Autor: Joanne
Macgregor
Tłumacz: Edyta
Świerczyńska
Tytuł: Jej
wysokość P.
Tytuł
oryg.: The Law of Tall Girls
Gatunek:
Literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Kobiece
Premiera: 16
marca 2018 roku
Ilość
stron: 435
Opis: Siedemnastoletnia Peyton jest naprawdę
wysoką nastolatką. Dziewczyna ma 180 cm wzrostu, co uniemożliwia jej skuteczne
wtopienie się w tłum i sprawia, że jest ciągle obiektem docinek i kpin.
Codzienne życie utrudnia też wielki rodzinny sekret, który pogrzebał jej szanse
na normalne dorastanie.
Zdeterminowana,
aby zmienić swoje życie, decyduje się na przyjęcie zakładu. Jeżeli pójdzie na
trzy randki i bal maturalny z kimś wyższym od siebie, wygra 800$, dzięki którym
wyrwie się ze swojego koszmaru. Problem jej dość spory, bo na liście kandydatów
znajduje się tylko pięć nazwisk, a chłopak, który wpadł jej w oko, umawia się z
dziewczyną dużo niższą od Peyton…
Na pewno zdarzyło wam się
kiedyś dojrzeć gdzieś w tłumie wyróżniającą się swoim wysokim wzrostem
dziewczynę. A teraz przyznajcie się, ile razy powiedzieliście do swojej
koleżanki, kolegi czy do siebie w myślach: „Matko, ale ona jest nienaturalnie
wysoka”. To nic złego, jesteśmy tylko ludźmi i reagujemy na kogoś, kto wyróżnia
się z tłumu w określony sposób, często jednak nie myślimy, że naszymi kąśliwymi
uwagami bądź natarczywymi spojrzeniami, możemy wyrządzić komuś krzywdę. Jej wysokość P. to idealny tego przykład.
Całe szczęście, historia Peyton
nie opowiada tylko i wyłącznie o niedogodnościach osoby, która jest
nieprzeciętnie wysoka. Można z niej wyciągnąć mnóstwo innych, przydatnych
wniosków. Chociażby to, jak zaakceptować siebie, kiedy na każdym kroku ktoś
przypomina nam o tym, że jesteśmy inni od reszty. Więcej nie będę wam zdradzać,
musicie do tego dojść sami, przy przyjemnej, młodzieżowej lekturze!
Wiecie, co przyciągnęło mnie do
tej książki? To, że główna bohaterka jest wysoka, bo naprawdę bardzo rzadko zwraca się uwagę na to, jak ludzie reagują na
wysokie dziewczyny, a jak na przykład reagują na wysokich chłopaków, a są to
reakcje zgoła odmienne. Przyznaję, że chwyciłam za nią również z tego powodu,
że sama jestem wielkoludem – może nie tak, jak główna bohaterka, ale nikt, kto mnie
spotkał na żywo temu nie zaprzeczy. Wielokrotnie zdarzało mi się słyszeć: „Ale
ty jesteś wysoka, po kim to odziedziczyłaś?”, co było chwilami męczące, na
szczęście nie oddziaływało to na mnie tak, jak na Peyton, która była wręcz
dręczona przezwiskami z powodu swojego wzrostu. Naprawdę jej współczułam, a
jednocześnie byłam zdziwiona, że pomimo kompleksów i wyraźnego zawstydzenia
sytuacją, nie zachowywała się jak użalająca się nad sobą nastolatka. Bardzo
podoba mi się nakreślenie jej psychiki. Z początku myślimy: ot,
zwykła dziewczyna, która jest bardzo wysoka i z tego powodu wszyscy jej dokuczają.
Dopiero zagłębiając się w lekturę, dostrzegamy również inne cechy jej osobowości, a także to, jak sama zasłania swoje największe lęki wzrostem. Od
początku do końca lubiłam Peyton, a już szczególnie pod sam koniec, gdy stanęła
na równe nogi i pokazała światu, na co ją stać. To na pewno nie była
dziewczyna, która się poddaje!
To samo z Jayem. Choć w pewnym
momencie odrobinę mnie zirytował, to jednak wydawał się być na swój sposób
uroczy. Przy początkowych scenach ja sama uśmiechałam się jak zakochana
nastolatka, wtórując tym samym Peyton. Do czego dążę – wszystkie postacie, które się tu
pojawiły, nieważne czy na moment, czy na dłuższą chwilę, były dobrze nakreślone
i o każdym potrafię powiedzieć choć słowo. Autorka pod tym względem sprawiła
się idealnie.
Początkowo myślałam, że Jej wysokość P. to książka typowo
młodzieżowa, przewidywalna, opowiadająca o miłości nastolatków, którzy
odnaleźli siebie jako wyjątkowych, niepasujących do ustalonych schematów. Do
pewnego momentu miałam rację. Poza tym, że książkę czytało się lekko i miło,
nie sądziłam, aby mnie czymkolwiek zaskoczyła. Pierwszy raz w życiu tak bardzo
się myliłam, jeżeli chodzi o młodzieżówkę! Byłam tak wbita w siedzenie, kiedy
Peyton wdrożyła nas w swój skomplikowany, rodzinny problem, a także wtedy,
kiedy przedstawienie, którego uczestniczką była, skończyło się w tak
nieprzewidywalny sposób, że nie mogłam uwierzyć w to, iż czytam tę samą
książkę! W pewnym momencie czułam tak wielkie emocje wypływające ze stronic
tej lektury, że nie mogłam się oderwać, a gdy już ją zamknęłam, ze zdziwieniem
spostrzegłam, że od dawien dawna nie zaczytałam się tak nie dość, że w
młodzieżówce, to jeszcze ogólnie w książce. Mam wrażenie, że autorka sama się
rozkręcała, pisząc tę powieść. Może na jej korzyść działałoby, gdyby akcja
zaskakiwała już odrobinę wcześniej, ale wydaje mi się, że i tak dostarczyła nam niemałych wrażeń.
