środa, 20 września 2017

[Recenzja książki] Matthew Mather - "Kroniki Atopii"

Autor: Matthew Mather
Tłumacz: Jędrzej Polak
Tytuł: Kroniki Atopii
Tytuł oryg.: The Atopia Chronicles
Gatunek: Science fiction
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 6 maja 2015
Ilość stron: 660

Opis: Wyobraź sobie, że pracujesz wydajniej, nie chodząc tak często do pracy. Chcesz wrócić do formy? Twój nowy sobowtór zabierze cię na przebieżkę, gdy ty będziesz opalał się przy basenie. Wyglądaj jak chcesz, kiedy chcesz i gdzie chcesz - i żyj przy tym dłużej. Sam stwórz potrzebną ci rzeczywistość. Zapisz się od razu! Za darmo!
                U schyłku XXI wieku świat dochodzi do siebie po Wojnach Pogodowych. Na Atopii, wyspie-raju, prowadzi się tajne testy nowej technologii, która daje ludziom możliwość kreowania alternatywnych rzeczywistości, idealnych światów, a także przenoszenia się do nich i zatracania w nich, podczas gdy ich sobowtór zajmuje się ich realnym ciałem. Ale Atopia, mająca być ratunkiem dla ludzkości, staje się pułapką, w której nic nie jest do końca ani rzeczywiste, ani złudne.
                Ludzie tracą kontrolę nad technologią, którą stworzyli. Piękny sen zamienia się w koszmar.

            Technologia pcha świat do przodu i ułatwia nam życie. W popkulturze ten motyw był już wielokrotnie wykorzystywany, a artyści pokazywali nam kolejne wizje przyszłości, kiedy nawet w najprostszych czynnościach zastąpią nas roboty. Oczywiście przy okazji pojawia się mnóstwo obrazów wieszczących nam apokalipsę spowodowaną zbytnim rozwojem technologii, choć pozornie świat wyglądałby dużo lepiej. Tak jak w „Kronikach Atopii”.
            Nie jestem fanką dystopii, wręcz ich nie znoszę i unikam jak ognia, choć jest kilka tytułów, do których lubię wracać. To jednak nie zmienia faktu, że przerażają mnie światy w nich kreowane i każde takie spotkanie jest dla mnie jak zetknięcie z horrorem.
            Z tego też powodu obawiałam się, że ta cegiełka nie przypadnie mi do gustu, ale nie sądziłam, że będzie aż tak źle. Już na samym początku zostałam przytłoczona naukowym żargonem, którego autor nie raczył mi wyjaśnić. Do tego jeszcze kreacja świata po wojnie, w którym coraz więcej sfer życia przenosi się do wirtualnych rzeczywistości. Mieszkania, ludzie, wszystko powoli przykrywa woal, który filtruje świat przez pryzmat tego, co chcemy zobaczyć. Do tego symulacje życia, żeby sprawdzić, jak sobie poradzimy w danej sytuacji. Modyfikacje, które pozwalają dziewczynie odczuwać ból świata. Życie w tej powieści, choć pełne problemów dnia codziennego, dość znanych nam przecież, przewróciło się do góry nogami. Z wierzchu wygląda to pięknie – możemy przefiltrować swoją ulicę tak, żeby nie widzieć na przykład żebraków, którzy szpecą nam widok – ale im głębiej zatapiamy się w ten świat, tym jest on bardziej przerażający. Naprawdę go nie lubię.
            Mamy też mnóstwo bohaterów, którzy na początku dość mocno mi się mylili. Zwłaszcza to najmłodsze pokolenie narodzone już na Atopii i nieznające w sumie życia poza nią. Bardzo podoba mi się zabieg pokazywania historii z różnych punktów widzenia, dzięki czemu na tę samą scenę możemy spojrzeć z perspektywy różnych bohaterów. Całość bowiem napisana jest w narracji pierwszoosobowej, za którą też niekoniecznie przepadam. Wracając jednak do bohaterów, nikt nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Owszem, czułam nieco sympatii do niektórych z nich, inni wzbudzali moje współczucie lub gniew, ale żaden nie stał się dla mnie kimś wyjątkowym. Może to kwestia tego, jak bardzo wtopili się w świat Atopii, a może mojego odbioru całości.
            Trudno mi zresztą znaleźć dobre strony tej powieści, bo na myśl przychodzą mi same zarzuty. Dawno żadna książka mnie tak nie zmęczyła, że trudno było mi usiąść do kolejnej. Nawet fabuła stanowi rozczarowanie. Owszem, cały czas się coś dzieje, nie dostałam jedynie opisów, ale tylko około sześćdziesięciu ostatnich stron sprawiło, że nie chciałam się oderwać od książki, żeby dowiedzieć się, jak się to skończy. To trochę mało jak na prawie siedemsetstronicową cegiełkę. Do tego ten naukowy bełkot, o którym wspominałam wcześniej. Możecie nazywać mnie głupią, ale w pewnych momentach nie wiedziałam, co czytam i potrzebowałam słownika. Zresztą sam styl jest dość kiepski i toporny, choć to może być kwestia tłumaczenia. W końcu oryginału nie miałam w ręce i nie planuję. Przeraża mnie ilość powtórzeń, błędów interpunkcyjnych, literówek i układu zdań. Chyba korektor nie widział tej powieści na oczy.
          „Kroniki Atopii” to kolejne spojrzenie na przyszłość świata pełnego technologii, dzięki której możemy wszystko, a jak zwykle kończy się to tragedią. Wizja tego świata mnie przeraża, a mnogość bohaterów, naukowy żargon i kiepski skład sprawiły, że chcę już zapomnieć, że kiedykolwiek miałam tę książkę w ręce.

