sobota, 31 marca 2018

[Recenzja książki] Ali Benjamin - "Serce meduzy"

Autor: Ali Benjamin
Tłumacz: Marta Faber
Tytuł: Serce meduzy
Tytuł oryg.: The Thing About Jellyfish
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 5 marca 2018 r.
Ilość stron: 308

Opis: Moja przyjaźń z Franny zakończyła się najgorzej jak to możliwe. Gdybym tylko wiedziała, przeprosiłabym ją za to, co się między nami wydarzyło. A przynajmniej bym się z nią pożegnała. Czasem jednak nie wiadomo, jaka jest różnica między tym, że coś rozpoczyna się od nowa, a tym, że coś kończy się bezpowrotnie. Teraz było już za późno, żeby cokolwiek zmienić. A jeśli mogę coś z tym zrobić? Dowieść, że w historii Franny jest prawdziwy winowajca?

Zuza Swanson to dwunastoletnia zwolenniczka nauki, trochę (bardzo) różniąca się od swoich rówieśników. Nie ciekawią jej kosmetyki ani atrakcyjny wygląd, który jest tak ważny dla dorastających obok niej nastolatek. Zuza podąża własną ścieżką. A przynajmniej do czasu, kiedy śmierć jej przyjaciółki Franny nie sprawia, że zostaje z niej brutalnie strącona. Odtąd rozgadana dziewczynka staje się niemową, która wyraża swoją opinię tylko wtedy, kiedy musi. W ukryciu, gdzieś wewnątrz swojej głowy, próbuje udowodnić, że przyczyną śmierci Franny nie było podtopienie (w końcu tak doskonale pływała!), a… meduzy. Gdzie zaprowadzi Zuzę ta teoria? Ja wam tego na pewno nie zdradzę!
Pomyślicie sobie: „O Boże, kolejna książka o utracie kogoś ważnego i próbie poradzenia sobie z tym”. Może rzeczywiście to jeden z przewodnich tematów tej lektury, ale jest on przedstawiony w tak oryginalny sposób, że poczujecie się odświeżeni. Nie chodzi tu bowiem o samo opuszczenie powłoki materialnej i udanie się duszy do lepszego świata, a powolną utratę więzi, która przebiega poprzez zmiany w życiu dwójki zaprzyjaźnionych ze sobą osób. Zuza nie straciła bowiem Franny od tak, nagle, jej śmierć była po prostu zwieńczeniem dramatu, który przeżywała gdzieś w głębi siebie.
 Co mogę powiedzieć o głównej bohaterce? Początkowo lekko mnie irytowała. Starałam się zrozumieć, że była tylko i wyłącznie zagubionym w świecie dzieckiem, któremu nikt nie potrafił pomóc uporać się ze stratą, ale jej zaślepienie i egoizm, którym obdarzała nieraz osoby z jej środowiska, kuł mnie w bok igłą irytacji. Muszę przyznać, że jej teoria dotycząca meduz początkowo bardzo mnie zaniepokoiła. Byłam w stanie uwierzyć, że śmierć Franny narobiła w jej głowie takiego chaosu, którego już nigdy więcej nie będzie mogła uporządkować, chyba że trafi do porządnego psychiatry. Tak, podczas czytania możemy odnosić wrażenie, że ta mania zachodzi aż za daleko, na szczęście autorka nie pozostawia tej mani bez rozwiązania i… Bogu dzięki za zakończenie, jakim nas uraczyła. 
Zuza to przede wszystkim osoba, która wisi gdzieś pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Stara się nam pokazać, że jest już duża i samodzielna, ale w kulminacyjnym momencie okazuje się jednak, że to wciąż dziecko o zbyt dużej wyobraźni. Jej koledzy i koleżanki często się z niej naśmiewają, co mnie nawet przez moment nie zdziwiło. Zuza naprawdę jest dziwna. To jedna z tych osób, która kompletnie nie potrafi dopasować się do otoczenia i mówi w towarzystwie tak niesamowicie dziwne rzeczy, że nie jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć. Oczywiście dzieciaki reagują, jak reagują – szydząc, wymyślając przezwiska i wyśmiewając się. Nie dziwię się, że niezrozumiana przez wszystkich Zuza stała się milcząca i burkliwa, bo komu miała się zwierzyć, kiedy nawet jej własna przyjaciółka ją zostawiła, a rodzice kompletnie nie rozumieli, co takiego przeżywa? Dwunastolatka została sama na sam ze swoimi dzikimi myślami, które wędrowały zbyt niebezpiecznymi torami.
Jak możecie się domyślić po moim powyższym wywodzie, ta książka sprawiła, że emocje aż ze mnie kipiały. Przyznam się bez bicia, że nieraz w oczach pojawiły mi się łzy. Bo rzeczywiście, może sama nie przepadałam za główną bohaterką, ale byłam w stanie zrozumieć jej postępowanie i to, że poczuła się odrzucona. Autorka opisała te uczucia tak dokładnie, jakby sama przeżyła w dzieciństwie coś podobnego. Sfera psychologiczna tej powieści jest bez zarzutu, zupełnie jakbym czytała prawdziwą historię, prawdziwej dziewczynki, która nie potrafiła poradzić sobie ze stratą.
Bardzo lubię, kiedy książka nie jest po prostu pustą powieścią, której nic nie wyróżnia spośród innych. Lubię, kiedy znajduje się w niej coś zarazem innego, osobliwego i charakterystycznego. Myślę, że wielki plus tej historii stanowi wątek naukowy. Autorka w notce końcowej sama przyznaje się do tego, że niektóre z użytych elementów były prawdziwe, jak chociażby historia Diany Nyad, która w wieku 64 lat przepłynęła wpław z Kuby na Florydę, czy naukowiec Jamie Seymour, który zajmował się badaniem meduz. Prawdziwość przejawia się nie tylko w osobach, które istniały w rzeczywistym świecie. Znalazło się tu również mnóstwo interesujących informacji dotyczących meduz. To, co przekazała nam autorka, sprawiło, że sama zaczęłam się zastanawiać, czy meduzy nie zawładną kiedyś światem. Wiedzieliście, że są takie ich gatunki, które są niemalże nieśmiertelne? Sami widzicie! Fakty naukowe były tutaj na tyle interesujące, że sama niektóre z nich przyswoiłam i zapamiętałam. To udowadnia, że mamy do czynienia z mądrą powieścią psychologiczną z elementami nauki. Czyż to nie idealne połączenie i pełna witamin strawa dla młodych umysłów? Właśnie takie książki powinna czytać młodzież!
Przyznaję, na samym początku Serce meduzy wydawało mi się dosyć przeciętną, może nawet dziwną lekturą, ale kiedy autorka wplotła w te niewiarygodne teorie o meduzach intrygującą historię upadku przyjaźni pomiędzy Zuzą a Franny, a potem dodała trochę akcji, zrobiło się ciekawie. A wiecie co jeszcze mi się tutaj podobało? To, że każda z postaci miała jakąś swoją szczególną cechę. Zuza była dziwna, jej kolega Justin nadpobudliwy, koleżanka Sara miła, mama roztrzepana, brat bujał w chmurach, a osobą, którą polubiłam tutaj najbardziej, stała się pani Turton – zwyczajna nauczycielka nauk ścisłych, która chyba jako jedyna z niewielu dorosłych osób, nie wymagała od Zuzy, że zacznie być inna. Właśnie tacy nauczycieli powinni uczyć w szkołach! 
Cieszę się, że przeczytałam tę książkę i przyznaję, że chciałabym do niej jeszcze kiedyś wrócić. Jak już wspominałam, to nie tylko historia utraty kogoś bliskiego i próby poradzenia sobie z tym. To również powieść o tym, jak potrafi być trudne dorastanie, szczególnie wtedy, kiedy rówieśnicy nie akceptują naszej odmienności, jak trudne może być pogodzenie się z decyzjami innych ludzi i jak zafascynowanie jakimś tematem potrafi nas poprowadzić do niewiarygodnych czynów, które w efekcie okazują się przesadnym wymysłem naszej wyobraźni. To historia dziwna, charakterystyczna, intrygująca, a równocześnie oryginalna, z której emanuje czysta prawda, bez zbędnego koloryzowania. Koniecznie musicie się z nią zapoznać.

