środa, 7 lutego 2018

[Recenzja książki] Victoria Schwab - "Okrutna pieśń"

Autorka: Victoria Schwab
Tytuł: Okrutna pieśń
Tytuł oryg.: This Savage Song
Tom: 1
Cykl: Świat Verity
Gatunek: fantastyka, literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 17 stycznia 2018 r.
Ilość stron: 432

Opis: Kate Harker i August Flynn są następcami przywódców podzielonego miasta – miasta, gdzie z przemocy zaczęły rodzić się prawdziwe potwory. Kate chciałaby dorównywać bezwzględnością ojcu, który pozwala potworom wałęsać się po ulicach, a ludziom każe płacić za ochronę. August chciałby być człowiekiem, mieć dobre serce i odgrywać większą rolę w obronie niewinnych przed potworami – niestety sam jest jednym z nich. Może ukraść duszę, wygrywając pieśń na swoich skrzypcach. Jednak Kate odkrywa jego tajemnicę…

Miasto Prawdy przedzielone jest władzą dwóch rodzin – Harkerów i Flynnów, którzy od sześciu lat prowadzą ze sobą cichą wojnę. Ci pierwsi pragną zniszczenia, bezwzględnego rządu nad ludnością i eliminacji wrogów, drudzy pragną głównie pokoju. Obydwie rodziny starają się działać potajemnie, jedni w otoczeniu Malchajów – potworów żywiących się ludzką krwią, drudzy Sunajów – potworów żywiących się duszami grzeszników. Jak to bywa w realnym życiu, wojna nie jest statyczna, a dynamikę w akcji zapewnia nam dwójka wrogich sobie bohaterów – Kate Harker oraz August Flynn. Możemy się domyślić, że z połączenia charakternej i niebezpiecznej dziewczyny, pragnącej atencji ojca, oraz chcącego dobra i walczącego z własną naturą Sunaja nie wyniknie nic dobrego.
Już raz miałam okazję zakochać się w twórczości Victorii Schwab, było to przy dwóch tomach Mroczniejszego odcienia magii, wydawanego nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka (recenzje tutaj: tom 1, tom 2), teraz miałam okazję zakochać się w pierwszym tomie z serii Świat Verity, który poszedł w literacki świat dzięki wydawnictwu Czwarta Strona. Gdy tylko usłyszałam o premierze Okrutnej pieśni, zaczęłam piszczeć z radości jak nastolatka. Czy moja radość była uzasadniona, w momencie, kiedy już przeczytałam powieść? Jak najbardziej, choć muszę przyznać, że mam kilka zastrzeżeń.
Odnoszę wrażenie, że obie serie mają ze sobą dużo wspólnego i nie chodzi tu o samą fabułę, ale o sposób kreowania całej historii. Na samym początku kompletnie nie możemy wczuć się w wykreowany świat, informacje są bowiem dawkowane, dopiero po ich powolnym złączeniu w całość jesteśmy w stanie uzyskać oczekiwany efekt. Wspólny jest również model zachowania bohaterów – początkowo są sobie wrogami, później pojawia się pomiędzy nimi cicha akceptacja, ostatecznie walczą razem przeciwko całemu złu świata (lub światów – jak kto woli), nie ma tu miejsca na wielkie, miłosne uniesienia – co bardzo mi się podoba, bo przecież nie każda książka musi być przesiąknięta romansem  w obu seriach znajdują się jednak momenty, które mogą pod lekkie zainteresowanie płcią przeciwną podchodzić. Sposób prowadzenia akcji również jest znamienny dla obu historii. Najpierw dużo wyjaśnień, przez co odrobinę możemy się nudzić, a po połowie powieści następuje kumulacja emocji i akcji. Jeżeli chodzi o samą fabułę, postacie i świat, muszę jednak przyznać, że Victoria Schwab wykonała kawał świetnej roboty, ponieważ nie widzę praktycznie żadnych podobieństw! Cieszy mnie to, bo autorka nie należy do osób, które powtarzają dobrze znane elementy w innych swoich powieściach (pomijając te wyżej wymienione, które są dla niej znamienne).