Jeszcze co do stylu samej
autorki, czy może raczej polskiego tłumaczenia – wydaje mi się, że idealnie
oddaje klimat książki. Nie jest to najprostszy pod słońcem styl, bo czasami
wzbogacany jest o błyskotliwe uwagi czy dłuższe opisy, które dokładnie obrazują
sytuację. To tylko udowadnia, że to nie jest kolejna prosta i przewidywalna
książka.
Jest jedna, może dwie rzeczy,
które mnie zastanawiały. Okładka mnie trochę zmyliła, ponieważ znajduje się na
niej chłopak stojący na deskorolce. Pomijając już opis, bo myślałam, że skoro
egzemplarz jest przed korektą, to mógł się trochę minąć z prawdą (była w nim
informacja o tym, że Peyton znalazła chłopaka, który spełniał warunki zakładu, a ja
ciągle myślałam, że miało tam być: „NIE spełniał warunków zakładu”). Takie
zdjęcie przywodziło mi na myśl osobnika płci męskiej, który będzie niższy – ta
deskorolka mnie do tego przekonywała. Już pominę to, że sam atrybut niewiele ma
do całej powieści. Niemniej jednak, można powiedzieć, że sama się odrobinę
zmyliłam, bo podeszłam do książki schematycznie. Oczywiście okładka i tak mi
się podoba i uważam, że dorównuje tej zagranicznej.
Inna sprawa to tytuł. Nie mogę
się wciąż przekonać do nazwy „Jej wysokość P.”. Niby pasuje, ale jednak niezbyt
mi się podoba. O wiele ciekawiej brzmiałby hasztag, który zaproponowało przy
promocji Wydawnictwo Kobiece, a zarazem tłumaczenie oryginalnego tytułu: The Law of Tall Girls, czyli dosłownie:
prawo wysokich dziewczyn, na szczęście moje studia i rozwodzenie się nad
sprawami wydawniczymi nauczyły mnie, że to nie zawsze taka prosta sprawa, i
chociażby wydawcy bardzo tego chcieli, czasami nie mogą umieścić na okładce
dosłownie przetłumaczonego tytułu. Nie wiem jak było w tym przypadku, ale
jestem w stanie przymknąć na to oko.
Jej
wysokość P. to nie tylko książka, która opowiada o
perypetiach wysokiej dziewczyny. To przede wszystkim mądra, pokrzepiająca
powieść, która będzie potrafiła trafić do każdej z tych osób, które uważają
siebie za odmieńców. Chociaż nie jestem już nastolatką, muszę przyznać, że
powieść podbudowała również i mnie. Po jej skończeniu w oku kręciła mi się łza,
a na twarzy rysował się wyraźny uśmiech zadowolenia. To była miła, emocjonalna
i pokrzepiająca przeprawa. Mój egzemplarz jest oznaczony ogromną ilością karteczek zgrywającymi się odcieniem z pomarańczową okładką – po prostu niektóre teksty
były godne zapamiętania i uwiecznienia. Osobiście modlę się, aby było więcej
takich młodzieżówek.
Na koniec dodam, że to pierwsza
młodzieżowa pozycja Wydawnictwa Kobiecego i wiecie co? Ten debiut był
piekielnie dobry. Premiera już 16 marca, także polecam zaopatrzyć się w lekturę!
Ocena: 8/10
STREFA
CYTATÓW:
– Nie masz samochodu?
Ależ oczywiście, że mam. Po prostu nim nie
jeżdżę z uwagi na mój sekretny fetysz, jakim jest podróżowanie środkami
komunikacji miejskiej.
Żadne z nas nie było normalne. Ale
„normalność”, jak nauczyłam się na matmie, była tylko pojęciem statystycznym,
wygładzeniem wszelkich różnorodnych i interesujących permutacji aż do
wypośrodkowania tak ogólnego, żeby nie dziwił ani nie szokował. I nie zachwycał.
Widziałam tę książkę w zapowiedziach i mnie zainteresowała. Teraz jeszcze bardziej chcę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie mogą przegapić premiery tej książki.
OdpowiedzUsuńRównież mam w planach tę książkę i zgadzam się z Tobą - tytuł nie brzmi zbyt przekonująco, ale to tylko tytuł :)
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńFajna ta młodzieżówka, co prawda ja mam tylko 160 cm więc nie mam pojęcia jak wygląda życie kogoś o 20 cm wyższego, ale mogłabym o jej wysokosci P przeczytać ::)
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, to czemu wydawnictwa nie zawsze mogą przetłumaczyć tytuł dosłownie?
Bardzo polecam :D.
UsuńPowodów może być wiele. Jednym z nich często jest długość tytułu, poza tym często oryginalne wydawnictwo narzuca warunki, co do tytułu.
#SadisticWriter
Aaaaa, to nie wiedziałam, że oryginalne wydawnictwo może mieć wpływ na tytuł w innym kraju
UsuńPierwsze słyszę o tej książce, ale po przeczytaniu Twojej recenzji jestem skłonna uwierzyć, że to naprawdę dobrej jakości powieść dla młodzieży. Zwracająca uwagę na istotny problem, jakim jest naśmiewanie się ze wzrostu, książka zapewne da wiele do myślenia tym, którzy umieją jedynie szydzić. No dobra... tytuł zapisany, także kiedyś na pewno się z nią zaprzyjaźnię :).
OdpowiedzUsuńW tej książce podoba mi się pomysł na fabułę!
OdpowiedzUsuń