Tytuł:
Sully
Reżyseria:
Clint
Eastwood
Gatunek:
Biograficzny,
Dramat
Premiera:
2 grudnia 2016 (Polska), 8 września 2016 (świat)
Czas
trwania: 99
min.
Opis: 15 stycznia 2009 roku cały świat był świadkiem „Cudu na rzece Hudson”, kiedy to kapitan „Sully” Sullenberger posadził uszkodzony samolot na zimnych wodach rzeki Hudson, ratując życie 155 osobom znajdującym się na pokładzie. Jednak, mimo że opinia publiczna i media głośno wychwalały Sully'ego za jego wyjątkowe umiejętności lotnicze, w czasie śledztwa zostały ujawnione fakty, które mogły zniszczyć jego reputację i karierę.
[filmweb.pl]
Czy
leciałeś kiedyś samolotem? Na pewno słyszałeś o katastrofach
lotniczych nieraz. Zdarza się, że informacje o nich są
przekłamane. Na podstawie takich tragedii powstaje wiele filmów. Tak
jest w przypadku filmu „Sully”. Opowiada historię pilota
Chesleya "Sully'ego" Sullenbergera, który wylądował na
rzece Hudson.
Samolot
z pasażerami podrywa się do startu. Niebo sprzyja bezpiecznemu
lotowi, ale czy na pewno? Samolot wzbija się wysoko ponad chmury.
Nagle gromada ptaków wlatuje w silniki
powodując
poważne uszkodzenie. Piloci orientują się, że mają awarię,
usiłują się skontaktować z wieżą i poinformować o zdarzeniu.
Odtąd toczą walkę o przetrwanie, robiąc wszystko, żeby przeżyć.
Zarys
sytuacji przedstawiony, czas na przemyślenia. Ogólne wrażenie jest
dobre. Oglądałam wiele filmów katastroficznych o samolotach,
uważam, że ten jest jednym z lepszych. Zagrało tutaj wszystko, od
pomysłu po realizację, nie zapominając oczywiście o aktorach. Tom
Hanks wciela się w rolę pilota. To on dowodzi w kokpicie. Do niego
należą ostateczne decyzje, dlatego decydując się na niebezpieczny
manewr, bierze całą odpowiedzialność na siebie. Ale czy się ona
opłaciła?
Uważam,
że Tom Hanks jest naprawdę dobrym aktorem. Widziałam wiele filmów
z jego udziałem. Dlatego sądzę, że rola pilota w „Sully”
wyszła mu bardzo fajnie. Umiał pokazać emocje, jakie towarzyszą
pilotom podczas lotu, ale nie tylko. Ma w sobie coś, co sprawia, że
przyjemnie ogląda się filmy z jego udziałem. Jako Chesley,
potrafił w kryzysowej sytuacji zachować trzeźwy umysł, oceniając
czy będzie w stanie wylądować na innym lotnisku. Przykładów
takiego postępowania było więcej. Na przykład podczas
przesłuchania, wyraził swój sprzeciw w stosunku do prezentowanej
symulacji lotu. Opowiedział się za tym, że technicy, którzy
przygotowali ten materiał dowodowy w postaci udawanego nagrania z
kokpitu, nie wzięli pod uwagę wielu czynników, np. warunków
pogodowych.
Sporo
postaci z filmu zapadło mi w pamięci. Jedni pozytywnie, drudzy
mniej. Na przykład Jeff Skiles, granego przez Aarona Eckharta
wspominam miło. Aktora kojarzę chociażby z „Londynu w ogniu” -
film akcji o politycznym świecie. W „Sullym" zagrał drugiego
pilota. Jego zadaniem było przyglądanie się pracy Chesleya,
wspieranie go w podejmowaniu decyzji. Głos Jeff’a nie był
decydujący. Relacje pomiędzy mężczyznami były przyjacielskie.
Rozmawiali ze sobą na wiele tematów. Spotykali się po pracy.
Jeff
i Chesley przewijają się przez film bardzo często. Oprócz lotu,
musieli odbyć poważną rozmowę z udziałem Charlesa Portera -
grany przez Mike’a O’Malleya bardzo mnie irytował. Jego
zachowanie można podsumować w ten sposób: „Jestem Charles, mam
rację, bo jestem wyżej postawiony niż wy, więc możecie mi
podskoczyć”. Wykonując swoją pracę jako inspektor ds katastrof
lotniczych (tak to ujmijmy) nie bierze pod uwagę najważniejszego
czynnika - czynnika ludzkiego. Przedstawiając symulację zdarzeń
opiera się na komputerze. Urządzenie podczas wypadku nie bierze pod
uwagę swojego stanu zdrowia, nie odczuwa stresu, nie potrafi
reagować na występujące zjawiska pogodowe - w przeciwieństwie do
ludzi.
Uważam,
że film jest bardzo dobrze zrealizowany. Efekty specjalne robią
wrażenie. Akcja toczy się w szybkim tempie, co sprawia, że chce
się go oglądnąć do końca. Zważając na fakt, iż ta produkcja
jest biograficzna, uważam, że bardzo realnie przedstawiono
zdarzenia. Nie ma w tym filmie przekłamania, jest autentyczny.
Całość
jest zrealizowana za zasadnie retrospekcji. Przeplatają się
wydarzenie teraźniejsze z przeszłymi. Uważam ten zabieg za udany.
Taką
„wisienką na torcie” jest liczba nominacji oraz nagród tego
filmu. Na przykład nagroda Kryształowej
Statuetki dla Toma
Hanksa w kategorii ulubiony aktor w dramacie, wygrana przez niego w
tym roku. Kolejna nagroda jest od Japońskiej
Akademii Filmowej za
najlepszy film zagraniczny. Nagroda również z tego roku.
Podsumowując.
Krótko i na temat: polecam :).
Ocena: 8/10
Nigdy nie leciałam samolotem, ale mam nadzieje, że kiedyś będę miała taką okazję. O filie nie słyszałam, ale zaintrygował mnie. Myślę, że w najbliższym czasie obejrzę.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Tom Hanks był świetny, ale prawdę mówiąc ani książki ani film nie spełniły do końca moich oczekiwań.
OdpowiedzUsuń