wtorek, 25 kwietnia 2017

[Recenzja książki i serialu] Jay Asher - "Trzynaście powodów"

Autor: Jay Asher
Tłumaczenie: Aleksandra Górska
Tytuł: Trzynaście powodów
Tytuł oryginalny: Thirteen Reasons Why
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 272
Premiera: 28 marca 2017 r. (okładka serialowa)

Opis: Nie możesz zatrzymać biegu wydarzeń. Nie możesz cofnąć czasu. Jedyny sposób, by odkryć tajemnicę… …to nacisnąć „play”.      
     Clay Jensen wraca do domu ze szkoły i przed drzwiami znajduje dziwną paczkę. W środku jest kilka taśm magnetofonowych nagranych przez Hannah, koleżankę z klasy, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Dziewczyna wyjaśnia, że istnieje trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie. Clay jest jednym z nich i jeśli wysłucha nagrania, dowie się dlaczego. Chłopak przez całą noc kluczy po mieście, a za przewodnika służy mu głos Hannah. Staje się świadkiem jej bólu i osamotnienia, a przy okazji poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach, której nigdy nie chciał stawić czoła. Z przeraźliwą jasnością dociera do niego, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości…
(źródło: www.rebis.com.pl)
   
     Codziennie wiele osób popełnia samobójstwo. Codziennie wiele rodzin zaczyna kogoś opłakiwać i zadawać sobie pytanie dlaczego? Co skłoniło do takiej decyzji? Ja sama o to pytałam, bo od kilku lat mogę mówić ze smutkiem w głosie, że mam w rodzinie samobójcę. Trudno jest ustalić motyw tego tchórzliwego czynu. A co, jeśli jest się jednym z powodów, dlaczego ktoś ważny i bliski popełnia samobójstwo? Co wtedy?

     To samo pytanie zadaje sobie Clay Jensen, główny bohater powieści Trzynaście powodów. I ma ku temu okazję, w końcu dostaje siedem kaset w kartonie po butach i zapoznaje się z trzynastoma opowieściami składającymi się na historię Hannah. Historię jej drogi ku śmierci. Przez kilkaset stron słucha każdej z nich, poświęcając na to całą noc i doświadczając wielu uczuć, w tym strachu przed poznaniem prawdy: dlaczego jestem jednym z powodów?
     
