Autor:
Christian Jungersen
Tłumacz:
Mateusz Borowski
Tytuł:
Znikasz
Tytuł
oryg.: Du forsvinder
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data
wydania: 27 lipca 2015 r.
Ilość
stron: 464
Opis: Czy
o tym, kim jesteśmy, decydują jedynie procesy neurobiologiczne, zachodzące w
naszym mózgu?Mia cieszyła się, kiedy jej mąż znów zaangażował się w ich
związek, który jeszcze niedawno przechodził poważny kryzys. Jednak gdy Frederik
podczas rodzinnych wakacji doznaje ataku nerwowego, okazuje się, że powodem
zmian jego osobowości jest guz mózgu.
[lubimyczytac.pl]
Książka
„Znikasz” Christiana Jurgensena to przykład kryminału skandynawskiego. Wedle
opinii, krążących w internecie, tego typu powieści uważane są za doskonałe
dzieła.Niestety,
kiedy skończyłam tę lekturę, moje zdanie okazało się być nieco inne. Ale od
początku.
Najważniejszymi postaciami w książce
są: Państwo Mia i Frederik Halling oraz Niklas, ich syn. To idealny przykład
prostej rodziny, która się kocha i szanuje. Małżonkowie przechodzili w pewnym
momencie swojego życia kryzys. Aby go zażegnać, postanowili wybrać się na
Majorkę. Podczas podróży miał miejsce pewien niefortunny wypadek, który
wywrócił ich życie do góry nogami. Frederik przewrócił się, spadł z urwiska i
mocno się poobijał, ale to nie był jego najważniejszy problem, otóż doznał on
urazu głowy. Jakiś czas po wypadku okazało się, że ma guza mózgu, a jego
agresywne zachowanie jest skutkiem ubocznym tego zdarzenia. Mia nie mogła
pogodzić się z tą wiadomością, bała się o wspólną przyszłość. Robiła wszystko
co w jej mocy, by pomóc mężowi, przy okazji starała się nie reagować na jego
nieodpowiednie zachowanie, ponieważ zrozumiała to, że choroba tak na niego
działa. Przyjaciele odwrócili się od rodziny Hallingów, a Frederik został
oskarżony o popełnienie przestępstwa. Ale czy słusznie? Jeśli to prawda to czy
działał sam? Tego wam nie zdradzę.
Uważam, że autor miał ciekawy pomysł na
książkę, ale wykonanie nie do końca przypadło mi do gustu. W teorii ta lektura
jest kryminałem, a w rzeczywistości uważam, że jest po prostu powieścią
psychologiczną z wątkami kryminalnymi. Zawiera wnikliwą analizę ludzkiego
umysłu i mechanizmu ludzkich zachowań. Przedstawia nawet wnioski z badań
neurologów na ten temat.
Książka
sama w sobie jest ciekawie skonstruowana. Treść przedstawia zdarzenia
teraźniejsze, które są przeplatane przeszłymi, a te z kolei zawierają komentarz
narratora, którym jest Mia. Skoro o niej mowa - wydaje mi się być ciekawą
postacią. Jest przykładem kobiety, która nie daje za wygraną, obojętnie w
jakiej znajduje się sytuacji. Potrafi wstawić się za drugiego człowieka,
pomagając mu kiedy jest w potrzebie. Są chwile, kiedy kocha swojego męża, a
czasami wręcz go nienawidzi. Nie potrafi sobie z tym poradzić. Robi coś, co
wydaje mi się potrzebne w tych okolicznościach - prosi o pomoc. Zapisuje się do
grupy wsparcia i dzieli się z innymi swoimi zmaganiami. Ludzie dają jej rady,
wskazują, jak ma postępować.
Od czasu rozpoznania choroby męża, Mii
wydaje się, jakby go traciła. Nie jest tym samym mężczyzną, którego pokochała
kilka lat wcześniej. Miejscami czuje się obca we własnym domu. I to chyba boli
ją najbardziej. Niklas, jej syn, stara się pogodzić z zaistniałą sytuacją,
wspiera rodziców jak tylko może. Angażuje się w projekt ze swoim kolegą, by
stworzyć filmik na dowolny temat, w ramach zajęć w szkole. Chłopcy decydują, że
tematem ich pracy będzie woda. Wydaje mi się, że to mogło być dla niego
odskocznią od rodzinnej sytuacji.
Osobą, która ma to wszystko gdzieś
jest Frederik. Dobrze, rozumiem, że jest chory i nie panuje nad swoim
zachowaniem, ale to nie jest wyjaśnienie. To jego najmniej polubiłam w tej
książce. Zanim wyszło na jaw, że jest chory, jego zachowanie budziło we mnie dezaprobatę.
Wracał późno do domu, nie darzył uczuciami swojej żony, robił awantury o byle
co. Przykład pana domu, któremu wszystko wolno, bo to jedyny żywiciel rodziny.
Przechodząc
dalej. Akcja książki nie rozwijała się jakoś szczególnie szybko jak na tego typu
gatunek. Czasami miałam wrażenie, że jeden wątek zbyt długo się ciągnie, a
czasami były za mało rozwinięte. Lektura zawiera wtrącenia medyczne, które
uważam za potrzebne, ponieważ znajduje się tutaj sporo terminologii, która jest
obca dla osób, które nie są związane z tą dziedziną wiedzy. Szczerze
powiedziawszy, kiedy przeczytałam opis z tytułu książki, spodziewałam się po
nim czegoś lepszego.
Podsumowując. Nie był to kryminał,
ale dobra powieść psychologiczna. Polecam każdemu, kto chce się zaznajomić z
tematem chorób neurologicznych w rodzinie. Aspekty jakie się z tym wiążą są w
bardzo fajny sposób opisane.
Ocena: 6/10
no i teraz mam mieszane uczucia. Po co przedstawiać coś jako kryminał, skoro nim nie jest? Ale książka po Twojej recenzji zapowiada się naprawdę ciekawie. Pewnie byłabym nią bardziej zainteresowana, gdyby była bardziej kryminałem. Z drugiej strony kryminał skandynawski to coś, co bardzo lubię, więc może to jednak będzie coś, co mnie zainteresuje :D Fabuła naprawdę zachęca :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, pozdrawiam serdecznie!
To fakt, książka kryminałem nie jest. Ogólnie, jest dobra, więc można dać jej szanse i samemu się przekonać :)
UsuńPozdrawiam
#Paula
Brzmi naprawdę bardzo ciekawie. Nie przeszkadzałoby mi, że książka w zasadzie nie jest kryminałem, bo lubię powieści psychologiczne oraz takie z wątkiem medycznym. W sumie dałabym jej szansę nawet mimo wad, o których piszesz. A nuż mi się spodoba ;) Trochę co prawda boję się tych minusów, ale z drugiej strony jestem tym ciekawsza lektury.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Nie skreślajmy jej od razu
UsuńPozdrawiam
#Paula