkałam się z czymś podobnym - ale przecież znajomości zaczynają się w różnych okolicznościach. Nawet w pociągach.
Kilka słów o Bronku. Z zawodu mechanik, z zamiłowania poeta i prozaik, może się pochwalić dwoma tomikami poezji i jedną powieścią. Mąż i ojciec. Człowiek, którego dzień jest rutynowy. Przynajmniej do czasu poznania Marty. Jak oceniam tego bohatera? Jako bardzo realistyczną postać. Przypomina mi odrobinę mojego kolegę ze studiów. Części czytelników może nie spodobać się, że Bronek - który jest po części narratorem opowieści - jasno mówi o tym, że się modli wieczorami, nie ukrywa swojego stosunku do wiary. Bo to właściwie o wierze mówi ta książka. Polubiłam Bronka i z chęcią spotkałabym go w jakimś pociągu.
Drugą kluczową postacią, która przejmuje połowę książki i opowiada swoją historię, jest Marta. Uzdolniona malarka, której dzieła schodzę nie tylko w kraju, ale i za granicą. Poznajemy ją jako niewidomą trzydziestodziewięciolatkę (o ile nie pomyliłam się w obliczeniach), która co kilka dni, niekoniecznie codziennie, przebywa popołudniami trasę Pszczyna-Żywiec, kiedy to wraca od siostry, której dzieckiem się zajmuje. Początkowo współczułam jej tego, że jest niepełnosprawna. Kiedy zaś poznałam dokładnie jej historię, którą opowiada Bronkowi poprzez napisaną przez siebie mini-książkę, poczułam do niej wielką sympatię, ból z powodu tego, co ją spotkało, i ogromną dumę z tego, że przetrwała wszystko, co ofiarował jej Bóg. Bo choć życie Marty przypominało życie Hioba, nie załamała się. Za tę siłę będę ją podziwiać chyba zawsze.
Podejrzewam, że gdybym nawet nie czytała tej książki podczas zagranicznego urlopu, gdybym wzięła się za "Noc jest dniem" w domu przy normalnym trybie pracy, ta powieść kazałaby mi się na moment zatrzymać i spojrzeć na swoje życie i świat pod trochę innym kątem. Niby opowieść o dwójce nieznajomych, których łączy pociąg na trasie Bielsko-Biała Północ - Łodygowice Górne, a mimo to zostałam pochłonięta i przez chwilę po zamknięciu książki nie mogłam ochłonąć. Postaci - wszystkie! - są klarowne, stworzone od początku do końca. Żadna z nich, nawet wspomniany kolega z klubu PTTK, nie jest dla zapchania fabuły. Każdy coś wnosi do historii, choćby małą iskrę stanowiącą o całym ogniu tej opowieści. Można stwierdzić, że jestem bardzo stronnicza, bo ze swoją wiarą nie mam problemów (jestem katoliczką) i dlatego powieść mi się podoba. Uważam, że trafi ona jednak do każdego, kto choć raz w swoim życiu zwątpił. Bo czy nie zwątpienie świadczy o wierze? Tego uczy mnie ta książka.
Poza postaciami i świetną fabułą na plus jest także język. Prosty, czasami wręcz kolokwialny, ale przez to czyta się naprawdę szybko - mnie zajęło to trzy dni. Dałam się wciągnąć kolejnym rozdziałom, kolejnym mailom bohaterów, kolejnym spotkaniom czy też staraniom Bronisława o wydanie kolejnego tomiku wierszy. Tak bardzo to wszystko zapadło mi w serce, że będąc na dworcu w Katowicach musiałam na rozkładzie jazdy poszukać pociągu relacji Katowice-Zwardoń. Nie muszę chyba wspominać, że uśmiechnęłam się jak psychopatka, widząc Bielsko-Białą Północ i Łodygowice Górne z godzinami przyjazdu. Wspomnienie tej trasy nadaje autentyczności historii i sprawia, że chciałabym przeżyć coś podobnego.
Wyznam także, że uwiodła mi okładka. Jest prosta, wręcz minimalistyczna, no ale cóż  - to oko po prostu mi się podoba. Może nie nawiązuje od razu do treści, ale jeśli dowiemy się o niewidzeniu Marty i o tym, że dla niej "noc jest dniem", zrozumiemy, dlaczego to właśnie oko patrzy na nas z półki. Jeśli miałabym powiedzieć coś więcej: okładka tej powieści została jedną z moich ulubionych, ot co.
Niestety, poza plusami są i minusy. A przynajmniej jeden poważny. Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z korekty. Przecinki przecinkami, nauczyłam się wybaczać ich brak, ale literówki i to poważne? Podam Wam trzy przykłady (jest w książce jeszcze jeden, który znalazła moja siostra, ale akurat ona czytała bez dzierżenia ołówka w ręce - ja go miałam, by zaznaczać cytaty, moje zboczenie - więc nie powtórzę go tutaj). Pierwszy - zdanie w książce wygląda tak: "Przy koszeniu trawy niesforne myśli kilka razy biegły do spotkanej w pociągu kobiecie". Czy nie wydaje się, że powinno być "kobiety" albo zamiast "do" wstawić "ku", by miało to ręce i nogi? Drugi przykład - wyrażenie "mój wyuczony zwód", gdy Bronek mówi o swoim zawodzie mechanika (pracuje jako dealer samochodowy). Nadal mnie ono serdecznie bawi. Trzeci przykład - specjalnie poszukałam wzoru aktu notarialnego, by się upewnić, czy to nie błąd. Ale jednak. W książce pojawia się zdanie " Dnia 28.09.2013 roku (dwudziestego szóstego października dwa tysiące trzynastego roku) przed mną, Antonim Góreckim, notariuszem w Żywcu, stawiła się (...)". Początkowo myślałam, że w nawiasie jest data stanowiąca o czymś innym (tego dnia faktycznie wydarzyło się coś związanego z Martą), jednak - jak pisałam - widziałam wzór aktu. Data w nawiasie to słowny zapis daty w zapisie liczbowym. Czy w korekcie ktoś miał zaćmienie? Chciałabym wiedzieć.