Tegoroczne, drugie spotkanie z tą opowieścią przywróciło wspomnienia pierwszego razu, kiedy za namową koleżanki z ówczesnej pracy zdecydowałam się na e-booka, by sprawdzić na własnej skórze, czy ta książka nadaje się na listę lektur dla gimnazjów. Szkoda, że ich już nie będzie - plan pali na panewce, ale i tak sądzę, że nastolatkowie powinni się z nią zapoznać.
     Trzynaście powodów posiada podwójną, równorzędną narrację - Hannah opowiada swoją historię w czasie przeszłym, że szczegółami mówiąc o tym, co stanowiło równię pochyłą ku decyzji o zabiciu się. Clay w czasie teraźniejszym dzieli się swoimi uczuciami, przemyśleniami i reakcjami na słowa zmarłej koleżanki. Początkowo wydawało mi się, że nie przywyknę do tego zabiegu, ale przez wyraźne zaznaczenie części poszczególnych narratorów dość łatwo wsiąknęłam w lekturę i dałam się porwać tej powieści. I to do tego stopnia, że gdy usłyszałam o premierze serialu, nie mogłam odrobinę przed nią nie sięgnąć po prozę Ashera. Chciałam się emocjonalnie przygotować i chyba mi się to udało. 
     Czytając powieść drugi raz, jak Clay siedziałam w odpowiednim momencie z kubkiem kawy w ręce i śledziłam tekst, a smutek powoli oblewał moje serce. Nie mogę powiedzieć, by Trzynaście powodów nagle czymś mnie zaskoczyło, bo tak nie było. Ponowne zetknięcie z historią Hannah sprawiło, że wróciły ubiegłoroczne uczucia i okazało się, że mogą być nowe. Znowu. Czy kiedykolwiek przezywaliście coś dwa razy z taką samą intensywnością? Jeśli nie, to Trzynaście powodów może być dobrą próbą. Wierzcie mi.
     Po pierwszej razie z lekturą ogłosiłam, że mimo iż o samej postaci nie ma za wiele, poznajemy jedynie jej odczucia, to zdołałam zakochać się Clayu Jensenie. Po drugim razie zdania nie zmienię. I po przyszłorocznym trzecim również. I po czwartym za dwa lata także. Bo Trzynaście powodów do tego stopnia okazało się odpowiednią prozą dla mojej duszy, że przyrzekłam sobie jedno - co roku wiosną przeczytać te kilkaset stron jeszcze raz i to jak długo będzie się dało. Chcę ponownie usiąść obok tego siedemnastolatka, słuchać kaset wraz z nim i dzielić jego uczucia. Bo Clay to zwykły chłopak z sąsiedztwa. Miły, uczynny, choć też trochę chłodny i aspołeczny. Może to podobieństwo do mnie sprawiło, że szczególnie go polubiłam? Możliwe.
     Polubiłam także Hannah. Dla jasności: jej czynem gardzę, bo wyznaję teorię, iż samobójstwo to tchórzostwo, ucieczka od życia, kiedy nie daje się samemu rady i nie chce szukać pomocy lub uważa się, że na nią już za późno. Potrafię zrozumieć, dlaczego zachowania szkolnych kolegów i ich czyny tak na nią wpłynęły. Szkoda mi jej, tak po ludzku. Gdybym się dało wejść do świata przedstawionego przez autora, chętnie bym z tego skorzystała i zrobiła wszystko, by ją uratować. Próbowałabym nawet, gdyby kazała mi wypieprzać.
     Jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych, to ciężko jest nabrać do nich jednoznacznych uczuć. Tony, kumpel Claya, jest osobą, która także zyskała moją sympatię, choć była dość bezbarwna, bym jakoś nie czuła na niego złości niczym Jensen. Był i dobrze, że miał jakiś udział w całości, nic więcej. Wśród powodów nie znalazł się nikt, kogo bym znienawidziła, choć muszę przyznać, że kilku typkom z wielką chęcią obiłabym mordę. Bohaterowie są różni, ale to pozwala dostrzec, że każdy z nas jest na swój sposób wyjątkowy. Jednocześnie powieść pokazuje, jak różniące nas przymioty mogą na nas wpływ. W końcu z kim przystajesz, takim się stajesz.
     Wielkimi plusami są przemyślana i konsekwentnie poprowadzona fabuła, wyważona akcja oraz opisy, którymi raczy nas Hannah. Jak na martwą nastolatkę to dość dobrze operuje słowem, by za jakiego pomocą wprowadzać w swoją historię i działać na wyobraźnię czytelnika. Muszę przyznać, że przechodziły mnie momentami dreszcze, ale to dobrze. Lubię robić się emocjonalna podczas czytania. Także język nie budzi zastrzeżeń - Hannah oraz Clay wypowiadają się jak zwykli nastolatkowie; w ich relacjach brak wyszukanego, poetyckiego słownictwa, ale ta prostota nie razi, lecz pokazuje, że ta historia mogłaby dziać się w rzeczywistości. Kto wie, może gdzieś się dzieje właśnie teraz?
     Trudno jest wskazać minusy jednej ze swoich ulubionych książek. Dlatego chyba tego nie zrobię, bo ich nie znajduję. Trzynaście powodów to powieść posiadająca wszystko, co lubię: nie za szybką akcję, przeróżnych bohaterów, wywołuje czasami skrajne emocje, dodatkowo każe myśleć nad tym, czy naprawdę podobne sytuacje, które spotkały Hannah, mogą prowadzić do samobójczej śmierci. Jedynym, co się nie podoba, to ilość stron: za mocno weszłam dwa razy w ten świat, by tak szybko go opuścić z bólem serca. Ale było warto.
   
     Podsumowując, jeśli nie boisz się spotkania z martwą dziewczyną, tłumaczącą, dlaczego się zabiła... Jeśli nie boisz się poznać trzynastu powodów i dwunastu ludzi, którzy mieli wpływ na ostatnie tygodnie jej życia... Jeśli czujesz się gotowy na wachlarz emocji, którymi Jay Asher Cię uraczy... Sięgnij po tę powieść.
     Ale po tym nie miej do mnie pretensji, że coś się zmieniło w twoim myśleniu. Jakby co... Witaj w klubie.

