czwartek, 4 maja 2017

[Recenzja książki] Terry Goodkind - Dusza ognia

Autor: Terry Goodkind
Tłumaczenie: Lucyna Targosz
Tytuł: Dusza ognia
Tytuł oryg.: Soul of the Fire
Tom: 5
Cykl/seria: Miecz Prawdy
Gatunek: fantasy
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 1 stycznia 2000
Ilość stron: 654

Opis: Piąty tom bestsellerowej serii fantasy Miecz Prawdy. Richard i Kahlan wzięli ślub w wiosce Błotnych Ludzi. Ich szczęście trwa jednak przerażająco krótko. Nazajutrz po osadzie zaczyna krążyć potwór, który wcielił się w zwykłą kurę. Tego samego dnia ginie jeden z łowców. Zedd i Ksieni Annalina tracą magiczną moc. W świecie zaczynają grasować Reechani, Sentrosi i Vasi, przywołane przez Kahlan na ratunek Richardowi demony złodzieje daru. Pozbawiony magii Nowy Świat jest bezbronny w obliczu nadciągających wojsk imperatora Jaganga. Czy można powstrzymać zanikanie magii? Wszystkie tropy prowadzą do Anderithu, starożytnej krainy, w której ostały się jeszcze księgi czarodzieja Josepha Andera, pogromcy demonów. Kto dotrze do nich pierwszy?

            Praca bohatera nigdy się nie kończy. Szczególnie, kiedy świat nadal stoi na granicy zniszczenia, a wojna czeka na wygranie. Nie ma czasu na prywatę czy porywy serca. Richard i Kahlan doskonale o tym wiedzą, bo choć ich związek jest możliwy, to inne sprawy zaprzątają im głowy. Ledwo udało im się zapanować nad magiczną zarazą, gdy zaczynają się kolejne kłopoty, przez co nie mogą cieszyć się własnym małżeństwem. A przecież imperator Jagang też nie zasypuje gruszek w popiele.


         „Dusza ognia” to piąta część cyklu „Miecz Prawdy” opowiadającym o młodym, leśnym przewodniku, który zostaje wyznaczony na Poszukiwacza Prawdy, obrońcę tych, którzy wymagają ochrony. W jego walce nieustannie wspierają go ukochana Kahlan, Matka Spowiedniczka do niedawna przewodząca całej federacji magicznych krain, Midlandów, Zedd, Pierwszy Czarodziej i dziadek Richarda, Cara, groźna Mord-Sith oraz Ksieni Sióstr Światła Annalina.
       Z tymi bohaterami po pierwszych czterech tomach cyklu jestem już zaznajomiona, choć nadal widać ich rozwój. Nie są oni doskonali. Richard potrafi stać się bezwzględnym władcą, Kahlan staje przed wyborem pomiędzy prywatnym szczęściem a losem świata, Zedd ucieka się do kłamstw i półprawd, by chronić najważniejszych dla siebie ludzi, Ann pozwala, aby decydowało serce, Cara głośno wyraża swoje niezadowolenie, a szkolenie Mord-Sith nadal tkwi głęboko w niej. Z jednej strony są bohaterami, bez których nic się nie zmieni, z drugiej tylko ludźmi. Gdy magia zaczyna zanikać, czują się bezbronni i bezradni. Boją się, lecz walczą dalej. To ludzie z krwi i kości, którzy jak każdy popełniają błędy.
            Nowy tom przynosi gamę nowych postaci skupionych głównie w Andericie. Każda z nich odgrywa niebagatelną rolę w powieści, choć początkowo może zdawać się, że niczego nie ugrają. W końcu Hakeni, Filch i Beata, są naiwni, niewykształceni i żyją w świecie, który ktoś inny im poukładał. Ich małe marzenia zostają wyśmiane, bo są nie do zrealizowania. Rządzący w cieniu Suwerena Bertrand Chanboor i Dalton Campell wywierają na czytelniku jak najgorsze wrażenie. Nie dość, że układają się z przedstawicielem Jaganga, to ich postawa wzbudza odrazę. Choć Daltona na koniec było mi nieco szkoda. Jednak nie zawsze na szczycie znajdujemy to, czego pragniemy.
        Goodkind jest mistrzem w projektowaniu postaci. Już przy pierwszym spotkaniu z nimi wiemy, że są pełnowymiarowi i wywołują pewne odczucia, nie zawsze pozytywne. Wprost pokazuje ludzi takimi, jacy są naprawdę, nikogo nie wybiela, ale też nie oczernia, pozwalając, aby czytelnik sam mógł ich ocenić. Rzuca swoim bohaterom kłody pod nogi, stawia ich przed dylematami moralnymi jak w tym tomie Kahlan. Jednych obdarza sprytem i rozumem, innych głęboką wiarą, a potem pozostawia resztę losowi.
            Fabuła jak zwykle stoi na najwyższym poziomie i nie daje się nudzić ani na moment. Co może być nieco denerwujące, to fakt, że wszystkie tomy cyklu zaczynają się dokładnie w tym samym punkcie, w którym kończył się poprzedni, co wymusza na czytelniku właściwą kolejność. A z własnego doświadczenia wiem, że zdarza się ominąć któryś tom. Tu się tak nie da, bo choć ogólny sens można szybko złapać, to pewne szczegóły znajdują się w poprzednich tomach. Warto je znać.
           Goodkind ma prosty, ale plastyczny styl. Dba o szczegóły, nie zapomina o opisach, nie owija też w bawełnę. Pokazuje świat, w którym żyją Richard i reszta, jako piękny, ale też pełny niesprawiedliwości, zbrodni i strachu, którym rządzą te same schematy, co naszym własnym. Goodkind fascynuje, czaruje słowami, ale też wzbudza bunt wobec postaw bohaterów, które uznajemy za szkodliwe.
          „Dusza ognia” to kolejny, świetny tom z cyklu „Miecz Prawdy” i prawdziwa, fantastyczna przygoda, od której nie można się oderwać. Ciekawe wątki, pełnowymiarowe postacie i świetnie skonstruowany świat sprawiają, że książka niemal nie ma wad, a ja już szykuję się do kolejnej przygody wraz z Richardem i jego towarzyszami.

