Cześć!
Kolejny miesiąc za nami. Niedawno był Nowy Rok, a dziś już
lipiec. Pogoda dała się we znaki, raz słońce, raz pochmurno.
Za to my nie zwalniamy i wciąż jesteśmy takie same :D. Ciekawi was, co robiłyśmy w ubiegłym
miesiącu?
1)V.E. Schwab - "Wyczarowanie światła" [SadisticWriter]
2) Alicja Wlazło - "Mrok" [Laurie January]
3) Sarah Lotz - "Troje" [Cleo M. Cullen]
4) Erik Axl Sund - "Obłęd" [Paula]
5) Shari L. Tapscott - "Odrobina brokatu" [SadisticWriter]
1) Fullmetal Alchemist [film] [Laurie January]
2) Melissa Darwood - "Larista" [SadisticWriter]
3) Trzynaście powodów [sezon 2] [Cleo M. Cullen]
4) Marcin Wroński - "Gliny z innej gliny" [Laurie January]
5) Most szpiegów [film] [Paula]
Miesiąc bez książek, miesiącem straconym, prawda? I tym razem biblioteczka każdej z nas powiększyła się o kilka zdobyczy. Sami zobaczcie!
Zakupione:
*Czarodziejka z Księżyca [tom 8, 9]
*Noragami [tom 13]
*Lauren Oliver - Replika
*Jojo Moyes - Zanim się pojawiłeś
Od wydawnictw:
*V.E. Schwab - Wyczarowanie światła
*Victoria Schwab - Mroczny duet
*Leslie Pietrzyk - Srebrna dziewczyna
*Shari L. Tapscott - Odrobina brokatu
*Melissa Darwood - Larista
W
tym miesiącu bez zakupów, za to różnorodnie, bo doszłam do
wniosku, że za mało poznałam rosyjskiej literatury, z kilkoma
mistrzami chcę się zmierzyć, bo przecież nie mogę żyć samymi
młodzieżówkami.
Wypożyczone:
*Gabriel Garcia Márquez, “Sto lat samotności”
*Michaił Bułhakow, “Mistrz i Małgorzata”
*Mario Vargas Llosa, “Dzielnica występku”
*Fiodor Dostojewski, “Idiota”
*Kathryn Ormsbee, “Milion odsłon Tash”
*Bonnie-Sue Hitchcock, “Zapach domów innych ludzi”
W prezencie:
*Ann Brashares - "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów. Rok później"
Czerwiec
powoli daje mi znać, że czas wrócić do uzupełniania
biblioteczki, choć trochę kuriozalnie nie bardzo miałam czas na
książkowe zakupy w tym miesiącu, o czytaniu nie wspominając, ale
liczę na dużo lepszy lipiec.
Zakupione:
*Shinobu Ohtaka - “Magi. The Labyrinth of magic” [tom 14]
*Yoshimurakana - “Murcielago” [tom 6]
*Nisioisin - “Death Note. Another Note. Sprawa serii morderstw BB w Los Angeles”
*Kei Sanbe - “Erased. Miasto, z którego zniknąłem” [tom 6]
*Adachitoka - “Noragami [tom 14]
*Saru Hashino - “Psycho-Pass 2” [tom 2]
*Hajime Isayama - “Atak Tytanów” [tom 19]
Pożyczone:
*Naoki Urasawa - “Monster” [tomy 4-5]
*Eiichiro Oda - “One Piece” [tomy 12-14]
Od wydawnictwa:
*Marcin Wroński - “Gliny z innej gliny”
Otrzymane w prezencie:
*Tomasz Bielecki - “Krótka historia mafii sycylijskiej”
*Leigh Bardugo - “Język cierni”
Niektóre
historię, które fundują nam producenci filmów i seriali, dość
szybko zdobywają sławę. A skoro stały się popularne, do głów
przychodzi pomysł, by te historie odświeżyć czy też pokazać w
nowszym świetle. Tylko
czy remake'i mają sens, jak uważają ich twórcy? Poniżej pokażę
Wam pięć porównań remake’ów, jakie w swoim życiu poznałam, i
spróbuję odpowiedzieć na to pytanie.
-
Suits (U. S., 2011-) vs. Suits (Korea Południowa, 2018)
Suits
to
amerykański serial prawniczy z 2011 roku, który wciąż cieszy się
dużą oglądalnością i popularnością. Historia genialnego
prawnika oraz mężczyzny, który udaje jednego z nich, ma swój
klimat, ukazuje realia pracy w wielkiej kancelarii i daje poznać, że
nie zawsze działa się fair ze swoim sumieniem. Jedna z
południowokoreańskich stacji postanowiła nakręcić własną
wersję, którą ja z ręką na sercu polecam fanom oryginalnych W
garniturach. Przy
zachowaniu różnic kulturowych udało się pokazać równie dobrze
wykreowane postaci, wrzucić widza w ciekawa opowieść, której
atmosfery tak łatwo nie da się pozbyć.
Mimo
że nadal oglądam obie wersje, nie sądzę, bym w przyszłości
umiała stwierdzić, która podoba mi się bardziej. Po prostu obie
są świetne!
2.
High School Musical México vs. High School Musical Argentina
Kto
z Was nie zna amerykańskiego High School Musical z Zackiem Efronem w
roli głównej? Pewnie niewielu. Ale czy wiecie, że Latynosi mają
swoje własne wersje? Osobiście zapoznałam się z meksykańską i
argentyńską - ta pierwsza podoba mi się o wiele bardziej. Pewnie
spytajcie: dlaczego?, skoro mają dokładnie te same dialogi i
piosenki. A no dlatego, iż muzyka u Meksykanów jest żywsza,
mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że mocniejsza w swoim
beacie, a nie słodka i przez to nijaka w wersji argentyńskiej.
