czwartek, 5 lipca 2018

[Recenzja filmu] "Swatamy swoich szefów"

Tytuł: Swatamy swoich szefów
Tytuł oryg.: Step It Up
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Claire Scanlon
Obsada: Zoey Deutch, Glen Powell, Lucy Liu, Taye Diggs i inni
Platforma: Netflix
Premiera: 15 czerwca 2018 r.
Czas trwania: 1 godz. 45 min.

Opis: Dwójka przepracowanych i słabo opłacanych asystentów opracowuje plan zneutralizowania uprzykrzających im życie przełożonych: postanawiają umówić ich na randkę.


     Pewnie wielu z nas w swoim otoczeniu ma jakiś znajomych, którzy wyglądają, jakby mieli się ku sobie, ale nie są parą. Można wtedy myśleć nad tym, by ich ze sobą zeswatać. Można też uznać, że jeżeli uczyni się z nich parę, my także dobrze na tym wyjdziemy, bo i u nas coś się zmieni. Z tego drugiego założenia wychodzą Harper i Charlie, bohaterowie filmu Swatamy swoich szefów, który Netflix wypuścił na swoją platformę w zeszłym miesiącu, a który ja - po obejrzeniu zwiastunu - postanowiłam obejrzeć. Zapowiadało się na przyjemnie spędzony czas, czy tak było? Czytajcie dalej.

     

     Od kiedy pamiętam, jestem fanką komedii romantycznych. Z kolejnymi latami stałam się jednak bardziej wymagającym widzem tego gatunku, który do nowych produkcji podchodzi z rezerwą, a w ciemno bierze klasyki, bo wie, że mu się spodobają. Omawiany film obejrzałam, bo jego trailer wydawał się zapowiadać seans niezobowiązujący, przy którym się odprężę. I to się udało - film trwał tyle, bym mogła się przy nim zrelaksować, zobaczyć przewidywalną historię i spędzić miło wolny czas.
     Co mi zaserwowano? Dwoje asystentów dwójki prezesów dwóch firm ma dość tego, że muszą być zawsze w pogotowiu, gdyby szefowie czegoś od nich potrzebowali. Przypadkowe spotkanie tych młodych i mocno sfrustrowanych asystentów doprowadziło do stworzenia planów, którym jest właśnie tytułowe swatanie. Nie brzmi to  jakoś oryginalnie, ale naprawdę dawało szansę na dobrą zabawę. Wykonanie i scenografia dobrze pasowały do tego pomysłu. Aktorzy nie mieli zbyt wielkiego pola do popisu, bo scenariusz nie wymagał pokazania wielkich  umiejętności, mimo to oceniam grę aktorską na dobry poziom. Wszelkie reakcje i emocje udało się zagrać, przy wypowiedziach sarkastycznych dało się usłyszeć odpowiednie nuty w głosach bohaterów. Nawet Zoey Deutch, za którą zbytnio nie przepadam, ładnie odnalazła się w roli asystentki i pokazała irytację osoby, która pragnie od życia czegoś więcej, ale nie potrafi po to sięgnąć, bo nie ma czasu, by myśleć o sobie.
Jak można się domyślać po opisie i trailerze, będziemy mieli tu romans, który nie będzie wymagał od nas zbyt dużej uwagi, bo zostanie nam podany na tacy. Twórcy pokazali różne sposoby, jakich Harper i Charlie się podejmują, byle zeswatać swoich szefów. Nie są one jakoś zaskakujące, ale miło patrzy się na to, jak bardzo się starają, by osiągnąć ten jeden, wspólny cel. Nie będę zdradzać, jak się ten romans szefów potoczył, mogę za to napisać, że nie był on tą różową słodyczą, która wyziera tak często z komedii romantycznych i odgania od siebie widzów. Dlatego mnie usatysfakcjonował.
     Czy jest coś, co mi się nie podobało? Hmm, raczej nie. Dobrze wiedziałam, jaką opowieść tu zastanę, obejrzenie tego filmu było moim wyborem w ramach skorzystania z darmowego miesiąca na platformie i nie mam czego zarzucić. Humor się pojawił dialogi w miarę trzymały się scen, nie było zbędnego chaosu. Po prostu wykonano przyzwoitą robotę i tyle.
Podsumowując, jeśli potrzebujecie czegoś, by mile i niezobowiązująco spędzić wieczór, to polecam obejrzeć Swatamy swoich szefów. Zobaczycie prostą historię, która może wywołać u Was uśmiech, ale nie przyniesie ze sobą nic głębszego. Na bezsenną noc jest to odpowiednia propozycja.

Ocena: 6/10


3 komentarze:

  1. Oglądałam zwiastun i mnie zaciekawił, jednak jak szybko włączyłam film, tak szybko go wyłączyłam. Chociaż chyba mogłam dać mu szansę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak też sądziłam, że po tym filmie nie ma się co spodziewać rewelacji. Może kiedyś obejrzę, ale na pewno nie będzie to mój must-watch.

    OdpowiedzUsuń
  3. Komedia romantyczna to nie jest mój ulubiony gatunek, jednak jeżeli trafi się coś naprawdę fajnego, z przyjemnością oglądam:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.