sobota, 9 czerwca 2018

[Recenzja serialu] Trzynaście powodów [sezon 2]

Tytuł: Trzynaście powodów
Tytuł oryg.: Thirteen Reasons Why
Twórca: Brian Yorkey Obsada: Dylan Minnette, Katherine Langford, Kate Walsh i inni
Gatunek: Dramat
Sezon: 2
Liczba odcinków: 13
Stacja: Netflix
Premiera: 18 maja 2018

Opis: Dlaczego Hannah Baker odebrała sobie życie? Jej koledzy z klasy skrywają własne tajemnice, a prawda wkrótce wyjdzie na jaw.

Wiele seriali kończy się na jednym sezonie, co może smucić. Inne otrzymują kolejne, a widz zastanawia się, czy scenarzyści podołają temu wyzwaniu i utrzymają klimat oraz napięcie, by wciąż przyciągać kolejne osoby przed ekrany, czy może pójdą w utarte schematy. Pytań jest więcej, gdy chodzi o serial, który wykorzystał już wątki z pierwowzoru, jakim była bestsellerowa powieść, i teraz może liczyć tylko na inwencję twórców. Tak sprawa miała się z Trzynastoma powodami, które po ubiegłorocznej premierze sezonu pierwszego w maju tego roku zjawiły się z nowymi odcinkami, których scen na próżno szukać w książce Jaya Ashera. Jak się pewnie domyślacie, miałam pewne obawy, czy brać się za oglądanie, kiedy nie wiem, co mnie czeka. Drugi sezon obejrzałam i mogę powiedzieć jedno - nie czuję się rozczarowana, bo drugi sezon to jest to, czego potrzebowałam.