Bohaterowie również podobali mi bardziej w wersji pierwszej,
zagrano ich lepiej, nadając każdemu własny charakter. To dlatego
byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że argentyńska wersja jest
starszą. Mam więc dowód na to, że czasami właśnie remake
okazuje się lepszy.
3.
Blind (Korea Południowa, 2011) vs. The Witness (Chiny, 2015)
Dwa
filmy o identycznej fabule, oba sensacyjno-kryminale i z gwiazdami w
obsadzie. Po takim opisie pewnie uznacie, że lubię obie tak samo,
czyż nie? Jeśli tak, to Was rozczaruję - mimo świetnego pomysłu
i znakomitego Yoo Seung Hoo'a to nie Blind
podbił
moje serce, a The
Witness. Dlaczego?
Bo w chińskiej wersji główna bohaterka naprawdę wygląda na taką,
co potrzebuje pomocy, choć może twierdzić inaczej. Niewidoma, do
tego drobna i szczupła, że aż się wydaje, że zdmuchnie ją
wiatr, do tego tak bardzo nieufna i wierząca w sprawiedliwość.
Jeśli uwiodła mnie postać wiodącą, to jeśli dodamy do tego
zabawnego, acz kompetentnego detektywa i świadka, który lubi jazdę
na rolkach, to ja naprawdę mogłam przepaść.
Wam
polecam zapoznać się z obiema wersjami, jeśli do tej pory nie
mieliście za dużo do czynienia z azjatyckim kinem. Może się
okazać, że jest on tym, czego w filmach szukacie.
4.
Hana Yori Dango (Japonia, 2005-2008) vs. Boys Over Flowers (Korea
Południowa, 2009)
Pewnie
uznacie, że skoro trzeci raz pojawia się coś z Korei Południowej,
to jestem typem, który ogląda namiętnie tamtejsze produkcje. No i
wiele się nie pomylicie.
W
tym azjatyckim starciu ponownie stawiam jednak na przeciwnika Korei -
japońskie Hana
Yori Dango okazało
się być produkcją przełomową. Oparta na mandze w sposób może
czasami absurdalnie śmieszny pokazała historię biednej dziewczyny,
która zdobywa serce bogatego chłopaka rządzącego prywatną
szkołą. Wspaniałe postaci, o których nie da się zapomnieć,
mnogość emocji i przeróżnych intryg pociąga widza za sobą i
trzyma mocno aż do całkowitego końca, którym jest dwugodzinny
film. W wersji koreańskiej, choć zainwestowano w gwiazdy młodego
pokolenia, nie odnalazłam tej samej magii, wątek miłosny głównych
bohaterów nie był tak samo emocjonujący. Obejrzałam dla własnej
przyjemności z oglądania znanej już historii, ale po jednym
obejrzeniu nie pragnę powtórki. Z Hana
Yori Dango się
nie dało - właśnie niedawno zakończyłyśmy z SadisticWriter
powtórkę tej dramy, a kto wie, czy jeszcze jej kiedyś nie
obejrzymy.
5.
Carrie z 1976 roku vs. Carrie z 2013 roku
Znana
jest w świecie filmów myśl, że jeśli obsadzimy w remake'u
wschodzącą gwiazdę, to powinien on odnieść sukces. Niestety, nie
zawsze się to sprawdza. Nie uważam, by Chloë Grace Moretz była
złą aktorką, jednak w tytułowej roli znanego horroru na podstawie
powieści Stephena Kinga mnie nie urzekła. Za to pierwszej wersji
nie mogę nic zarzucić. Od pierwszej minuty, kiedy tylko widać, jak
traktowana przez innych uczniów Carrie, czuje się niezrozumiały
niepokój, który wzrasta z następnymi scenami. Nie powinnam się
bać tej historii, skoro wpierw widziałam młodszą wersję, ale
jednak się bałam. Klimat oraz gra aktorskie zrobiły swoje i
wywołały u mnie niechęć do zaśnięcia, byle tylko nie mieć
koszmarów. Starość czasami bywa lepsza od młodości.
Jak
widzicie, trudno jest mi wskazać, czy remake'i mają sens, czy też
nie. Zależne jest to od tego, co takiego chcemy pokazać ponownie i
kto się za to zabiera. Nie mówię nie,
ale
też nie każdemu remake'owi powiem tak.
Będę podejmować decyzje przy kolejnych odgrzewanych kotletach,
może kiedyś poznam odpowiedź na tytułowe pytanie.
Z tym miesiącem się żegnamy, a z następnym witamy. Kolejne wyznania przed nami, a jeśli o nie chodzi... Macie listę książek do przeczytania na wakacje? Pochwalcie się w komentarzu :D.
Dużo się u Was dzieje moje drogie. Świetny miesiąc za Wami. 😊
OdpowiedzUsuńWow! Sporo tego u Ciebie... ja mam luźną listę w kalendarzu - nie jest ona tylko na wakacje - to lista książek, o których czytałam że są warte przeczytania;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Cześć.
UsuńDrobna uwaga - powinnaś napisać "Sporo tego u Was..."; jest nas tutaj czwórka, co wyraźnie widać w powyższym podsumowaniu.
Pozdrawiam.
Widzę, że całkiem ciekawy czerwiec za Tobą... Pewbie że mam mnóstwo książek na wakacje, ale w pierwszej kolejności najnowsza dylogia Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i trzecia część o Lou Jojo Moyes:)
OdpowiedzUsuńHej.
UsuńPowtórzę się - zwracanie się per 'Ty' do grupy blogerek, które prowadzą tę stronę, świadczy tylko o tym, że powyższe podsumowanie nie zostało bacznie przeczytane, co nas boli i drażni.
Pozdrawiam.