Ocena: 3/10

Za egzemplarz dziękuję:






Strefa cytatów:

            Jimmy, mój dobrze się zapowiadający protegowany, roześmiał się i wskazał własną skroń.
            – Wojny przyszłości będą toczyły się tutaj!
            – Wojny zawsze toczyły się tutaj – zachichotałem. – Ale mimo wszystko te maleństwa sprawiają, że czuję się raźniej.

            – Nie da się wyłączyć bólu i nie da się pokonać samego siebie – ciągnęła moja prokura, kiedy dotarliśmy do pustej, piaszczystej plaży. – Nie jesteś swoim ojcem, Rick.

          Ludzie poświęcają całe życie na uganianie się za próżnymi marzeniami, uzależnianiami, pieniędzmi, religią, a nawet innymi ludźmi, mając nadzieję, że wypełnią tym wewnętrzną pustkę.


15 komentarzy:

  1. No ja ogólnie nie lubię wizji przyszłości, zawsze jest smutna. I po tej recenzji na pewno nie ruszę książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie NIE! Przyszłość, naukowa paplanina i mnóstwo postaci... To nie jest coś, co przyciąga czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście lubię dystopię, wizje przyszłości czy światy z książek fantastycznych. Jednak "Kroniki Atopii", raczej nie znajdą się na mojej liście. Mimo ciekawego założenia odrzuca mnie zbytnie rzucanie naukowymi stwierdzeniami.
    Dziękuję za uprzedzenie mnie przed tą pozycją, Pozdrawiam i zapraszam do siebie, może również znajdziesz coś ciekawego.
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię dystopię i antyutopię, chętnie sięgam po takie książki,ale po Twoim opisie nie wiem czy wezmę się za tę pozycję. Podoba mi się okładka, bo ma w sobie coś przyciągającego i opis też wydaje się zachęcający, ale skoro tyle tam naukowego żargonu, to chyba odpuszczę, pozdrawiam Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Najciekawszymi dla mnie elementami dystopii jest kiedy autor potrafi zrozumiale i interesująco przekazać swoją wizję. Wtedy naukowy żargon staje się ciekawy, ale musi być zrozumiały. Opis brzmi naprawdę wielowymiarowo i miał potencjał na dobrą historię, szkoda że nie wyszło. Myślę, że nie skuszę się żeby samej sprawdzić ;)

    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  6. No popatrz, a ja przeczytałam książkę może nie z zachwytem, ale jednak zainteresowaniem, mimo wszystkich wymienionych przez Ciebie wad, które dostrzegałam, ale które nie przeszkadzały mi w odbiorze. Unikam dystopii jak ognia, bo nie lubię, jak ludzkość doprowadza się do zagłady, ale "Kroniki" potraktowałam raczej jako s-f, dzięki czemu aż tak mnie nie dobiły;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że książka okazała się być aż taka męcząca :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam wiele o tej książce i te dobre opinie i te złe. Z przykrością muszę stwierdzić, że książka kompletnie do mnie nie przemawia. Twoja recenzja mi tylko pomogła w wyborze, by jej nie czytać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka genialna! Rzadko sięgam po tego typu literaturę ale widzę, że przy tej pozycji straciłabym tylko czas sądząc po Twojej opinii ;)

    Pozdrawiam, Magda
    https://booksbymags.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją u siebie na półce i sama jestem zdecydowanie bardziej pozytywnie nastawiona. Uwielbiam przerażające wizje przyszłości, bo wyciągają mnie ze strefy komfortu, wywołują jakieś uczucia, a przede wszystkim skłaniają do refleksji :) Czytając je strach paraliżuje mnie bardziej od horrorów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam książkę w domu, ale nie wiem czy ją przeczytam, ponieważ ostatnio bardzo odpychają mnie grube powieści, a ta zdecydowanie ma wiele stron :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Stoi u mnie na półce i szczerze nie spodziewałam się aż tak słabej oceny. Jestem wręcz przerażona, bo ja z kolei uwielbiam dystopie i no cóż... Może chociaż spróbuję...

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Niesamowity Świat Ksiażek

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam i po tym co piszesz nie zamierzam :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Książki raczej nie przeczytam. Nie chodzi mi tu o fakt, że dostała od ciebie ocenę 3/10 (bo to tylko jeden z kilku powodów) drugi jest taki, że 660 stron to niezła cegła, a ja obecnie chyba nie jestem w na tyle dobrej formie czytelniczej by przebrnąć przez książkę, która ma tyle stron. Raczej odpuszczam sobie tę lekturę.
    Podoba mi się, że była konstruktywna krytyka a nie ,,nie podobało mi się bo nie".
    Bardzo fajna i przyjemna recenzja.
    Pozdrawiam cieplutko x

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka czeka na mojej biblioteczce!
    Pozdrawiam, Dominika z Zaczytana D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.