Kolejny
miesiąc za nami. Trochę się działo, zresztą sami zobaczcie!
SadisticWriter otrzymała
dwa
egzemplarze od Wydawnictwa
Czwarta Strona oraz Wydawnictwa
Szósty zmysł.
Recenzje ukazały się na blogu, z czego jedna była opublikowana podczas premiery -
"Król kier" Aleksandry Polak, z kolei Cleo
M. Cullen,
dzięki
uprzejmości Aleksandry z Bluszczowe
Recenzje, miała
okazję wypowiedzieć się na temat książki "Niepoliczalne"
Karen Gregory. Laurie
January dzięki
uprzejmości Wydawnictwa
Uroboros miała
okazję zrecenzować "Dożywocie. Szaławiła" Marty
Kisiel. Dziękujemy
za zaufanie!
Przyszła
pora na podsumowanie recenzji z tego miesiąca:
1) Aleksandra Polak - "Król Kier" [SadisticWriter]
2) Susan Dennard - "Prawdodziejka" [Laurie January]
3) Christian Jungersen - "Znikasz" [Paula]
4) Alek Rogoziński - "Jak cię zabić, kochanie?" [Cleo M. Cullen]
5) Valérie Tong Cuong - "Wypadek" [Paula]
6) Karen Gregory - "Niepoliczalne" [Cleo M. Cullen]
7) Corinne Michaels - "Consolation" [SadisticWriter]
8) Marta Kisiel - "Dożywocie. Szaławiła" [Laurie January]
Jak
widać trochę recenzji pojawiło się u nas na blogu. Nie mniej
znalazło się u nas nabytków. Sami oceńcie!
Październik
był tym miesiącem, w którym powiedziałam sobie: dość! Brak
funduszy, więc trzeba się ograniczyć! Planowałam kupić tylko
jedną książkę, którą chciałam nabyć od miesiąca, czyli
Szczęście w
miłości. Confess
było nieplanowanym dodatkiem, bo wylosowałam -70% zniżki w nowo
otwartej Autorskiej – zaraz za nią poszła książka za 1 grosz,
jako, że byłam drugą klientką księgarni. Mangi – Bestia
z ławki obok
wychodziła w tym miesiącu, a Czarodziejka
z Księżyca była
kupiona pod wpływem chwili (tylko 13 zł!) – zawsze chciałam
skompletować całą serię, jako jej wielka fanka! Skąd w takim
razie tyle książek? Dużo sprezentowanych, dużo pożyczonych i
przede wszystkim wiele lektur od wydawnictw. No, po prostu nie da się
ograniczyć narastających cegiełek, no nie da! Będę musiała
zainwestować chyba w jakiś regał. Ewentualnie w nowe mieszkanie.
Albo w bibliotekę >D.
Kupione:
*Kasie West
–„Szczęście w miłości”
*Colleen Hoover
– „Confess”
*Bestia z ławki
obok [tom 9]
*Czarodziejka z
Księżyca [tom 1]
W prezencie:
*Mieciu
Mietczyński – „Wykłady profesora niczego”
*Roshani Chokshi
– „The Star-touched Queen”
*Roshani Chokshi
– „A Crown of Wishes”
*Laurie Forest –
„The Black Witch”
Pożyczone:
*Jak zostałam
bóstwem!? [tom 11]
*Posępny
Mononokean [tom 3, 4]
*Ao no Exorcist
[tom 19]
*Pandora Hearts
[tomy 4, 5, 6]
*Służąca
przewodnicząca [tom 15]
*Brent Weeks –
„Czarny pryzmat”
Od wydawnictw:
*Corinne
Michaels – „Consolation”
*Aleksandra
Polak – „Król Kier”
*Czaromarownik
2018
*Brandon
Sanderson – „Rycerze Krystalii”
*Gin Phillips –
„Dzikie królestwo”
Październik
maluje się dość ładnie, jeśli chodzi o zakupy, co w połowie
jest zasługą MTK w Krakowie. Najlepszą zdobyczą jest "Labirynt
duchów", z którym wiążę własne wyzwanie - zaczynając od
pierwszego grudnia, mam zamiar do końca roku przeczytać to ogromne
tomiszcze. Myślicie, że mi się uda? Trzymajcie kciuki!
Otrzymane
*William
Thackeray, "Targowisko próżności" (tom 1)
Wypożyczone
*Siobhan
Vivian, "Fatalna lista"
Zakupione
*Jay
Asher, "Światło"
*Sarah
Lotz, "Troje"
*Carlos
R. Zafon, "Labirynt duchów"
W
październiku nie wpadło zbyt dużo książek, ledwie parę sztuk, w
większości pożyczone lub kupione wcześniej w przedsprzedaży.
