poniedziałek, 2 lipca 2018

Zniewolone podsumowanie CZERWCA!

       Cześć! Kolejny miesiąc za nami. Niedawno był Nowy Rok, a dziś już lipiec.  Pogoda dała się we znaki, raz słońce, raz pochmurno. Za to my nie zwalniamy i wciąż jesteśmy takie same :D. Ciekawi was, co robiłyśmy w ubiegłym miesiącu?

2) Alicja Wlazło - "Mrok" [Laurie January]
3) Sarah Lotz - "Troje" [Cleo M. Cullen]

1) Fullmetal Alchemist [film] [Laurie January]
2) Melissa Darwood - "Larista" [SadisticWriter]
3) Trzynaście powodów [sezon 2] [Cleo M. Cullen]
5) Most szpiegów [film] [Paula]

       Miesiąc bez książek, miesiącem straconym, prawda? I tym razem biblioteczka każdej z nas powiększyła się o kilka zdobyczy. Sami zobaczcie!


Zakupione:
*Czarodziejka z Księżyca [tom 8, 9]
*Noragami [tom 13]
*Lauren Oliver - Replika
*Jojo Moyes - Zanim się pojawiłeś

Od wydawnictw:
*V.E. Schwab - Wyczarowanie światła
*Victoria Schwab - Mroczny duet
*Leslie Pietrzyk - Srebrna dziewczyna
*Shari L. Tapscott - Odrobina brokatu
*Melissa Darwood - Larista


      W tym miesiącu bez zakupów, za to różnorodnie, bo doszłam do wniosku, że za mało poznałam rosyjskiej literatury, z kilkoma mistrzami chcę się zmierzyć, bo przecież nie mogę żyć samymi młodzieżówkami.

Wypożyczone:
*Gabriel Garcia Márquez, “Sto lat samotności”
*Michaił Bułhakow, “Mistrz i Małgorzata”
*Mario Vargas Llosa, “Dzielnica występku”
*Fiodor Dostojewski, “Idiota”
*Kathryn Ormsbee, “Milion odsłon Tash”
*Bonnie-Sue Hitchcock, “Zapach domów innych ludzi”


W prezencie:
*Ann Brashares - "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów. Rok później" 


      Czerwiec powoli daje mi znać, że czas wrócić do uzupełniania biblioteczki, choć trochę kuriozalnie nie bardzo miałam czas na książkowe zakupy w tym miesiącu, o czytaniu nie wspominając, ale liczę na dużo lepszy lipiec.

Zakupione:
*Shinobu Ohtaka - “Magi. The Labyrinth of magic” [tom 14]
*Yoshimurakana - “Murcielago” [tom 6]
*Nisioisin - “Death Note. Another Note. Sprawa serii morderstw BB w Los Angeles”
*Kei Sanbe - “Erased. Miasto, z którego zniknąłem” [tom 6]
*Adachitoka - “Noragami [tom 14]
*Saru Hashino - “Psycho-Pass 2” [tom 2]
*Hajime Isayama - “Atak Tytanów” [tom 19]


Pożyczone:
*Naoki Urasawa - “Monster” [tomy 4-5]
*Eiichiro Oda - “One Piece” [tomy 12-14]

Od wydawnictwa:
*Marcin Wroński - “Gliny z innej gliny”

Otrzymane w prezencie:
*Tomasz Bielecki - “Krótka historia mafii sycylijskiej”
*Leigh Bardugo - “Język cierni”


        Niektóre historię, które fundują nam producenci filmów i seriali, dość szybko zdobywają sławę. A skoro stały się popularne, do głów przychodzi pomysł, by te historie odświeżyć czy też pokazać w nowszym świetle. Tylko czy remake'i mają sens, jak uważają ich twórcy? Poniżej pokażę Wam pięć porównań remake’ów, jakie w swoim życiu poznałam, i spróbuję odpowiedzieć na to pytanie.
  1. Suits (U. S., 2011-) vs. Suits (Korea Południowa, 2018)
   Suits to amerykański serial prawniczy z 2011 roku, który wciąż cieszy się dużą oglądalnością i popularnością. Historia genialnego prawnika oraz mężczyzny, który udaje jednego z nich, ma swój klimat, ukazuje realia pracy w wielkiej kancelarii i daje poznać, że nie zawsze działa się fair ze swoim sumieniem. Jedna z południowokoreańskich stacji postanowiła nakręcić własną wersję, którą ja z ręką na sercu polecam fanom oryginalnych W garniturach. Przy zachowaniu różnic kulturowych udało się pokazać równie dobrze wykreowane postaci, wrzucić widza w ciekawa opowieść, której atmosfery tak łatwo nie da się pozbyć.
      Mimo że nadal oglądam obie wersje, nie sądzę, bym w przyszłości umiała stwierdzić, która podoba mi się bardziej. Po prostu obie są świetne!

2. High School Musical México vs. High School Musical Argentina
      Kto z Was nie zna amerykańskiego High School Musical z Zackiem Efronem w roli głównej? Pewnie niewielu. Ale czy wiecie, że Latynosi mają swoje własne wersje? Osobiście zapoznałam się z meksykańską i argentyńską - ta pierwsza podoba mi się o wiele bardziej. Pewnie spytajcie: dlaczego?, skoro mają dokładnie te same dialogi i piosenki. A no dlatego, iż muzyka u Meksykanów jest żywsza, mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że mocniejsza w swoim beacie, a nie słodka i przez to nijaka w wersji argentyńskiej. Bohaterowie również podobali mi bardziej w wersji pierwszej, zagrano ich lepiej, nadając każdemu własny charakter. To dlatego byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że argentyńska wersja jest starszą. Mam więc dowód na to, że czasami właśnie remake okazuje się lepszy.