     Po tym, jak Hannah puściła w świat kasety z trzynastoma powodami tłumaczącymi, dlaczego popełniła samobójstwo, przyszedł czas na kolejny krok - proces wytoczony przez rodziców zmarłej nastolatki szkole, która nie zareagowała na czas i doprowadziła w jakimś stopniu do tej tragedii. Trudno jest przy pierwszym odcinku jednoznacznie stwierdzić, kto wygra tę sprawę, bo choć państwo Baker mają dowody, to szkoła ma bardzo dobrego prawnika, który nie boi się wywołać na sali sądowej wojny. Sezon drugi również ma trzynaście odcinków i w sposób analogiczny do pierwszego ukazuje każdą osobę-powód w roli świadka we wspomnianym procesie, choć nie wszyscy zostają wezwania od razu. Poza sądem akcja serialu toczy się na szkolnych korytarzach, boisku oraz w otoczeniu bohaterów, których już poznaliśmy, a którzy wciąż muszą mierzyć się ze śmiercią koleżanki, jak i z własnymi demonami, które nie pozwalają zapomnieć o przeszłości. 
Wśród tych postaci zdołałam odkryć kogoś, kto moim zdaniem dostał większą rolę do odegrania w tym sezonie i trzeba powiedzieć, że mu to wyszło. Alex, bo o nim mówię, wygląda inaczej niż wcześniej, porusza się o lasce i jest po prostu inny, bardziej zagubiony, ale i odważny, co do mnie przemówiło i uczyniło ulubioną postacią większości odcinków. Nie mogę zapomnieć również o Clayu, który jako postać literacka podbił moje serce, a jako serialowa w drugim sezonie dał wyraz tylu emocjom, że aż jestem pod wrażeniem umiejętności Dylana Minnette'a. Zagubienie i dezorientacja, a do tego wszechobecna złość - już dawno nie widziałam na ekranie kogoś, kto krzyczałby tak, że to łamało mi serce. I choć czasami irytowała mnie jego postawa, moje uczucia do niego nie osłabły. Jeśli chodzi o pozostałe postaci, to cieszę się, że mamy tu do czynienia z rodzicami Hannah, którzy wprowadzają swój punkt widzenia na całą sprawę. Dzięki temu rozumiemy, dlaczego obwiniają także siebie, choć to sprawia im jeszcze większy ból po stracie córki. 
Jeśli coś nie podoba mi się wśród bohaterów, to to, że niektóre z postaci pojawiają się, by zniknąć i być może się pojawić, ale nie mając zbyt wielkiej roli. Dlaczego mnie to boli? Bo moim zdaniem każdy z dwunastki ludzi, która zawiniła i pojawiła się na kasetach, powinna mieć dużo do powiedzenia w drugim sezonie. Cóż, czwórce z nich nie dano zbyt wiele do odegrania, za to skupiono uwagę na kimś, kogo poprzednio się nie dostrzegało. I choć mogłam zachodzić w głowę, dlaczego nagle ten ktoś stał się ważny, to brakowało mi tych powodów.
Muszę pokłonić się przed scenarzystami, którzy nie zawiedli i dostarczyli emocji, pozwolili wniknąć w życie licealistów i w plastyczny sposób przedstawili to, jak od Claya i spółki wymaga się, by poza byciem jeszcze dziećmi stali się również dorosłymi i wzięli pełną odpowiedzialność za swoje czyny. Bardzo kibicowałam jednemu wątkowi i choć nie jest on jeszcze rozstrzygnięty, to i tak dziękuję, że pojawił się przez te trzynaście odcinków. Jeśli jakieś kwestie pozostały dla widza otwarte, to nie zapominano o nich, one wciąż gdzieś tkwiły i czekały na swój powrót. Cieszy mnie to, bo nie znoszę, kiedy rzuca się jakiś temat, a później o nim zapomina i pozostawia niedokończonym. Cieszę się również z tego, że mogłam poznać życie licealistów i ich relacje z Hannah widziane przez nich, a nie tylko przez zmarłą, co dał pierwszy sezon. Rzucono większe światło na powiązania i wydarzenia z przeszłości, przez co sama miałam wątpliwości, czy ci, których powinnam uważać za winnych, naprawdę nimi są. 
Drugi sezon, po dość głośnym proteście rodziców nastolatków oglądających ten serial, przed każdym epizodem pokazywał nagranie aktorów, którzy informowali, iż Trzynaście powodów to nie produkcja dla każdego, i odwoływali do odwiedzenia strony, na której osoby po przejściach mogą szukać pomocy. Dodatkowo przed dwoma odcinkami ostrzeżono, że zawierają one sceny nieodpowiednie dla każdego (nie będę jednak zdarzała, jakie to były). Uważam, że takie ostrzeganie nie do końca spełnia swoją rolę - widz, nawet nieletni, sam decyduje, co chcę oglądać - ale  przy tym spycha odpowiedzialność na rodziców, którzy powinni kontrolować, co oglądają ich dzieci, bo nie każde treści są przeznaczone dla nich. To zainteresowanie rodziców życiem pociechy powinno być podyktowane troską, a za nim powinna iść troska i zwracanie uwagi na to, co mówi i robi dziecko. Bo nie okłamujmy się, jeśli rodzice - czyli najbliższe otoczenie - nie zauważą zmian w zachowaniu dziecka, może być trudno winić innych, jeśli dojdzie do tragedii.
Czy jest coś, co jeszcze - poza zbyt małą jak dla mnie rolą  niegdyś kluczowych bohaterów - mogło irytować? Po chwili zastanowienia mogę napisać, że niektóre sceny, które były rozwlekane za bardzo, oraz te, które wydały mi się zbyt dynamiczne, a przejście między nimi za szybkie. Akcję albo rozciągano, albo robiono myk! - dwa ujęcia jednego punktu i lecimy dalej. Taki miszmasz w produkcjach nigdy do mnie nie przemawia i frustruje, ale takich scen nie ma aż tak dużo, bym mogła się nad tym pastwić.
Jak wspomniałam na początku, miałam pewne obawy co do oglądania drugiego sezonu, które wynikały właśnie z tego, że nie wiedziałam, czego się spodziewać. Oczywiście żadna przemoc, gwałty, narkotyki i wulgaryzmy nie mogły mnie powstrzymać przed pierwszym odcinkiem, bo przecież już to przerabiałam rok temu, ale obawiałam się, że jakaś postać zostanie zniszczona, potraktowana tak po macoszemu, że będzie mi jej szkoda i pożegnam się z drugim sezonem, zanim na dobre w niego wsiąknę. Tak się nie stało i teraz mogę tylko powiedzieć, że jedną postać w ostatnim odcinku mi zniszczono, ale to moje odczucie - do tej pory ją lubiłam, ale pod koniec sezonu zrobiła coś, co mnie od niej odrzuciło. Niemniej wyczuwam, że jej wątek zostanie jeszcze wykorzystany, liczę na to, że przyszłoroczny trzeci sezon wyjaśni tę kwestię.
Podsumowując, drugi sezon Trzynastu powodów to dowód na to, że da się - po skorzystaniu z gotowego scenariusza, jakim jest książka - pociągnąć opowieść dalej, w tym samym klimacie, w podobnym rytmie i z taką samą wielowątkowością, nie tracąc przy tym swojego mroku ani odwagi, by poruszać tematy, o których wciąż jest w społeczeństwie za cicho. Bohaterowie stali się wyraźniejsi, ich życie bardziej zrozumiałe, teraz można stwierdzać, jakie żywi się wobec nich uczucia. Wiele płaszczyzn i punktów widzenia czyni opowieść bardziej klarowną, a do tego uczucia dawkowane są tak, by nie przedobrzyć, a jednocześnie zatrzymać przy sobie widza. Jeśli więc zastanawiacie się,, czy sięgnąć po ciąg  dalszy tej produkcji, to ja z serca do tego zachęcam. 
Brawo, Netflixie. Drugi sezon się udał. Mam nadzieję, że trzeci również mnie nie zawiedzie. 

Ocena: 7/10

P.S. Gdyby ktoś potrzebował, to melduję, iż recenzję pierwszego sezonu i książki znajdziecie tutaj.


7 komentarzy:

  1. Ani książka ani film nie przypadły mi do gustu niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie mogę się zebrać, żeby obejrzeć. Pierwszy sezon był przyzwoity i naprawdę boję się drugiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam obejrzeć pierwszy sezon naprawdę próbowałam ale zaprzestałam po kilku odcinkach. Jakoś mnie nie zainteresował chciałam nawet do niego wrócić ale nie mogłam się zabrać. Skoro książka jest jednotomowa i stanowi zamknięta historie trochę niepotrzebne wydaje mi się kontynuowanie tego serialu (tym bardziej dziwi mnie ze ma powstać jeszcze trzeci sezon) jednak cieszę się że w ogólnym rozrachunku wypadł w twoich oczach pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę w końcu przeczytać książkę, by na spokojnie pooglądać pierwszy i drugi sezon. Muszę powiedzieć, że ogromnie mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy sezon obejrzałam z dużym zaciekawieniem - podobał mi się bardziej niż książka, ponieważ dostarczył mi emocji, czego podczas lektury zabrakło. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie drugi sezon.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja słyszałam już negatywne opinie na temat tego serialu... Cóż, ja go pewnie nie obejrzę, ale może przeczytam kiedyś książkę. Tyle osób o tym mówi, że aż zaczęło mnie to ciekawić :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.