Ocena: 8/10


Za egzemplarz recenzencki dziękuję:

STREFA CYTATÓW:

         Czasem tak bardzo chcemy, by wydarzenia potoczyły się inaczej, że nie można pozostać tam, gdzie widzimy, jak dzieją się naprawdę.

         Najlepszy rodzaj ciszy – cisza niemówienia, którą niewielu ludzi zdaje się rozumieć.

         Poczułam, że ten fakt – to, że rzeczy  czasem po prostu się wydarzają – być może jest najsmutniejszą i najbardziej przerażającą ze wszystkich prawd.

8 komentarzy:

  1. Już chyba gdzieś mi się ta książka przewinęła. Opis dość intrygujący, okładka taka sobie. Co do treści nie jestem pewna czy to do końca moje klimaty, ale w wolnej chwili może sie na nią skuszę. Nie jest to jednak pozycja must have.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę pozytywnych opinii czytałam o tej książce i coraz bardziej mnie ona intryguje. Chciałabym ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie to mega dziwny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na książkę oczywiście.

      Usuń
    2. Właśnie o tym pisałam w recenzji, przy okazji uwzględniając, że książka dzięki temu jest naprawdę ciekawa.
      #SadisticWriter

      Usuń
  5. Marzy mi się ten tytuł, a Twój tekst tylko dowodzi, że stanowi on świetną i piękną czytelniczą przygodę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, a z okładki to bym powiedziała, że to fantasy :D Ale tak, to się nie skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.