      Podsumowując, nie trzeba być katolikiem - ba!, chyba nawet nie trzeba być chrześcijaninem - by dostrzec piękno w tej książce pełnej bólu, znaleźć wsparcie i siłę. Bo "Noc jest dniem" to nie tylko opowieść o przyjaźni i ciężkim losie. To opowieść o tym, że Bóg doświadcza nas nie dlatego, że jesteśmy słabi, ale dlatego, że jesteśmy na tyle silni, by znieść wszystko. Bo w człowieku drzemie prawdziwa moc. Trzeba jedynie umieć to dostrzec u siebie i u innych.

Ocena: 8,5/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

     Strefa dobrych cytatów (jest ich masa!)

     "Tęsknię za czasami, kiedy słowa garnęły się do moich myśli."

     "Dla mnie sny były zawsze nieograniczonym dostępem do źródła mojej wewnętrznej mądrości, doświadczenia i kreatywności. Ta mądrość łączyła się bezpośrednio z mądrością Boga i dawała poczucie dodatkowego bezpieczeństwa, czasem ostrzegając przed czymś, czego się nie spodziewałem."

     "Jakby na to nie patrzeć, sam jestem reżyserem swojego życia."

     "Rozrywka jest nam potrzebna, każdemu: i bogatemu [,] i biednemu. Pozwala nam zapomnieć na chwilę o troskach, spojrzeć na świat innymi oczyma."

     "Wszystkie rzeczy mają swój czas i swym zamierzonym biegiem przemija wszystko pod słońcem."

     "Strach jest często ukrytym szantażystą, niwelującym nasze poczynania idące w stronę wzrostu."

     "(...) wszystko zależy od poglądu, który się wyznaje."

     "Tak naprawdę dopiero w kryzysowych sytuacjach dowiadujemy się, kim jesteśmy."

     "Ten, który nie potrafi przebaczyć, staje się ofiarą zła, które go dotknęło i przejęło nad nim swoje władanie i kontrolę".

     "Każdy dzień jest i nie jest dobry na odejście."

     "Życie jest niesamowitym darem od Boga, bez specjalnych zasług, ot tak, rozpoczyna się i nigdy już nie ustaje, nawet jeśli ciało rozpadnie się."
     

9 komentarzy:

  1. Nie przepadam za książkami o wierze, więc raczej sobie ten tytuł odpuszczę, ale przyznam, że przy tak dużej ilości korekt książek, sprawdzania, itd., to na takie błędy, jakie przytoczyłaś, nie powinno być zupełnie miejsca. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez swoje małe hobby, jakim jest nadal edytorstwo (choć zawieszone), jestem wyczulona na punkcie wszelkich błędów, a te przytoczone były dla mnie po prostu nie do przyjęcia.
      Uważam, że powinno się dać jej szansę, bo nie opowiada tylko o wierze, ale o zwykłych ludziach. Ich historia może dodać sił w walce z przeciwnościami we własnym życiu.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że w jakimś stopniu to książka dla każdego, tylko trzeba dać jej szansę i otworzyć na nią umysł.

      Usuń
  3. Nie przeczytam tej książki, ponieważ ją napisałem i po części przeżyłem. Większość epizodów wydarzyła się naprawdę. Codziennie też dalej wsiadam do pociągu kursującego z Łodygowic Górnych do stacji Bielsko-Biała, podążając do pracy i z powrotem do domu. Nie jest to książka wyłącznie o wierze, to jednak zdaję sobie sprawę, że nie trafi do wszystkich, a raczej do mniejszości. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że do Pana książki trzeba odrobinę dorosnąć bądź mieć własne, niekoniecznie ciekawe doświadczenia.
      Dziękuję za tę powieść, bo naprawdę zapadła mi w serce. Życzę kolejnych książek, weny i wszystkiego dobrego! :) A "Noc jest dniem" będę polecać wśród znajomych i rodziny.

      Usuń
    2. W 2009 roku napisałem powieść Reguła, jeśli ma pani ochotę przeczytać, ale niekoniecznie recenzować, mogę przesłać egzemplarz.

      Usuń
    3. Z wielką przyjemnością. Proszę o kontakt: zniewolonetrescia@gmail.com

      Usuń
  4. Nie jestem przekonana co do tej książki. Sama wiesz jakie jest moje nastawienie do spraw religijnych, dlatego też pozwolisz, że odpuszczę sobie lekturę powieści [Noc jest dniem].
    Pozdrawiam. <3
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.