środa, 4 października 2017

[Recenzja książki] Christian Jungersen - "Znikasz"

Autor: Christian Jungersen
Tłumacz: Mateusz Borowski
Tytuł: Znikasz
Tytuł oryg.: Du forsvinder
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 27 lipca 2015 r.
Ilość stron: 464

Opis: Czy o tym, kim jesteśmy, decydują jedynie procesy neurobiologiczne, zachodzące w naszym mózgu?Mia cieszyła się, kiedy jej mąż znów zaangażował się w ich związek, który jeszcze niedawno przechodził poważny kryzys. Jednak gdy Frederik podczas rodzinnych wakacji doznaje ataku nerwowego, okazuje się, że powodem zmian jego osobowości jest guz mózgu.
                                                                [lubimyczytac.pl]

Książka „Znikasz” Christiana Jurgensena to przykład kryminału skandynawskiego. Wedle opinii, krążących w internecie, tego typu powieści uważane są za doskonałe dzieła.Niestety, kiedy skończyłam tę lekturę, moje zdanie okazało się być nieco inne. Ale od początku.
      Najważniejszymi postaciami w książce są: Państwo Mia i Frederik Halling oraz Niklas, ich syn. To idealny przykład prostej rodziny, która się kocha i szanuje. Małżonkowie przechodzili w pewnym momencie swojego życia kryzys. Aby go zażegnać, postanowili wybrać się na Majorkę. Podczas podróży miał miejsce pewien niefortunny wypadek, który wywrócił ich życie do góry nogami. Frederik przewrócił się, spadł z urwiska i mocno się poobijał, ale to nie był jego najważniejszy problem, otóż doznał on urazu głowy. Jakiś czas po wypadku okazało się, że ma guza mózgu, a jego agresywne zachowanie jest skutkiem ubocznym tego zdarzenia. Mia nie mogła pogodzić się z tą wiadomością, bała się o wspólną przyszłość. Robiła wszystko co w jej mocy, by pomóc mężowi, przy okazji starała się nie reagować na jego nieodpowiednie zachowanie, ponieważ zrozumiała to, że choroba tak na niego działa. Przyjaciele odwrócili się od rodziny Hallingów, a Frederik został oskarżony o popełnienie przestępstwa. Ale czy słusznie? Jeśli to prawda to czy działał sam? Tego wam nie zdradzę.
       Uważam, że autor miał ciekawy pomysł na książkę, ale wykonanie nie do końca przypadło mi do gustu. W teorii ta lektura jest kryminałem, a w rzeczywistości uważam, że jest po prostu powieścią psychologiczną z wątkami kryminalnymi. Zawiera wnikliwą analizę ludzkiego umysłu i mechanizmu ludzkich zachowań. Przedstawia nawet wnioski z badań neurologów na ten temat.
Książka sama w sobie jest ciekawie skonstruowana. Treść przedstawia zdarzenia teraźniejsze, które są przeplatane przeszłymi, a te z kolei zawierają komentarz narratora, którym jest Mia. Skoro o niej mowa - wydaje mi się być ciekawą postacią. Jest przykładem kobiety, która nie daje za wygraną, obojętnie w jakiej znajduje się sytuacji. Potrafi wstawić się za drugiego człowieka, pomagając mu kiedy jest w potrzebie. Są chwile, kiedy kocha swojego męża, a czasami wręcz go nienawidzi. Nie potrafi sobie z tym poradzić. Robi coś, co wydaje mi się potrzebne w tych okolicznościach - prosi o pomoc. Zapisuje się do grupy wsparcia i dzieli się z innymi swoimi zmaganiami. Ludzie dają jej rady, wskazują, jak ma postępować.
         Od czasu rozpoznania choroby męża, Mii wydaje się, jakby go traciła. Nie jest tym samym mężczyzną, którego pokochała kilka lat wcześniej. Miejscami czuje się obca we własnym domu. I to chyba boli ją najbardziej. Niklas, jej syn, stara się pogodzić z zaistniałą sytuacją, wspiera rodziców jak tylko może. Angażuje się w projekt ze swoim kolegą, by stworzyć filmik na dowolny temat, w ramach zajęć w szkole. Chłopcy decydują, że tematem ich pracy będzie woda. Wydaje mi się, że to mogło być dla niego odskocznią od rodzinnej sytuacji.
          Osobą, która ma to wszystko gdzieś jest Frederik. Dobrze, rozumiem, że jest chory i nie panuje nad swoim zachowaniem, ale to nie jest wyjaśnienie. To jego najmniej polubiłam w tej książce. Zanim wyszło na jaw, że jest chory, jego zachowanie budziło we mnie dezaprobatę. Wracał późno do domu, nie darzył uczuciami swojej żony, robił awantury o byle co. Przykład pana domu, któremu wszystko wolno, bo to jedyny żywiciel rodziny.
Przechodząc dalej. Akcja książki nie rozwijała się jakoś szczególnie szybko jak na tego typu gatunek. Czasami miałam wrażenie, że jeden wątek zbyt długo się ciągnie, a czasami były za mało rozwinięte. Lektura zawiera wtrącenia medyczne, które uważam za potrzebne, ponieważ znajduje się tutaj sporo terminologii, która jest obca dla osób, które nie są związane z tą dziedziną wiedzy. Szczerze powiedziawszy, kiedy przeczytałam opis z tytułu książki, spodziewałam się po nim czegoś lepszego.
     Podsumowując. Nie był to kryminał, ale dobra powieść psychologiczna. Polecam każdemu, kto chce się zaznajomić z tematem chorób neurologicznych w rodzinie. Aspekty jakie się z tym wiążą są w bardzo fajny sposób opisane.

Ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. no i teraz mam mieszane uczucia. Po co przedstawiać coś jako kryminał, skoro nim nie jest? Ale książka po Twojej recenzji zapowiada się naprawdę ciekawie. Pewnie byłabym nią bardziej zainteresowana, gdyby była bardziej kryminałem. Z drugiej strony kryminał skandynawski to coś, co bardzo lubię, więc może to jednak będzie coś, co mnie zainteresuje :D Fabuła naprawdę zachęca :D

    Świetna recenzja, pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, książka kryminałem nie jest. Ogólnie, jest dobra, więc można dać jej szanse i samemu się przekonać :)
      Pozdrawiam
      #Paula

      Usuń
  2. Brzmi naprawdę bardzo ciekawie. Nie przeszkadzałoby mi, że książka w zasadzie nie jest kryminałem, bo lubię powieści psychologiczne oraz takie z wątkiem medycznym. W sumie dałabym jej szansę nawet mimo wad, o których piszesz. A nuż mi się spodoba ;) Trochę co prawda boję się tych minusów, ale z drugiej strony jestem tym ciekawsza lektury.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.