Autor: Terry Goodkind
Tłumacz: Lucyna Targosz
Tytuł: Nadzieja pokonanych
Tytuł oryg.: Faith of The Fallen
Tom:
6
Cykl/seria: Miecz Prawdy
Gatunek: fantasy
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 1 stycznia 2001
Ilość stron: 696
Opis: Kahlan powoli wraca do zdrowia, gdy po Richarda znowu przybywa Siostra. Tym
razem jednak jest to Nicci – przerażająca Siostra Mroku zwana Panią Śmierci.
Magiczny czar zespolenia więzi lorda Rahla silniej niż obroża, gdyż teraz w
rękach chłopaka spoczywa nie jego wolność, lecz życie Matki Spowiedniczki. Czy
w drodze do AlturRang Richard zdoła znaleźć sposób, by złamać moc czaru? Czy
Kahlan, dowodząca stutysięczną armią dharańską, pokona ponad Imperialny Ład?
Jedyne wyjście z sytuacji podsuwa szóste prawo magii – jądro wszystkich praw.
Znaleźliście się kiedyś w sytuacji, gdy nie wiedzieliście już, co robić i
dopadła was beznadzieja? Kiedy zrobiliście wszystko, co mogliście, by wszystko
skończyło się dobrze, a i tak wyszło źle? To ten moment, kiedy człowiek chce
się poddać i schować przed całym światem.
Właśnie w takiej sytuacji znalazł się Richard. W poprzednim tomie próbował
przekonać mieszkańców Anderithu, by wybrali wolność, i poniósł klęskę. Do tego
Kahlan została brutalnie pobita, poroniła i ledwo uszła z życiem, zaś
Imperialny Ład dociera coraz głębiej w Midlandy. Trudno więc wierzyć w
zwycięstwo, Richard nawet zaczyna twierdzić, że to bezsensowne przelewanie
krwi. Wycofuje się, najpierw do rodzinnego Hartlandu, a gdy tam pojawiają się
kłopoty, w niedostępne góry, gdzie Kahlan dochodzi do siebie. Towarzyszy im
jedynie Cara, o wojnie zaś Poszukiwacz nie chce nawet myśleć.
Można zapytać: co teraz? Bohater wraz z ukochaną zdezerterowali na rzecz
małego raju, który dla siebie stworzyli. Trochę to nieprofesjonalne. O czym będzie
ta książka? Nowy bohater? A może przez siedemset stron Richard i Kahlan migają
się od swoich obowiązków?
Zacznijmy od tego, że Richard nie prosił o bycie bohaterem-wybawcą ludzi.
Też bym była wkurzona, gdybym wypruwała sobie dla kogoś żyły i zostałabym
olana. Nic dziwnego, że Richard się wycofał i stwierdził, żeby ludzie teraz
radzili sobie sami. Zresztą spokój trwa tylko kilka miesięcy. Kłopoty lubią
Richarda i w tej części wysyłają mu na spotkanie Nicci, Siostrę Mroku,
niewolnicę Imperatora Jaganga zwaną Panią Śmierci. Richard zafascynował ją do
tego stopnia, że postanowiła zabrać go ze sobą w podróż. Nasz główny bohater
nie był entuzjastycznie nastawiony do pomysłu, ale wyboru też nie miał, skoro
na szali postawiono życie Kahlan. I znów niemal przez całą książkę się nie
widują. Matka Spowiedniczka prowadzi działania wojenne przeciwko Imperialnemu
Ładowi, natomiast Richard poznaje życie w Starym Świecie, gdzie Ład zaprowadził
już swoje porządki.
Właśnie, Imperialny Ład. Do tej pory wiadomo było tylko, jak brutalne są
jego wojska i że ma przynieść wszystkim szczęście i dobrobyt. Dopiero w tym
tomie poznajemy prawidła działania tego systemu. Pewnie słyszeliście o
komunizmie. Wszystko jest wspólne, żyj dla tego drugiego, jak masz więcej,
oddaj innym, a nawet jak nie masz, to też oddawaj. Tak funkcjonuje Imperialny
Ład. Cokolwiek chcesz załatwić, musisz biegać po urzędach wiele dni, a i tak
dopiero znajomości ci pomogą. W sklepach praktycznie nic nie ma, a jeśli jest,
to ciężko to nazwać jedzeniem. Większość ludzi żyje w skrajnym ubóstwie.
Niezbyt zachęcająca perspektywa. Do tego fanatyczna wiara, że dobrze będzie
dopiero po śmierci, a życie i ciało ludzkie są złe z natury. Imperialny Ład to
taka średniowieczna komuna, z którą chyba nikt nie chce mieć do czynienia.
Szczególnie ja.
Poznajemy też nowych bohaterów. Przybliżony nam zostaje Jagang, od niedawna
nazywany Sprawiedliwym. Z jednej strony pokazany jest jako brutalny dowódca,
który nie przejmuje się tysiącami żołnierzy, których straci w kampanii,
inteligentny taktyk uczący się od przeciwnika, z drugiej fanatyk idei Ładu,
któremu się wydaje, że niesie Nowemu Światu wielkie dobro. Raz jest bitewny i
nieustraszony, raz zagubiony niczym dziecko we mgle.