Trudno jednak robić zakupy, kiedy siedzi się cały czas na
kartonach z przeprowadzką w tle. Gdybym miała taką magiczną
torebkę jak Hermiona, byłoby znacznie łatwiej.
Zakupione:
*Marta
Krajewska – „Zaszyj oczy wilkom”
Pożyczone
(SadisticWriter, dzięki!):
*Agnieszka
Wojdowicz – „Strażnicy Nirgali. Serce Suriela”
*Cinda
Williams Chima – „Zaklinacz ognia”
*Brandon
Sanderson – „Alcatraz kontra Bibliotekarze #2 Kości skryby”
*Carlos
Ruiz Zafon – „Gra anioła”
Od
wydawnictwa:
*Marta
Kisiel – „Dożywocie” wydanie rozszerzone
*Sarah
J. Maas – „Dwór skrzydeł i zguby”
Październikowe
premiery:
*Takano
Ichigo – „Orange” [tom 6]
*Hiro
Fujiwara – „Służąca Przewodnicząca” [tom 16]
*Kei
Sanbe – „Erased. Miasto, z którego zniknąłem” [tom 3]
*Julietta
Suzuki – „Jak zostałam bóstwem?!” [tom 12]
*Hajime
Isayama – „Atak tytanów” [tom 16]
Nasze
nabytki robią wrażenie, prawda?
SadisticWriter
1) Supernatural – Nie z tego świata [serial]
Na ogół nie przepadam za
horrorami i nie lubię się bać, dlatego jeśli już biorę się za coś minimalnie
strasznego, to zazwyczaj jest to dark fantasy pokroju Supernatural! Przyznaję,
pierwszy sezon przyprawiał mnie o ciarki i koszmary, ale kiedy już przez niego
przebrnęłam, zrobiło się… milej i mniej potwornie. Główna tematyka Supernatural
to odsyłanie demonów i potworów tam, gdzie ich miejsce (i ratowanie świata, bym
zapomniała) przez braci Winchester – Deana i Sama, których po prostu nie da się
nie kochać. NIE DA. Fabuła nie jest może skomplikowana, ale ten serial kocha
się głównie za postacie, humor, akcję i… miłość do rodziny. Osobiście
przebrnęłam dopiero przez połowę serii, ale spokojnie, kiedyś zakończę całość!
Polecam z całego serca.
2) Grimm [serial]
Grimm to drugi taki serial,
który polega na walce z potworami, tym razem mamy jednak do czynienia z
klimatem typowo baśniowym. Nick Burkhardt jest tytułowym Grimmem (czyli potomkiem
braci Grimm, ha! Nikt by nie zgadł). Na co dzień pracuje jako detektyw na
wydziale zabójstw w Portland, ale kiedy wokół niego zaczynają się dziać dziwne
rzeczy (typowe, co?), ciotka przekazuje mu niesłychanie ważną informację –
będziesz polował na potwory, bo tak jest w naszej rodzinie od pokoleń! No i
zaczyna się.
Nie jest to serial straszny,
ale kilku krzywych gęb i groteskowej akcji nieraz uświadczymy. Grimm jest
jeszcze mniej skomplikowany od Supernatural i raczej wszystkiego idzie się
domyślić (bez większych niespodzianek). Nie jest to jakiś majstersztyk gatunku,
ale… coś w sobie ma i na pewno miło się go ogląda! Poza tym… przystojna buzia
Nicka i ciapowaty Monroe <3.
3) Nieodebrane połączenie [film]
Kiedy byłam jeszcze mało
strachliwą nastolatką, lubiłam oglądać horrory i to koniecznie japońskie.
Jeżeli ktoś mi kiedyś powie, że oglądał Ring czy Nieodebrane połączenie, a
potem się okaże, że to wersja amerykańska, to go po prostu wyśmieję. Błagam, to
jak dobranocka w porównaniu z japońskimi, oryginalnymi wersjami horrorów.
Japończycy mają talent do wyrażania grozy, Amerykańce są lepsi w komediach.
Na czym polega fabuła filmu?
Do pewnej Japonki dzwoni telefon – okazuje się, że to jej własny numer, na
dodatek w tle rozbrzmiewa melodia, której nigdy nie słyszała. Nagrana na
skrzynce głosowej wiadomość pochodzi z 18 kwietnia, czyli z dnia, który jeszcze
nie nadszedł – w tle słychać jej własne krzyki. Oczywiście idzie się domyślić,
że 18 kwietnia umiera, a ten przypadek rozpoczyna serię dziwnych zabójstw.