3. Blind (Korea Południowa, 2011) vs. The Witness (Chiny, 2015)
       Dwa filmy o identycznej fabule, oba sensacyjno-kryminale i z gwiazdami w obsadzie. Po takim opisie pewnie uznacie, że lubię obie tak samo, czyż nie? Jeśli tak, to Was rozczaruję - mimo świetnego pomysłu i znakomitego Yoo Seung Hoo'a to nie Blind podbił moje serce, a The Witness. Dlaczego? Bo w chińskiej wersji główna bohaterka naprawdę wygląda na taką, co potrzebuje pomocy, choć może twierdzić inaczej. Niewidoma, do tego drobna i szczupła, że aż się wydaje, że zdmuchnie ją wiatr, do tego tak bardzo nieufna i wierząca w sprawiedliwość. Jeśli uwiodła mnie postać wiodącą, to jeśli dodamy do tego zabawnego, acz kompetentnego detektywa i świadka, który lubi jazdę na rolkach, to ja naprawdę mogłam przepaść.
       Wam polecam zapoznać się z obiema wersjami, jeśli do tej pory nie mieliście za dużo do czynienia z azjatyckim kinem. Może się okazać, że jest on tym, czego w filmach szukacie.

4. Hana Yori Dango (Japonia, 2005-2008) vs. Boys Over Flowers (Korea Południowa, 2009)
       Pewnie uznacie, że skoro trzeci raz pojawia się coś z Korei Południowej, to jestem typem, który ogląda namiętnie tamtejsze produkcje. No i wiele się nie pomylicie.
W tym azjatyckim starciu ponownie stawiam jednak na przeciwnika Korei - japońskie Hana Yori Dango okazało się być produkcją przełomową. Oparta na mandze w sposób może czasami absurdalnie śmieszny pokazała historię biednej dziewczyny, która zdobywa serce bogatego chłopaka rządzącego prywatną szkołą. Wspaniałe postaci, o których nie da się zapomnieć, mnogość emocji i przeróżnych intryg pociąga widza za sobą i trzyma mocno aż do całkowitego końca, którym jest dwugodzinny film. W wersji koreańskiej, choć zainwestowano w gwiazdy młodego pokolenia, nie odnalazłam tej samej magii, wątek miłosny głównych bohaterów nie był tak samo emocjonujący. Obejrzałam dla własnej przyjemności z oglądania znanej już historii, ale po jednym obejrzeniu nie pragnę powtórki. Z Hana Yori Dango się nie dało - właśnie niedawno zakończyłyśmy z SadisticWriter powtórkę tej dramy, a kto wie, czy jeszcze jej kiedyś nie obejrzymy.

5. Carrie z 1976 roku vs. Carrie z 2013 roku
       Znana jest w świecie filmów myśl, że jeśli obsadzimy w remake'u wschodzącą gwiazdę, to powinien on odnieść sukces. Niestety, nie zawsze się to sprawdza. Nie uważam, by Chloë Grace Moretz była złą aktorką, jednak w tytułowej roli znanego horroru na podstawie powieści Stephena Kinga mnie nie urzekła. Za to pierwszej wersji nie mogę nic zarzucić. Od pierwszej minuty, kiedy tylko widać, jak traktowana przez innych uczniów Carrie, czuje się niezrozumiały niepokój, który wzrasta z następnymi scenami. Nie powinnam się bać tej historii, skoro wpierw widziałam młodszą wersję, ale jednak się bałam. Klimat oraz gra aktorskie zrobiły swoje i wywołały u mnie niechęć do zaśnięcia, byle tylko nie mieć koszmarów. Starość czasami bywa lepsza od młodości.

     Jak widzicie, trudno jest mi wskazać, czy remake'i mają sens, czy też nie. Zależne jest to od tego, co takiego chcemy pokazać ponownie i kto się za to zabiera. Nie mówię nie, ale też nie każdemu remake'owi powiem tak. Będę podejmować decyzje przy kolejnych odgrzewanych kotletach, może kiedyś poznam odpowiedź na tytułowe pytanie.

Z tym miesiącem się żegnamy, a z  następnym witamy. Kolejne wyznania przed nami, a jeśli o nie chodzi... Macie listę książek do przeczytania na wakacje? Pochwalcie się w komentarzu :D.

5 komentarzy:

  1. Dużo się u Was dzieje moje drogie. Świetny miesiąc za Wami. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Sporo tego u Ciebie... ja mam luźną listę w kalendarzu - nie jest ona tylko na wakacje - to lista książek, o których czytałam że są warte przeczytania;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć.
      Drobna uwaga - powinnaś napisać "Sporo tego u Was..."; jest nas tutaj czwórka, co wyraźnie widać w powyższym podsumowaniu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Widzę, że całkiem ciekawy czerwiec za Tobą... Pewbie że mam mnóstwo książek na wakacje, ale w pierwszej kolejności najnowsza dylogia Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i trzecia część o Lou Jojo Moyes:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.
      Powtórzę się - zwracanie się per 'Ty' do grupy blogerek, które prowadzą tę stronę, świadczy tylko o tym, że powyższe podsumowanie nie zostało bacznie przeczytane, co nas boli i drażni.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.