piątek, 15 września 2017

[PRZEDPREMIEROWO] Augusta Docher - "Najlepszy powód, by żyć" + Wyniki konkursu!

Autor: Augusta Docher
Tytuł: Najlepszy powód, by żyć
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Znak Literanova
Premiera: 27 września 2017 r.
Ilość stron: 362

Opis: Wszystko trwa ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą, ludzką pochodnią.
     Dominika budzi się po kilku dniach. Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić. Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie. Chociaż właściwie to inni walczą o nią - ona się już poddała. Ale to, co miało być końcem, okazuje się początkiem...
     Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej kogoś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
      Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać? I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?

      Każdy człowiek ma problemy, z którymi musi się mierzyć. Mniejsze lub większe, ale ma i albo sobie z nimi radzi, albo nie. Ma wsparcie w innych osobach podczas rozwiązywania go lub też nie ma, niemniej jest to cecha łącząca wszystkich ludzi na świecie. Przytłaczają, odbierają radość życia, pozbawiają snu i jedzenia, przynoszą ze sobą fale stresu. Niektórzy pocieszają się, że mimo problemów nie jest u nich tak źle, przecież zawsze mogli mieć gorzej. Dominika Bąk, bohaterka Najlepszego powodu, by żyć, ma gorzej niż większość jej rówieśników, a to efekt jednego strasznego zdarzenia, które by się nie wydarzyło, gdyby nie znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Może wówczas tak by nie cierpiała, a wizja odejścia z tego świata nie jawiła się jako jedyna dobra droga.
     Jestem osobą, która nie przepada za cukierkowymi historiami i już wyrosła ze swojego uwielbienia dla wszelkich komedii romantycznych. Zdecydowanie bardziej wolę zaznajamiać się z historiami, gdzie główne skrzypce grają dramaty i ludzkie tragedie. Gdzie więcej jest zła niż dobra, a walka między nimi nie jest przesądzona. To dlatego dałam szansę tej powieści. Chciałam przekonać się za pomocą własnych oczu, jaką drogę przechodzi Dominika, kogo spotyka i jak zmienia się jej sposób patrzenia na świat. Tylko czy to była taka przygoda, jakiej pragnęłam? Nie do końca.
   Mimo szczerych chęci nie zdołałam polubić Dominiki. Miewała kilka ciekawych i trafnych, filozoficznych myśli, co mi się u niej podobało, ale ogólna ocena jest bardzo średnia. Było mi jedynie szkoda, że spotkała ją taka, a nie inną tragedia, a tak zwani przyjaciele zawiedli. Dominika irytowała mnie tym, jak miejscami, kiedy to chwilę wcześniej robiła za odważna i wręcz bezczelną, stawała się ciepła kluchą użalającą nad sobą. Nagłe rozdwojenie powodowało, że zaczęłam zastanawiać się, jaka ta dziewczyna naprawdę jest. Nie wydaje mi się, bym zdołała poznać jej prawdziwą naturę.
     O wiele lepiej na tle tej bohaterki wypadał Marcel. Bezczelny, arogancki i narcystyczny, a jednocześnie inteligentny i odpowiedzialny. Mieszanka niesamowita, jak nikt potrafił się odnaleźć w sytuacji, pokazywać uczucia, kiedy była ku temu okazja i walczyć o to, co naprawdę ważne. Rozbrajał mnie swoimi wypowiedziami, dał powieści taką dozę luzy, dzięki czemu lektury nie oceniam jako męki. Byłam pod wrażeniem tego, że choć nie wszystko w życiu mu wyszło, patrzy z optymizmem w przyszłość, nie daje się pokonać problemom, a sam je rozwiązuje. Za tak wykreowaną postać autorce z serca dziękuję.
     Jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych, jest ich wielu. Niestety, nikt z tej licznej grupy nie przykuł mojej uwagi na tyle mocno, bym teraz poświęciła mu kilka zdań. Różne osobowości, z wadami, które mają wpływ na życie głównych postaci, niekoniecznie w dobrym znaczeniu - tak bym ich ogólnie opisała. Owszem, zdarzają się postaci pozytywne, ale jak dla mnie są one przerysowane, bo aż za dobre. Nie twierdzę, że aniołowie po Ziemi nie chodzą, ale uczynienie jednej postaci prawie świętej zraziło mnie do niej. A szkoda, mogła zyskać moją wieczną sympatię.
      Jeśli chodzi o fabułę, widać, że Augusta Docher miała pomysł na tę opowieść. Niestety, po drodze coś nie wyszło. Początkowe dzielenie akcji na Przedtem i Teraz zanika z kolejnymi stronami, co nasuwa myśl: po co to było? Równie dobrze można by wszystko, każde zdarzenie poprowadzić chronologicznie. Poza tym, przez właśnie ten podział nie umiałam wczuć się w tę historię. Zaczęła mlekturę w pierwszym ze swoim pociągów na urlop i przez trzy godziny, jakie w nim spędziłam, nie potrafiłam dostrzec, o czym tak naprawdę jest ta książka. Rzucanie między wydarzeniami odrzucało mnie (co za ironia) od lektury, ale przecież się nie poddam, w końcu kończę większość powieści, jakie zaczynam, ta nie mogła być wyjątkiem. Augusta Docher pisze dobrze, prosto, czasami jednak dochodzi do patosu w jej opisach i dialogach, co wybija z rytmu. Na szczęście dość szybko się do niego wraca.
    Odniosłam wrażenie, że autorka za bardzo chce przedstawić w sposób realistyczny swoich bohaterów, ich wypowiedzi i zachowania. Normalnie bym na to nie narzekała, ale kiedy widzę, że wkłada w usta Dominiki wypowiedź: Każda kość odznaczająca się pod gładką skórą..., to nóż mi się w kieszeni otwiera. Od kiedy, patrząc na kogoś, da się zobaczyć każdą kość? Może nadinterpretuję, ale w tym momencie główna bohaterka to jakiś mutant pasujący bardziej do X-Menów niż grona polskich nastolatków. 
      Niestety, autorka nie zna chyba umiaru, jeśli chodzi o kolejne problemy. Już ma się wrażenie, że jest ich dużo jak na taką liczbę głównych postaci, wtedy pojawiają się następne. Jakby ciągle było mało. A to sprawia, że realizm pakuje walizki i oddala się w stronę zachodzącego słońca. Dodatkowo te kolejne problemy nie są niczym zaskakującym. Właściwie to wzdychałam przy pojawieniu się następnych. Rozumiem, gdyby powieść opisywała kilka lat, jakoś by to wyglądało. W przypadku kilku tygodni zrzucenie tyłu kłopotów na parę barek to jednak nie fair w stosunku do innych postaci. Ale może się na tym za dobrze nie znam, w końcu jeszcze niczego nie wydałam.
      Na swoim przedpremierowym egzemplarzu na przedniej okładce mam informację, że jest to egzemplarz przed ostateczną korektą. Dziękuję za te uwagę, inaczej mój długopis służyłby nie tylko do pisania przemyśleń na marginesach, ale także do poprawek. Choć w jednym zdaniu dokonałam dwóch poprawek - tak źle odmieniono rzeczowniki przez przypadki, że nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieję, że do księgarni trafi ładna pod każdym względem książka i że nikt nie będzie zdegustowany jakimikolwiek błędami lub literówkami.
     Podsumowując, Najlepszy powód, by żyć to powieść z dobrym pomysłem, ale niekoniecznie równie dobrym wykonaniem. Postaci nie przypadły mi do gustu, ilość problemów przytłoczyła. Mimo to nie odmówię nikomu tej książki - kto chce, nich na własnej skórze przekonać się, czy nie za bardzo przesadzono z pewnymi rzeczami. 