Ocena: 9/10

     Strefa dobrych cytatów

     Chcę wcisnąć Stop  w walkmanie i przewinąć, cofnąć całą tę rozmowę. Cofnąć się w przeszłość i ostrzec ich. Albo zrobić coś, by się w ogóle nie poznali. Ale nie mogę. Nie można przewinąć przeszłości.

     - Nie możesz znać plotek. - odrzekłam. I może byłam nieco przeczulona, ale miałam wcześniej nadzieję, idiotka, że kiedy się tu przeprowadzimy, nie będzie już więcej żadnych plotek. Ze zostawiam je wszystkie za sobą... Na dobre. - Plotki się słyszy - wyjaśniłam - a nie zna.
     
     W tym chyba właśnie sęk. Nikt nie wie ze stuprocentową pewnością, w jakim stopniu jego postępowanie odbija się na życiu innych. Bardzo często nie mamy choćby bladego pojęcia. Mimo to robimy, co się nam żywnie podoba.

     Nie wiem, może niektórzy ludzie po prostu mają skłonność do myślenia o tym częściej niż inni. Bo za każdym razem, gdy zdarzało się coś złego, ja rozważałam taką możliwość. Możliwość? W porządku. Powiem to na głos. Myślałam o samobójstwie.


Tytuł: Trzynaście powodów
Tytuł oryginalny: Thirteen Reasons Why
Produkcja: Netflix
Twórca: Brian Yorkey
Obsada: Dylan Minnette, Katherine Langford, Christian Navarro, Miles Heizer i inni
Gatunek: Dramat
Premiera: 31 marca 2017 r.

Kiedy pod koniec stycznia dotarła do mnie wiadomość o premierze serialu na podstawie jednej z moich ulubionych powieści, prawie krzyknęłam z radości, nie zważając na fakt, że jestem w pracy, a mam staż w dość poważnej instytucji. Przyrzekłam sobie, że nieważne co by się działo, obejrzę go. Słowa dotrzymałam. Ale czy dobrze na tym wyszłam?
     Podstawowym problemem z Thirteen Reasons Why jest to, że choć sezon tworzy trzynaście odcinków - tyle, ile jest nagranych przez Hannah stron kaset - jego akcja rozciągnięta jest na dni, kiedy Clay ich odsłuchuje, a nie jedną noc, jak to czyni w książce. A to prowadzi do uczucia irytacji i pytania: czy naprawdę trzeba było aż tak mieszać w fabule? Przecież już sama historia zmarłej Baker jest dobijająca. Z drugiej strony - skąd mogę jako czytelnik wiedzieć, co takiego czuli i robili ci, którzy także znaleźli się na kasetach, skoro nic na ten temat nie czytałam? Co z nimi? Netflix próbuje znaleźć odpowiedzi, a ja muszę przyznać, że choć miejscami nudziłam się jak mops, kiedy ilość tajemniczych dialogów wylewała się z ekranu, dałam się porwać tym domysłom i czas poświęcany na obejrzenie nie oceniam za zły. Raczej za zmuszający do myślenia, choć miejscami okupiony własnym cierpieniem i znużeniem. 