Myślę, że dużym plusem tej książki są bohaterowie. Może nie jest to najbardziej oryginalny na świecie sposób łączenia bohaterów, bo dobrze znamy historię w stylu: ona zła, on dobry, oboje pochodzą z wrogich sobie rodzin, na szczęście w żaden sposób nam to nie przeszkadza, bo późniejsze relacje tych postaci nie są już takie sztampowe, jak nam się wydają z założenia.
Jeżeli chodzi o Kate Harker, muszę przyznać, że praktycznie do samego końca jakoś nieszczególnie za nią przepadałam. Rozumiałam to, że za wszelką cenę chce zdobyć zaufanie ojca i pokazać mu, że jest równie silna, co on, rozumiałam jej zachowanie, które polegało na okazywaniu wrogiego nastawienia ludziom, co nie zmienia jednak faktu, że jej zachowanie nie robiło na mnie wrażenia. Po prawdzie to nic do niej nie mam, po prostu była częścią fabuły, dopiero pod sam koniec w jakiś sposób ją doceniłam i uznałam za nie do końca oczywistą bohaterkę. Cieszę się, że Victoria Schwab nie uczyniła z niej kluchy, tylko do końca pozostawiła ją taką, jaka była. Cieszę się też, że choć Kate była wykreowana na waleczną, odczuwała strach i nie była niezniszczalna.
August Flynn zawładnął moim sercem. Nie liczyło się to, że był potworem, a to, że starał się ze wszystkich sił z tym walczyć. Nasz „Freddie” był takim uroczym chłopcem, który naiwnie pragnął dobra i pokoju. Nie potrafił zostawić nikogo w potrzebie, nawet Kate, która mogła go wpakować w nie byle jakie kłopoty. Polubiłam go przede wszystkim za wrażliwą naturę, trochę za jego dziecięce zagubienie i próbę odnalezienia w sobie człowieka, zyskał u mnie również duży plus za więź z rodziną, którą jego prawdziwą rodziną nie była, a jednak nawet przez moment tak nie pomyślał. August uratował również kota i… grał na skrzypcach. Czyż to nie ideał chłopaka? Obawiam się, że znalazłam jednego ze swoich książkowych crashów, ratunku!
Wcale nie gorzej wypadła reszta bohaterów. Mam wrażenie, że autorka bardzo skupiła się na samym kreowaniu potworów, a więc głównie rodziny Flynnów czy Sloana, który był Malchajem. Nawet wielki pan i władca Harker nie miał tak wyraźnej barwy, jak oni. Szczególnie mocno intrygowała mnie postać Ilsy owianej tajemnicą. Spokojnie mogę zaliczyć ją do najciekawszych kreacji książkowych, choć nie pojawiała się w fabule zbyt często.
Gdy patrzę na Okrutną pieśń i przypominam sobie akcję, która się tu działa, przed oczami mam wyłącznie kolor czerwony i czarny, co doskonale ukazane jest na okładce. Rzadko spotykam powieść, która odznacza się jakimiś konkretnymi barwami, a tu taka niespodzianka! Niezwykle mi się to podoba.
Po porcji zachwytów przyszedł ten kluczowy moment moich recenzji – porcja narzekań. Wbrew pozorom nie ma tu zbyt wielu przytyków, ale jednak jakieś są, można się domyślić, że chodzi o fabułę. Bo owszem, była ciekawa, chwilami naprawdę dużo się działo, ale gdy podsumowałam to wszystko w myślach, zdałam sobie sprawę z tego, że… była odrobinę schematyczna i nie znalazła się tu żadna rzecz, która by mnie zaskoczyła w tak wielkim stopniu, że prawie spadłam z krzesła. Nawet nie obgryzałam paznokci, gdy brnęłam przez historię, a oczekiwałam podobnych emocji, jak wtedy, gdy czytałam Mroczniejszy odcień magii. Wszystko opierało się głównie na tym, że był tu jakiś prosty świat o cechach postapokaliptycznych, walczyły w nim dwie rodziny, istniały potwory i… w sumie co poza tym? Dwójka dzieciaków, która poszła do szkoły, zaczęła się ze sobą poznawać, a potem wspólnie