Ocena: 10/10

            Strefa dobrych cytatów:

        – Mówisz o Richardzie tak, jakby był wykutym specjalnie dla ciebie narzędziem. A on jest człowiekiem, który chce zrobić to, co konieczne, lecz ma też swoje potrzeby i pragnienia. To jest jego życie i ani ty, ani nikt inny nie powinien mu go układać według tego, co wyczyta w starych, zakurzonych księgach.
       – Nie rozumiesz. To właśnie jego instynkt, jego ciekawość, jego serce sprawiają, że jest taki cenny. – Ann dotknęła skroni. – Jego umysł. Naszym celem nie jest kierowanie nim, ale podążanie jego śladem, choć to niekiedy bolesne.

            Ludzie wierzą w to, co odpowiednio im się poda, bez względy na to, czego dotyczą słowa. Niewielu ludzi zdawało sobie sprawę, jak potężną bronią jest zręcznie dokonane zniekształcenie informacji.

            – Mamy takie przysłowie. Lepiej przy kucharce trzymać język za zębami, bo można skończyć w rondlu razem z kurą, która zjadła warzywa przeznaczone na obiad.

          Jeśli wyrządzisz szkodę, obojętnie z jakiego powodu, masz to naprawić najlepiej, jak zdołasz. To zrozumiałe, że się boisz. Nikt nie oczekuje, że w ogóle nie będziesz się bać, ale najgorszym, co mógłbyś zrobić, byłaby ucieczka od kłopotów, które sprowadziłeś. Nie wolno się wypierać, choćby to było nie wiem, jak przypadkowe. Nie uciekaj. Zrób, co trzeba, żeby to naprawić.

            – Ach. Cóż, Daltonie, jest prawda i prawda. Jedna bardziej kłopotliwa od drugiej.


Książka uczestniczy w wyzwaniu „Nadrabiam: Murakami i Goodkind”.


2 komentarze:

  1. Nie czytałam pierwszego tomu, ale skoro aż tak polecasz to z chęcią rozpocznę przygidę z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, nie znam serii i boję się, że nie jest w moich klimatach ;(.

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.