     Nie będę rozpisywać się o tym, jak bardzo oryginalna produkcja Netflixa różni się od książki, w końcu jest ona podstawą, bazą dla scenariusza. Wszelkie wątki zostały zachowane, a to, co dopowiedziano poza prozaiczną opowieści Hannah i odczuciami Claya, to tylko pokazanie tego, czego do tej pory mogliśmy się jedynie domyślać.
     Zacznę od minusów serialu. Nie podobało mi się to, jak inne powody ujawniały się przed Clayem.  Chciałam, by zachowano to, co było w książce; jak widać, nie można mieć wszystkiego. Dlatego postanowiłam patrzeć na kolejne odcinku serialu jako na coś, co nie do końca znam i takie podejście okazało się dobre.  Nie skrzywdzono historii Hannah ukazaniem na drugim, równorzędnym planie tego, co dzieje się z ludźmi mającymi wpływ na jej decyzję, raczej odpowiednio wzbogacono, zachowując przy tym lekko dobijający nastrój. Nie ma powodów do śmiechu - widz raczej czuje, że trafił do jakieś smętnej opowieści. Ale taka nie jest, bo czy serial o samobójcy może być zabawny? Szczerze wątpię. Do obecności i historii każdego z powodów zdołałam się szybko przekonać, co nie oznacza jednocześnie, że którakolwiek z nich mnie poważnie zainteresowała. Szczerze mówiąc, uważam, iż ilość problemów, z jaką musiała radzić sobie ta grupa, była za duża. Rozumiem, że każdy ma jakiś problem, ale - na litość boską - czy muszą one się nie tyle dublować, co występować nawet trzykrotnie? To nużące, państwo scenarzyści. Czasami mniej znaczy lepiej.
     Nie oceniałam serialu źle - po pięciu odcinkach miał u mnie siódemkę. Ale im dalej, im w gorsze taśmy i historie wprowadzała Hannah, tym gorzej oglądało mi się produkcję Netflixa. Pominę to, że książkowa Jenny została przechrzczona na Sheri, bo takie zabiegi są dopuszczalne. Ale żeby odcinek mający ten sam numer co taśma Claya nie mówił o nim prawie nic? No błagam was, państwo scenarzyści. Na tę taśmę czeka się najbardziej! Jak można wyrwać z niej to, co było drugim planem, i do tego wziąć kolejną stronę kasety, by mieć odcinek? Tego z pewnością nie chciałam. A to właśnie od tego momentu oglądało mi się najgorzej. Strony Claya się doczekałam, ale szczerze mówiąc, ostatnie odcinki oglądałam, bo chciałam dowiedzieć się, jak i w jakim punkcie zakończy się proces wytoczony szkole przez państwo Baker. Może nie zostało to powiedziane, ale było dobrze. Ostatnia godzina produkcji pozwoliła utrzymać moją pierwszą ocenę - naprawdę, trzynasty odcinek będzie chyba moim ulubionym - ale nie zmienia to faktu, że jestem jak na siebie dość krytyczna. Gdyby naprawdę mi się podobało, na dole zobaczylibyście dziesiątkę. Zerknijcie. Co widzicie?
     Młodzi aktorzy, których tu spotykamy, mają w sobie potencjał, kilkorgu z nich wróżę nawet kolejne propozycje - i to nie tyle telewizyjne, co filmowe. Widać, że starali się jak najlepiej oddać swoje role, niestety, miejscami zawodził niedoprecyzowany scenariusz. Cieszy mnie za to ich dobór - nie ma tu typowych hollywoodzkich przystojniaków, mamy do czynienia z chłopakami, których z pewnością spotykamy na polskich ulicach. Ten realizm do mnie przemówił.
     Wśród serialowych postaci - odchodząc od wspomnianej przy recenzji książki trójce - moją sympatię zyskał Alex, dawny przyjaciel Hannah, który był jednym z pierwszych powodów, ale w moich oczach zrehabilitował się tym, że nie bał się oświadczyć, iż na procesie wyzna prawdę. Chciał spróbować naprawić swoje błędy, a wiadomo, że lepiej próbować i żałować, niż w ogóle nie spróbować.
     Z punktów technicznych bardzo podobało mi się ujmowanie retrospekcji w odcinkach - miały lepsze, cieplejsze barwy, słoneczniejsze ujęcia, gdy te podczas wysłuchiwania taśm obfitowały w granaty, szarości i cienie. Poprzez zdjęcia i kadry pokazano, jak zmieniło się życie Hannah Baker, ale i innych. Jestem pod wrażeniem estetyki wizualnej oraz charakteryzacji - jeśli ktoś oberwał, to wszelkie ślady, siniaki, zadrapania nie znikały w kolejnej scenie, a utrzymywały się przez odcinki. Normalnie jak w życiu.
     Co takiego mnie nużyło? Miejscami mdłe scenariusze lub zbyt przesadzone sytuacje, kiedy unosiłam brew, nie dowierzając w zachowanie bohatera. Jakby dramat był aż nadto potrzebny. Wówczas nadal śledziłam tekst napisów, ale wyczuwałam uczucia, by się nie za bardzo denerwować. Nie zawsze to wychodziło, ale przynajmniej próbowałam.
     Mając wystawić ocenę całemu sezonowi, napiszę tak: Thirteen Reasons Why to produkcja dobra. Nie ma w niej nic wybitnego, ale daje radę z ukazaniem problemu, jakim jest samobójstwo. Zmusza do zastanowienia się nad tym, czy robię/mówię/sugeruję coś, co może nakłonić osobę z mojego otoczenia do próby zabicia się. Nie zawsze motywem jest człowiek, co widzę po swoim stażu w prokuraturze, niemniej wiem, że inni ludzie mają na nas ogromny wpływ. I tak jak dwanaście osób, jak Trzynaście powodów, każdy z nas może być w jakimś stopniu przyczyną. Zróbmy więc wszystko, by nikt przez nas nie cierpiał. A jeśli nie daj Boże coś się złego wydarzy, nie bójmy się - jak Clay - walczyć o to, by prawda wyszła na jaw.
Ocena: 7/10