Kiedyś lubiłam z kuzynką straszyć innych ludzi i ustawialiśmy im tę japońską
melodyjkę jako dzwonek. Ta melodyjka rządzi, sami posłuchajcie
<<KLIK>>. Polecam, jeżeli ktoś
naprawdę chce się bać i nie móc zasnąć w tę halloweenową noc!
Cleo M. Cullen
1) Stephen King, „Joyland” [książka]
Kiedy na
bibliotecznej półce w sekcji „Horror” dojrzałam tę powieść Mistrza Grozy,
postanowiłam sprawdzić na własnej skórze, czy ten tytuł naprawdę się autorowi
należy. „Joyland” to historia Devina Jonesa, studenta, który zatrudnia się do
pracy w wesołym miasteczku. Tam dowiaduje się o popełnionym przed laty
morderstwie i duchu ofiary, który nadal nawiedza to miejsce. Poza tym poznaje
umierającego chłopca i jego matkę, a jego młodość staje w szranki z
dorosłością. Brzmi dobrze, prawda? Właśnie, tylko brzmi.
Tak właściwie
powieść była dla mnie do tego stopnia przewidywalna, że nie czerpałam zbyt
wielkiej przyjemności z lektury. Bohaterowie nie są tacy źli, właściwie King
każdego odpowiednio zarysował, nie bawiąc się w jakieś idealizowanie
kogokolwiek. Sama sprawa morderstwa jest dość interesująca, ale duch to dla
mnie jakiś banał. Liczyłam na opowieść, która może mnie nie zmrozi, ale wywoła
jakiś dreszcz przerażenia. Nic takiego nie miało miejsca, po czasie stwierdzam,
że umieszczenie tej książki w dziale „Horror” to lekka przesada. Ale tylko
lekka.
2) Fuyumi Ono, „Shiki” (tom I) [manga]
Aż trudno mi
uwierzyć, że ta manga ma prawie dwadzieścia lat! A jednak – pierwsze wydanie to
wrzesień 1998 r.
Mnie udało się
przeczytać tom pierwszy i muszę powiedzieć, że na samo wspomnienie mam ciarki.
Nie chodzi tu tylko o pomysł na fabułę, ale także na to, jak manga wygląda.
Posiada kreskę, do której osobiście nie potrafię się przekonać, ale wynagradza
mi to widok zwłok, który ani trochę nie jest przesadzony.
„Shiki” emanuje
lękiem ze swoich kart, a jednocześnie wciąga do Sotoby. Kiedy płynęłam przez
kolejne rozdziały, uczucie trwogi rosło mi w sercu, a przeczucie, że wydarzy
się coś niedobrego kolejny raz, stale się powiększało. Do tego przyczyniła się
pewnie ilość czerni w kadrach, niemniej jestem zachwycona, choć nie znoszę się
bać. „Shiki” sprawia, że jestem masochistką, ale mnie to nie przeszkadza. Może
po anime też sięgnę?
3) „Egzorcyzmy Emily Rose” [film]
Kiedyś wydawało
mi się, że dam radę lubić horrory. Ale tylko mi się wydawało, co potwierdziło
obejrzenie „Egzorcyzmów Emily Rose”. Miałam jakieś dwanaście lat i dałam się
razem z rodzeństwem namówić kuzynce na oglądanie, bo przecież to też dokument –
ukazuje proces księdza, który egzorcyzmował Emily Rose. Retrospekcje jego
poczynań to coś, co musiało być, ale usiadłam przed ekranem właśnie z
nastawieniem na trochę przerażający dokument tylko odrobinę związany z
horrorem.
Skończyło się na
tym, że nie potrafiłam w nocy spać na prawym boku, bo wówczas widziałam środek
swojego pokoju, a byłam święcie przekonana, że właśnie tam leży Emily i wygina
się oraz wrzeszczy, jak to miało miejsce podczas sceny w kościele ukazanej w filmie.
Żaden inny film nie wpłynął tak bardzo na moją psychikę, odrobinę ją niszcząc,
jak to dzieło. Po jego seansie moja wiara w to, że horrory nie wyrządzą mi
żadnej krzywdy, znacznie zmalała. Fakt, po „Egzorcyzmach…” udało mi się
obejrzeć jeszcze kilka filmów z tego gatunku, zanim zupełnie się poddałam i
przerzuciłam na seriale kryminalne, ale co przeżyłam po seansach, to moje.
