Tytuł: Most szpiegów
Tyt.org: Bridge of spies
Reżyseria: Steven Spielberg
Gatunek: Dramat, Thriller
Premiera: 27 listopada 2015 (Polska); 4 października 2015 (świat)
Czas trwania: 135 min.
Opis: Amerykański prawnik, broniąc w sądzie sowieckiego szpiega, ratuje go przed karą śmierci. Wkrótce pojawia się możliwość wymiany więźnia na pilota USA zestrzelonego nad terytorium ZSRR.
[filmweb.pl]
Czcić
bohaterów można na wiele sposobów. Opowiedzenie historii za
pomocą filmu jest ciekawym rozwiązaniem. Przyswajana
wiedza jest przystępniejsze dzięki użyciu obrazu. Most
szpiegów jest
na to dowodem.
James
B. Donovan to najważniejsza postać. Występuje
w większości scen. Jest szanowanym prawnikiem. Jego
zadanie to walka w sądzie o uwolnienie szpiega.
Obserwujemy jego zmagania z polityką czy walkę o rodzinę. Postawa
Donovana budzi we mnie podziw. Stawia czoło przeciwnościom losu.
Walczy o dobro drugiego człowieka, gdy inni już przestali, bądź w
ogóle nie podejmowali żadnych starań w tym kierunku. Pozostali
bohaterowie nie odgrywają tak znaczącej roli jak James, dlatego też
postanowiłam ich pominąć.
Ogólnie
rzecz biorąc wszystkie postacie z filmu wpasowują się w czasy, w
których przyszło im żyć. Ich ubiór i zachowanie
pokazują specyfikę lat 60-tych. Uważam, że jest to duży
atut, pomagający w odbiorze całego filmu. W pewnym
stopniu możemy zatracić się w przedstawionym świecie.
Akcja na początku
nieco mnie nudziła. Poza
tym nie znałam do końca kontekstu historycznego, który byłby
przydatny przy oglądaniu Mostu
szpiegów.
Relacje pomiędzy Rosją a USA były bardzo dobrze
pokazane. Obopólna nienawiść nie została wyolbrzymiona.
Pokazanie prawdy o sytuacji tych krajów, to według mnie atut
historii.
Architektura
budynków wraz z ich otoczeniem wpasowała się w czasy zimnej wojny.
Zniszczone mieszkania czy pas śmierci nadały tej pozycji mrocznego
klimatu. Rozlew krwi na ulicy budził strach. W filmie panowała
równowaga pomiędzy watkami szpiegowskimi a historycznymi. Nie
czułam się przytłoczona w żadnym stopniu ilością wiedzy na
temat zimnej wojny oraz czasów, które jej towarzyszyły. Bardzo
podobało mi się, że sprzęty do śledzenia ludzi były adekwatne
do możliwości wytwórczych w 1960 roku. Widziałam w tym dużo
spójności.
Dużym
minusem dla mnie był brak napisów, podczas gdy bohaterowie
rozmawiali po niemiecku i rosyjsku. Rozumiałam jedynie pojedyncze
słowa. Zaburzyło to odbiór prezentowanej treści. Czułam się
przez to rozkojarzona. Dodam tylko, że oglądałam film w z
dubbingiem. Raczej należałoby zadbać o takie szczegóły.
O
ile sprzęty i budynki odzwierciedlały realia 1960
roku, tak efekty specjalne były według mnie wyolbrzymione.
Przeszkadzał mi równomiernie padający deszcz. Podczas tej idealnej
ulewy, Donovan idący na wprost, miał tylko jedną stronę płaszcza
mokrą. W takiej sytuacji jest to wykluczone. Najwyraźniej
twórcy coś przeoczyli. Bądź po prostu jestem przewrażliwiona
na detalach. Inna absurdalna sytuacja, katastrofa lotnicza
z udziałem odrzutowca. Uważam to za słaby punkt filmu. Zbyt wiele
elementów zostało przerysowanych. Wzbudziło to we mnie
irytację, tym bardziej, że w 1960 roku technologia nie była na
tak wysokim poziomie.
Ciekawym
momentem w Moście
szpiegów było
przesłuchanie świadka. Jaskrawe światło oraz postawa
przesłuchujących pozwala na zobrazowanie atmosfery, która
towarzyszy przesłuchaniom. Rozmowa z podejrzanym nigdy nie budziła
u odbiorców zachwytu. Wiele z nas, chyba jednak zdaje sobie sprawę
z tego, że mało kiedy przesłuchania są przyjemne. Tym bardziej,
że podczas wojny nabierały one szczególnego charakteru.
Symbolika tytułu
ma duże znaczenie. Przez cały film zastanawiałam się, o co tutaj
chodzi. Aż w końcu nadeszła ta chwila i już wiedziałam. Uważam,
że fabuła została umiejętnie poprowadzona aby odbiorca nie
mógł się na wstępie zorientować, o co chodzi.
Podsumowując. Most
szpiegów jest
wart obejrzenia. Całokształt uważam za całkiem ciekawy w
odbiorze. Osobiście lubię, gdy w filmach są poruszane wątki
historyczne. Zaciekawił mnie tytuł, a także akcja.
Ponadto, Tom Hanks wcielający się w rolę głównego bohatera
powoduje jeszcze większą chęć, by zapoznać się z filmem.
Podobała mi się jego gra aktorska. Postacie, w które się wciela
wydają się być autentyczne. Oddaje ich charakter. TO wszystko
składa się na pozytywny odbiór danego filmu. W dodatku, oglądanie
produkcji z udziałem ulubionych aktorów wywołuje radość. Często
decydujemy się na seans, kiedy wiemy, że osobą którą podziwiamy
gra ważniejsze role, bądź po prostu w nim występuje.
Ocena: 7/10
Hej :)
OdpowiedzUsuńSięgnęłam po Most szpiegów właśnie dlatego, że główną rolę powierzono Hanksowi, a on nie potrafi grać źle, więc już od razu szykowałam się na dobre kino. Też po seansie miałam kilka uwag, ale całościowo czułam się usatysfakcjonowana tym, co zaprezentowano mi na ekranie.
Właśnie dlatego oglądam filmy z napisami - one odzwierciedlają każda wypowiedź, nawet te w obcym języku.
Pozdrawiam.
Chodzi za mną jakiś dobry film:)
OdpowiedzUsuń