12 komentarzy:

  1. Ten tytuł ostatnio bardzo często się przewija na różnych blogach, bardzo mnie zainteresował i z pewnością sięgnę po książkę, choć nie wiem kiedy znajdę na nią czas :) Niemniej jestem jej bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzynaście powodów - czeka na liście czytelniczej, liczę, że będzie to udane spotkanie z książką. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam, jest to jedna z tych pozycji, która mnie poruszyła do głębi, która zmusiła do myślenia, do przeanalizowania swojego zachowania, czy może ja nie jestem kogoś "powodem". Książka jak najbardziej powinna być na liście lektur, bo pokazuje temat z doskonałej perspektywy i może się stać impulsem do przemyślenia różnych zachowań (jak w moim przypadku).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio jest dosyć głośno zarówno o książce, jak i o serialu. Jak najbardziej mam zamiar zapoznać się najpierw z książką, a dopiero później z serialem, żeby też sobie porównać. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w najbliższym czasie.
    Pozdrawiam xx
    http://slowoposlowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O tej książce słyszałam już dobry rok temu i pamiętam, że miałam ochotę ją przeczytać, więc kliknęłam ją do "chcę przeczytać" i tak właśnie o niej zapomniałam. Przypomniał mi dopiero serial, który obejrzałam jakiś czas temu - był dobrze nakręcony i zagrany, świetny przekaz itp., ale nie widzę tu jakiś spektakularnych zachwytów.
    Buziaki!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka bardzo przypadła mi do gustu, niestety serial musi poczekać na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam serial i był całkiem dobry :D Ksiązki nie czytałam ale mam w planach ;)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Już znacznie wcześniej słyszałam o tej książce (jeszcze przed Twoją propozycją zakupienia ci jej na zeszłoroczne urodziny) i prawdę mówiąc nieszczególnie mnie do niej ciągnęło. Jakby nie patrzeć motyw samobójców stał się nieco oklepany i zewsząd otaczały mnie tytuły, gdzie ten potworny czyn grał pierwsze skrzypce. Teraz jednak pomyślałam, że jednak warto by było poznać te powody samobójstwa Hannah i to nie ze względu na stworzony serial. On mi ani odrobinę nie interesuje. Po prostu po tej recenzji stwierdziłam, że jednak warto dać tej książce szansę.
    A co w kwestii serialu to i tak jestem zdziwiona, że po tylu wyłapanych negatywach, wystawiłaś mu taką ocenę. Szanuję Twoją decyzję, ale i tak coś mi tutaj nie gra. Cała ja.
    Pozdrawiam. <3
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszyscy na okrągło polecają tą powieść i polecają, ale ja nie mam na nią ochoty. Nie lubię tego typu powieści, takich, jak ja to nazwywam, przemysleniowych i poruszających. Wolę fantastykę z przygodą i akcją! Dlatego - nie dla mnie :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem w trakcie oglądania serialu i zostały mi 2 odcinki, których nieco boję się zaczynać :) Przez połowę się nieco nudziłam, ale im bliżej końca, tym jestem mocniej zaniepokojona :)
    Pozdrawiam,
    Zagubiona w słowach

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki nie czytałam, ale po serialu zdecydowanie już wiem, że po nią nie sięgnę. Wiem, że sporo zmieniono, sama zresztą te różnice wskazałaś, ale i tak ani trochę mnie ta historia już nie ciekawi. Na serialu ogromnie się zawiodłam. Nie dość, że nudził, to jeszcze aktor grający Claya to istne drewno. Dodatkowo creepy Tony, którego ciągłe pojawianie się tam, gdzie był główny bohater, najpierw wzbudzało we mnie śmiech, a później zażenowanie. I niestety, ale cała linia fabularna wzbudziła we mnie obawy, że wcale młodzi ludzie nie poczują, że warto zrobić coś ze swoim życiem, pójść po pomoc itd., a raczej, że będzie odwrotnie. ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.