Ocena: 5/10

Za egzemplarz dziękuję




     Strefa dobrych cytatów

     Ludzie niepotrzebnie boją się śmierci. Jeśl Bóg istnieje, pójdziemy do nieba, chyba że byliśmy naprawdę wstrętni i źli, wtedy do piekła, ale przecież jest czyściec! A jeśli Bóg nie istnieje, to jeszcze lepiej/ Po prostu nas nie ma, a jak nas nie ma, to nie wiemy, że kiedyś byliśmy. Czyż to nie piękne? Zawsze jest jakieś dobre wyjście.

     Jakakolwiek wiadomość i tak jest lepsza od niepewności, bo masz kontrolę, możesz coś zaplanować, przemyśleć, przygotować się do walki (...)



***
Kochani! Zgodnie z obietnicą przychodzimy do was z wynikami naszego Zniewolonego Konkursu. Na początek chciałybyśmy wam serdecznie podziękować za tak liczny odzew! Nawet nie musieliście udostępniać nigdzie informacji czy nas zaobserwować, ponieważ nie było to głównym wymogiem, a większość z was to robiła, co jest bardzo miłym gestem! Chyba musimy organizować więcej takich konkursów, nie tylko raz do roku :).
Pojawił się ogrom ciekawych odpowiedzi, ale każda z nas mogła wybrać do swojego zestawu tylko jedną, najciekawszą z nich.  Poniżej znajdziecie komentarze, które wygrały.


To na tyle. Mamy nadzieję, że konkurs wam się podobał. Jeszcze dzisiaj odezwiemy się do poszczególnych zwyciężczyń na e-maila, pamiętajcie, że macie tydzień na odpowiedź! Pozdrawiamy!

12 komentarzy:

  1. Mnie osobiście, historia urzekła. :)

    ___
    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, cześć :)
    Wpadłam najpierw na rozważną i romantyczną, ale widzę, że zakończona, także zjawiam się tutaj :)
    Nie wiem, czy mnie pamiętasz, minęło naprawdę sporo czasu. Więcej, niż bym sobie życzyła. Ale jestem, zjawiam się jak jakiś duch XD
    Wracam do początków pisania, do początków Meggi i tak właśnie odszukuję starych znajomych z blogsfery, stare blogi. I trafiłam do Ciebie :)
    Żyjesz tam? ;)
    xoxo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak teraz patrzę, że tego bloga prowadzą 4 osoby XD Brawo ja. Trafiłam tu od Cleo M. Cullen :)

      Usuń
  3. Szkoda, że książka nie do końca okazała się trafiona. Ja mimo wszystko chętnie po nią sięgnę, bo pozytywne opinie o niej też się pojawiają :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm, Twoja recenzja mnie zaskoczyła. Słyszałam, że to dobra książka, a Twoja opinia w moich oczach książkę dyskredytuje. Mam nadzieję, że do księgarni trafią poprawione wydania, bo książka ze złą odmianą wyrazów? Brrrr... Dziękuję za ostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo że książka nie do końca Ci się spodobała, ja chętnie po nią sięgnę. Jedyne czego się obawiam to tej bohaterki. Po Twoim opisie stwierdzam, że prawdopodobnie nie przypadnie mi do gustu.
    Poza tym chcę podziękować. Bardzo się cieszę, że mój komentarz się spodobał. Gratuluję też pozostałym zwycięzcom. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, nie lubię, gdy pisarz lub pisarka tworzy jakiś rys psychologiczny postaci, a potem nie potrafi się go trzymać, przez co bohater rzuca się z jednej skrajności w drugą>< Książkom z tak kreowanymi postaciami mówię stanowczo nie!

    Z innej beczki - dziękuję za wyróżnienie mojego komentarza! Niezwykle mnie ono ucieszyło, tym bardziej, że zdarzyło się to chyba pierwszy raz w moim życiu:)

    Pozdrawiam,
    Ania z ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawiła mnie ta książka, ale w ciągu ostatnich dwóch dni wpadłam na dwie średnio-poztywne opinie.
    Apropo tych kości, nie wiem jak chuda była główna bohaterka, ale u anorektyczek może być widać niemalże każdą kość, z tym że nie wygląda to zbyt estetycznie i raczej nie wprawia w zachwyt.

    Nie wiem, czy po książkę sięgnę, chociaż tematyka mocno, mocno wpisuje się w ostatnie moje zainteresowania, będę musiała to przemyśleć, może kiedyś, gdy książka znajdzie się na jakiś zacnych promocjach :D


    Pozdrawiam serdecznie!

    Cass z Cozy Universe

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie po tym opisie bardzo zaciekawiła ta książka i mimo wszystko po nią sięgnę.
    Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie jakoś autorka zupełnie do siebie nie przekonuje, więc omijam jej książki szerokim łukiem ;)

    A zwycięzcom serdecznie gratuluję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz słyszę o tej autorce i książce. Niespecjalnie przepadam za tym gatunkiem. Myślę, że sięgnę po tę książkę tylko po to, aby wyrobić sobie własną opinię. Jednak obecnie nie mam na nią ochoty.
    Pozdrawiam xx
    http://slowoposlowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy widzę okładkę tej książki od razu przypominają mi się wszystkie te pozytywne słowa, których się już naczytałam. Twoja recenzja jest jedną z niewielu, które mówią o wadach tej powieści co doceniam. Tragizm tej historii jest nadnaturalnie wielki...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.