współpracować? Nie było tu moim zdaniem wydarzenia, które szczególnie mocno zapadłoby mi w pamięć, co nie znaczy, że książka mi się nie podobała, bo wręcz przeciwnie – bardzo miło mi się ją czytało. Uważam, że jej główną zaletą była jednak kreacja i sam pomysł. Wymyślone przez Schwab potwory, szczególnie Sunajowie, to coś nowego, ciekawego i niezwykłego. Postacie były świetnie wykreowane, świat może trochę gorzej, bo uważam, że można było go bardziej rozłożyć na części pierwsze, z drugiej strony muszę mieć świadomość tego, że to nie taka czysta fantastyka, jakbym tego pragnęła, bo Okrutna pieśń jest w końcu młodzieżówką i właśnie jako nią powinnam ją odbierać. W świetle podobnych książek ta powieść błyszczy, w świetle fantastyki może trochę mniej, ale jednak wciąż warto ją przeczytać. Na zachętę mogę napisać, że całą fabułę widzi się przed oczami, jakby się oglądało film, co jest całkiem przyjemnym odczuciem, no i nie trzeba zbytnio wytężać umysłu, aby się skupić na czytaniu, a to głównie dzięki tłumaczeniu. Całość czyta się niezwykle szybko, a oprawa jest nieziemska, choć minimalistyczna – sposób oznaczania rozdziałów jako kresek, małe skrzypce przy dolnej paginacji oraz wielkie skrzypce rozpoczynające dane „wersy”, jak zostało to nazwane. Na plus działa również wykreowana przez ludzi piosenka o potworach, która przewija się przez całość powieści. W głowie wciąż mi gra „Sunaj, Sunaj, czarnooki”.
Jeszcze a propos korekty. Muszę przyznać, że jest bardzo niedokładna. Co rusz natykałam się na brak półpauzy w miejscu, gdzie powinna się znajdować, na liczne literówki oraz większe i wyraźniejsze błędy, których już nawet nie wymieniałam. Nie bardzo mi się to podobało, dlatego mam nadzieję, że przyszły tom będzie pod tym względem wyglądał zdecydowanie lepiej.
Podsumowując. Okrutna pieśń w świetle twórczości Victorii Schwab wypada naprawdę nieźle. To przede wszystkim ciekawa, młodzieżowa historia z fantastycznymi elementami i dobrze wykreowanymi postaciami (Agust, miłości moja!). Polecam oczywiście nie tylko młodym osobom, ale również i starszym, choć nie jestem pewna, czy dla prawdziwych koneserów fantastyki będzie to pozycja satysfakcjonująca. Mnie bynajmniej w dużym stopniu usatysfakcjonowała, dlatego będę czekać na drugi tom!

Ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
  
Strefa cytatów:

To okrutny żart wszechświata – pomyślał August, że czuł się człowiekiem dopiero po zrobieniu czegoś potwornego.

– Więc czym się trujesz?
Westchnął teatralnie, a potem pozwolił, by prawda wytoczyła się z jego ust:
– Życiem.
– Ach – rzuciła smutno – to cię zabije.

Okrutna pieśń | Mroczny Duet

7 komentarzy:

  1. Dużo już o tej książce słyszałam i mam ją w planach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to nie ma wyjścia, możesz ją odłożyć na stos "pożyczyć Laur" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałbym się, że pod tą przytłaczającą okładką może być coś więcej, niż tylko krew. Pozwoliłem sobie dodać bloga do obserwowanych. Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się nawet interesujaco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa recenzja i dobra ocena zachęcają do sięgnięcia po ksiażkę :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten cytat mnie kupił. Dosłownie.
    Recenzja również jak najbardziej świetna. Pragnę tej książki! I wszystkiego od Schwabb, koniecznie!

    Pozdrawiam,
    Iza z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.