Paula
Moje upiorne
propozycje na Halloween mają wspólną cechę- dotyczą obecności osób nieżyjących.
Nie wiem, czy mam się bać, ale nie chciałabym
doświadczyć na własnej skórze, tego co bohaterowie z filmów.
1. „Inni” [film]
Jest to film
mojego dzieciństwa. Pamiętam, że wtedy nie bałam się go oglądać, ale z wiekiem
przychodzi mi to ciężej. Cechuje go upiorny klimat, z ciekawą fabułą. Efekty
specjalne wywołują u mnie dreszcze. Szokujący jest fakt, że główna bohaterka -
pani domu nie do końca zdawała sobie sprawę z kim tak naprawdę mieszka.
2. „Obecność” [film]
Do tej pory ukazały się dwie części. Mam wrażenie, że druga część jest jeszcze straszniejsza niż pierwsza. Zaobserwowałam, że „Obecność 2” ma więcej efektów specjalnych, przez co fabuła traci na znaczeniu. Jest kilka scen, które powodują u mnie dreszcze, np. lalka pojawiająca się znikąd, odgłos klaskania. Mogłabym wymieniać, bez końca ale nie chce spoilerować.
Do tej pory ukazały się dwie części. Mam wrażenie, że druga część jest jeszcze straszniejsza niż pierwsza. Zaobserwowałam, że „Obecność 2” ma więcej efektów specjalnych, przez co fabuła traci na znaczeniu. Jest kilka scen, które powodują u mnie dreszcze, np. lalka pojawiająca się znikąd, odgłos klaskania. Mogłabym wymieniać, bez końca ale nie chce spoilerować.
3. „Paranormal Activity” [film]
Z tego co się
orientuję, jest kilka części. Miałam okazję oglądać jedną z nich i podziękuję
więcej. Pomysł na fabułę przypadł mi do gustu. Ale sposób zrealizowania już
mniej. Na pewno trzyma w napięciu. Z minuty na minutę, film wydaje się bym
straszniejszy. Mam gęsią skórkę na myśl, o tym co się dzieje w mnie w pokoju,
kiedy zasypiam.
Laurie January
Nie czytam i nie oglądam za wielu rzeczy podchodzących pod grozę. Nie bawi mnie to zbytnio, a znalezienie czegoś naprawdę dobrego, co nie będzie tylko biegającymi zombi, których nie cierpię, i krwią na bazie keczupu, wymaga dość sporo grzebania. Mimo to mam kilka propozycji na Halloween, gdybyście nie wiedzieli, co będzie właściwe.
1) "Constantine" [film]
Na początek film. Można nie lubić, ale dla mnie jest genialna i zawsze chętnie wracam do filmowej wersji historii Johna Constantine’a, w którego wcielił się Keanu Reeves. John to egzorcysta, potępiony przez próbę samobójczą, który musi użerać się ze wszelkiej maści demonami i innymi nadnaturalnymi bytami, które żyją w naszym świecie. Pewnego dnia na drodze Constantine’a staje policjantka, Angela Dodson (rewelacyjna Rachel Weisz), która szuka rozwiązania zagadki śmierci swej siostry. Może brzmi to dość przewidywalnie, ale „Constantine” nie pozwala się nudzić przez cały seans filmu.
2) Mike Carey - "Mój własny diabeł" [książka]
Drugą pozycją, którą polecę Wam na Halloween – a także w ogóle – jest książkowa seria o Feliksie Castorze Mike’a Careya, współtwórcy zresztą „Constantine’a”. Pierwszy tom, „Mój własny diabeł” rozpoczyna historię londyńskiego egzorcysty, który zawsze właduje się w największy problem, do tego często ktoś na niego poluje, choć sam Castor nie bardzo wie, dlaczego. Nie jest to zbyt znana seria, przez co na dodruk piątego tomu nie mam pewnie co liczyć, ale polować będę. Jeśli zaś ta książka wpadnie Wam w ręce, zacznijcie tę przygodę, bo warto.
3) "Hellsing" [manga]
1) "Constantine" [film]
Na początek film. Można nie lubić, ale dla mnie jest genialna i zawsze chętnie wracam do filmowej wersji historii Johna Constantine’a, w którego wcielił się Keanu Reeves. John to egzorcysta, potępiony przez próbę samobójczą, który musi użerać się ze wszelkiej maści demonami i innymi nadnaturalnymi bytami, które żyją w naszym świecie. Pewnego dnia na drodze Constantine’a staje policjantka, Angela Dodson (rewelacyjna Rachel Weisz), która szuka rozwiązania zagadki śmierci swej siostry. Może brzmi to dość przewidywalnie, ale „Constantine” nie pozwala się nudzić przez cały seans filmu.