Wspomnianą już przeze mnie Nicci poznaliśmy we wcześniejszych tomach,
jednak teraz zajmuje ona jedną z głównych ról powieści. Piękna, potężna, ale
nieznająca sensu własnego życia. Wychowana przez matkę na ukierunkowaną na
potrzeby innych kobietę nie potrafi uwolnić się od poszukiwania pewnej
nieokreślonej rzeczy, którą jako dziecko widywała w oczach ojca, a potem
zobaczyła u Richarda. To jedyny powód, dla którego Pani Śmierci porywa
Poszukiwacza i próbuje go zmusić do przejrzenia na oczy. Nicci jest jedną z
ulubionych postaci Goodkinda i przez długi czas zastanawiałam się, dlaczego.
Mnie jej wybory i decyzje doprowadzały do szału. Nie rozumiem, jak można oddać
wszystkie pieniądze przeznaczone na nocleg komuś, kto tylko wyciągnął po nie
rękę. Nie polubiłam Nicci i nie wiem, czy to się zmieni z dalszymi tomami
cyklu, a tom pierwszy nowego, skupiającego się właśnie na Pani Śmierci czeka na
półce. Oj, chyba się wkopałam.
Ważni są tu też mieszkańcy Starego Świata, z którymi Richard się
zaprzyjaźnia. Każdy z nich ma w sobie iskrę życia, którą wystarczy rozdmuchać,
by zalśniła dużo jaśniej. Kamil i Nabbi, dwaj chłopcy z sąsiedztwa z chuliganów
zamieniają się w dwóch sympatycznych młodzieńców, którzy chłoną wiedzę jak
gąbka. Kowal Victor nosi w sobie marzenie o utraconej wolności, każdy z tych
ludzi chciałby żyć po swojemu, zaś Ład im na to nie pozwala, każąc stawić się
na służbę.
Są też mniej pozytywnej persony jak choćby Gadi. Do pewnego momentu herszt
bandy, w której byli Kamil i Nabbi, przez Richarda poczuł, że traci swoją
pozycję. Po tym jak spełnił absurdalną prośbę Nicci, udał się z Ładem do Nowego
Świata, święcie wierząc, że to słuszne. Cóż, jak się to dla niego skończyło,
musicie przeczytać sami.
Fabuła powieści dzieli się na wydarzenia w Starym Świecie, gdzie aktualnie
przebywa Richard, i te z obozu armii walczącej pod przewodnictwem Kahlan z
Imperialnym Ładem. Mimo akcji w rzeczywistości fabuła trochę zwolniła. Owszem,
było ciekawie, coś się działo przez większą część powieści, ale osobiście czuję
pewny niedosyt. Może udzieliła mi się beznadzieja położenia głównych bohaterów,
a może oczekiwałam czegoś innego. Trudno mi powiedzieć.
Styl Goodkinda nie zmienił się od poprzedniego tomu. Nadal jest
przejrzysty, pozbawiony wielu kolokwializmów i naturalny. Akurat w „Nadziei
pokonanych” znajduje się sporo retrospekcji, więc ich fani nie będą zawiedzeni.
Wszystko jednak ze sobą współgra, więc czyta się z przyjemnością.
„Nadzieja pokonanych” to kolejny udany tom cyklu „Miecz Prawdy”. Znani nam
bohaterowie po raz kolejny stają przed wyborem, co robić, wojna szaleje po
Nowym Świecie i chyba nic jej nie powstrzyma. Możemy też poznać Stary Świat i
nieco inaczej spojrzeć na dotąd nieznane.
Ocena: 8/10
Strefa dobrych cytatów:
– Zrobiliście dobry początek. Przyznanie,
że się czegoś nie wie, to pierwszy krok do wiedzy. – Czarodziej podrapał się po
brodzie. – Każdego dnia zdumiewam się, jak głęboka jest moja niewiedza.
– Nie, Warrenie. – Zedd poklepał go po
plecach. – To ja jestem taki bystrzak.
– Masz tylko jedno życie. Czy chcesz tylko
sterczeć, wyzywać ludzi i straszyć ich wraz ze swoją bandą? Czy tylko tyle
znaczy dla ciebie to jedyne życie? Każdy, kto wymagałby czegoś więcej od życia,
kto chciałby, żeby jego życie było coś warte, uczyłby się. Jutro zamierzam
naprawić te schody. Jutro się przekonamy, coś wart.
Nie znam tej serii, ale nie sądzę, aby wpisała się ona mój gust czytelniczy.
OdpowiedzUsuńRecenzja super ! A co do książki to jestem bardzo ciekawa, ponieważ nigdy o niej nic nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :D
https://okularnicaczyta.blogspot.com/2018/03/recenzja-ksiazki-dziewczyna-z-krakowa.html
Doskonała seria :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii, ale na pewno zapamiętam sobie tytuł!
OdpowiedzUsuń