Autor: Mitch
Albom
Tłumaczenie: Nina Dzierżawska
Tytuł: Zaklinacz
czasu
Tytuł oryg.: The
Time Keeper
Gatunek: Literatura
piękna
Wydawnictwo: Znak Literanova
Premiera: 13 stycznia 2014
Ilość stron: 288
Opis: Książka, która dla wielu czytelników stała się inspiracją i
impulsem do życiowych zmian. Spróbujcie wyobrazić sobie życie bez odmierzania
czasu. Pewnie nie potraficie. Zawsze wiecie, jaki jest miesiąc, rok, dzień
tygodnia. A jednak przyroda nigdy nie zwraca uwagi na czas. Ptaki się nie
spóźniają. Pies nie patrzy na zegarek. Sarny nie martwią się kolejnymi
urodzinami. Tylko człowiek odmierza...
„Czas to pieniądz”, powiadają. Każdy człowiek z pewnością nieraz powtarzał: „nie mam na nic czasu”. On zawsze jest,
tylko nie potrafimy go w pełni wykorzystać. Żyjemy w ciągłym strachu, „a co
jeśli nie zdążę”? Na te i inne wątpliwości stara się odpowiedzieć Mitch Albom w
powieści „Zaklinacz czasu”.
Fabuła
książki dotyczy zmagań ludzi z czasem i to dosłownie. Historia jest podzielona
na kilka części. Głównymi bohaterami są Sarah, Victor oraz Dor. Zmagają się oni
z własnymi słabościami i lękami. Łączy ich wspólny cel – zapanować nad czasem.
Choć dążą do jednego, nie wszyscy są zadowoleni.
Dor
to jedna z ważniejszych postaci, albo i nawet najważniejsza. Nie był on do
końca dobry. Za swoje złe zachowanie trafił do jaskini, gdzie musiał odbyć karę. Po pewnym czasie mógł zostać uwolniony pod warunkiem, że nauczy Sarah i Victora wartości czasu. Dor podejmuje próbę, ale czy skutecznie?
Sarah
to niedojrzała emocjonalnie, młoda dziewczyna z zapędami samobójczymi.
Niejednokrotnie udowodniła, jaka mroczna siła w niej drzemie. Z kolei Victor to nieuleczalnie chory biznesmen. Jedyne czego pragnie to być
nieśmiertelnym.
Osobiście książka nie przypadła mi do gustu.
Zanim zaczęłam ją czytać, dowiedziałam się sporo dobrego o niej z
innych recenzji. Pomyślałam sobie: „Dobra, piszą, że książka jest fajna, więc
i ja spróbuję”. Chyba nie do końca wiedziałam na co się piszę. Okładka była zachęcająca, ale wiadomo, że nie powinno się kierować tylko tym.
Z
początku nie mogłam się przyzwyczaić do języka powieści, przez to czytanie przychodziło mi z trudem. Jak dla mnie znajdowało się tu za dużo abstrakcyjnych pojęć, imion, opisów zdarzeń
i miejsc. Pomyślałam, że to fantastyka, ale jak się okazało była to literatura
piękna.
Dialogi zdecydowanie przeważają nad resztą treści. Czytając, często gubiłam się w
fabule. Akcja za bardzo pędziła do przodu. Rozdziały były krótkie, ale za to kłopotliwe
w odczycie. Wątki w nich omawiane czasami nie były zakańczane, tylko
urwane w połowie. Z bardziej pozytywnych rzeczy, jakie mogę o tej
książce powiedzieć, to nie znalazłam w niej błędów.
Doceniam autora za pomysł.
Ostatecznie mogę powiedzieć, że poradził sobie z zagmatwaną fabułą. Z początku
bardzo mi takie ujęcie tematu przeszkadzało, ale z czasem przywykłam do tej lektury.
Autor przede wszystkim skłania czytelników do refleksji. Pobudza myślenie o pewnych sferach naszego życia.
Ze
wszystkich bohaterów najbardziej spodobał mi się Dor. Pomimo nieciekawej
przeszłości potrafił wziąć się w garść i zawalczyć o lepsze życie. Dostał
drugą szansę. Z pozoru proste zadanie, które sprawiło mu jednak wiele trudu. Bo
jak nauczyć kogoś szanować czas, skoro wcześniej sam tego nie robił. W dodatku jego
„uczniowie” nie byli skorzy do pracy i zmian.
Kolejny
bohater, Sarah nieco mniej mnie zachwyciła. Mogłabym rzec, że nawet najbardziej
mnie wkurzała. Była zadufaną w sobie nastolatką. Ambicji nie miała żadnych,
oczywiście najwięcej ze wszystkich oczekiwała. Irytowała mnie począwszy od swojej postawy, a
skończywszy na słowach. Wiele sytuacji z nią związanych wprawiło mnie w
zakłopotanie. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego tak się zachowuje. Jej zapędy
samobójcze sprowadzały się do jednego. Oczekiwała atencji drugiego
człowieka.
Trochę
żal mi się zrobiło Victora. Z powodu nieuleczalnej choroby zatracił zdrowe
zmysły. Szukał rozwiązań, aby przeżyć. Jedyną, akceptowalną dla niego opcją była
nieśmiertelność. Trochę wybujałe oczekiwania. Ale w takich sytuacjach jak
Victora, ludzie szukają każdych rozwiązań, może niekoniecznie właściwych, ale
jednak.
Podsumowując. Pomimo nie dość dobrego zdania na temat tej
książki, spróbujcie. Przeczytajcie ją, może akurat wam przypadnie do gustu.
Ocena: 5/10
Sama nie wiem czy chcę przeczytać tę książkę, może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od bardzo dawna,ale do tej pory jej nie przeczytałam. Ale chyba nie mam czego żałować.:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale miałam tą książkę na chciej-liście baaaardzo długo ale potem naczytałam się masy negatywnych recenzji... Twoja utwierdziła mnie w tym, że najwyższy czas odpuścić ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie wypada tak świetnie jak można się było spodziewać. Ja, jako okładkowa blachara, z przyjemnością bym się na nią skusiła, ale sama już treść raczej nie do końca by mnie satysfakcjonowała, więc na ten moment podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)