2) Mike Carey - "Mój własny diabeł" [książka]
Drugą pozycją, którą polecę Wam na Halloween – a także w ogóle – jest książkowa seria o Feliksie Castorze Mike’a Careya, współtwórcy zresztą „Constantine’a”. Pierwszy tom, „Mój własny diabeł” rozpoczyna historię londyńskiego egzorcysty, który zawsze właduje się w największy problem, do tego często ktoś na niego poluje, choć sam Castor nie bardzo wie, dlaczego. Nie jest to zbyt znana seria, przez co na dodruk piątego tomu nie mam pewnie co liczyć, ale polować będę. Jeśli zaś ta książka wpadnie Wam w ręce, zacznijcie tę przygodę, bo warto.
3) "Hellsing" [manga]
Nie zapomniałam też o mangowej propozycji. Z dość niewielkiego repertuaru, który kiedykolwiek przeczytałam, dziś wskazuję na „Hellsinga” Kohty Hirano, dość kultowy już tytuł, choć przyznam szczerze, że przeczytałam dopiero pierwszy tom. Mamy tu prawdziwe wampiry, akcję pędzącą z szybkością japońskich kolei, litry krwi i postaci z charakterem. No i Watykan, nazistów i te sprawy. Chyba czas w końcu ruszyć dalsze tomy :)
To byłoby na tyle z podsumowania, jak widać pomimo, że zaczęły się studia, dałyśmy radę. Pokażcie nam swoje miesięczne nabytki :) Mamy nadzieję, że wam się podobało.
"Labirynt duchów" to taka piękna cegiełka. Im więcej Zafona, tym lepiej. Uwielbiam jego styl :) Aż mnie zazdrość zżera, kiedy widzę takie piękności. Też chcę "Rycerzy Krystalii" :D
OdpowiedzUsuń"Innych" oglądałam w kinie i pamiętam, że film zrobił na mnie mega wrażenie, a po seansie w środku nocy wracaliśmy z przyjaciółką przez praktycznie puste miasteczko, co jeszcze potęgowało wrażenia ;)
Gratuluję Wam super wyników! Pozdrawiam :)
houseofreaders.blogspot.com
Dziękujemy <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń-70%, grzech nie skorzystać :D Też kupiłam ostatnio "Confess", ciekawe czy będzie równie dobre jak poprzednie książki Hoover ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle jak dużo się u Was działo w tym miesiącu, ile książek! :o Jestem pod wrażeniem ;)
Na "Consolation" mam coraz większą ochotę, naczytałam się tylu pozytywnych opinii, że nie idzie wytrzymać :D
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Dynamiczny miesiąc za Wami:) Super udany czytelnuczo czas. Równie udanego Listopada życzę.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Dziękujemy! :D
UsuńIle wspaniałych książek do przeczytania. Życzę niezapomnianych wrażeń. A film „Inni” oglądałam kilka lat temu, ale pamiętam doskonale, że wywarł na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńDo tej pory mam gęsią skórkę,jak tylko przypomnę sobie o nim! :D
Usuń#Paula
Imponujące podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
UsuńWidzę dużo się działo, dużo książek oby tak dalej! :D
OdpowiedzUsuńDokładnie! Byle do przodu :D
UsuńGratuluję wam wyników!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
UsuńNo to się działo w tym październiku! Nie będę ukrywać że moje zainteresowanie wzbudziła głównie czarodziejka z Księżyca :D Marzy mi się cała seria na półce <3
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Oj działo, działo :D a wiele jeszcze przed nami! :)
UsuńWspaniałe wyniki, cudowne stosiki - miesiąc godny pozazdroszczenia :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńO, Mój włąsny diabeł, musze wrócić do tej serii, przeczytałam całą ze dwa lata temu, bardzo dobrze wspominam, a teraz warto byłoby jeszcze raz w twórczości Careya się zagłębić...
OdpowiedzUsuńStosiki na bogato.:) Gratuluję wspaniałego wyniku czytelniczego.
OdpowiedzUsuńDziękujemy
UsuńBardzo sympatycznie wspominam "Znikasz", świetna książka.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Consolation" i książka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mam ochotę na "Króla Kier" - ma cudną okładkę :) Macie na stosie także "Confess" - książkę, która po prostu pokochałam. Sporo tego u Was.
OdpowiedzUsuń