Autor: Valérie Tong Cuong
Tłumaczenie: Wojciech Prażuch
Tytuł: Wypadek
Tytuł oryg.: Pardonnable, impardonnable
Wydawnictwo:
Amber
Gatunek: Literatura współczesna
Data wydania: listopad 2015
Ilość stron: 272
Opis: Czy trzeba tragedii, żeby prawda ocaliła
rodzinę i pomogła wybaczyć? Szpital. Dwunastoletni Milo leży w śpiączce. Został
potrącony przez samochód, gdy pędził na rowerze wiejską drogą. Lęk o życie Milo przykrywa fala wzajemnych
wyrzutów i oskarżeń. Krzywd, które wydawały się dawno zapomniane. Bo w tej
rodzinie nikt nie jest bez skazy … Ale przecież jest jeszcze Milo. Oni wszyscy,
choć tak wiele mają do siebie żalu, kochają go. „Jak daleko można posunąć się z
miłości do rodziny? A z nienawiści? Czy można wybaczyć – także sobie – to, co
niewybaczalne?”
Książka „Wypadek” V.T. Cuong
wpisuje się w najnowszy trend, czyli Domestic noir. W powieści tego typu mamy
do czynienia z ukrytymi, rodzinnymi tragediami.Bohaterami są Celeste i Lino -
rodzice Milo, Jeanne - matka Celeste oraz Marguerite - córka Jeanne. Poznajemy
ich codzienne życie. Dostrzegamy różnice w charakterach, zgrzyty powstające z
tego powodu. Kluczowym momentem fabuły jest wypadek, w którym ucierpiał
kilkunastoletni chłopak, Milo, ale to nie wszystko. Tak naprawdę to zdarzenie
daje początek czemuś nowemu. Odkrywaniu prawdy z przeszłości, tej która
najbardziej rani. Dotyka ona niestety całej rodziny. Z tego powodu, relacje,
które ich łączyły słabną. Z czasem oddalają się od siebie, nie potrafią ze sobą
rozmawiać, przebywać w bliskim otoczeniu. Tak mniej więcej przedstawia się
fabuła.
Uważam, że autorka miała
ciekawy pomysł na historię. Pozwoliła nam, czytelnikom poznać na czym ten trend
polega. Umożliwiają to dokładne opisy miejsc, zdarzeń, osób. Z początku ciężko
było mi przez to przebrnąć, bo nie jestem przyzwyczajona to tak obszernego
omawiania elementów, o których wspomniałam wyżej, z biegiem czasu było mi
jednak łatwiej.
Cała książka składa się z
trzech części, które opisują uczucia bohaterów w danym momencie. Należą do
nich: „Czas gniewu” , „Czas zemsty” oraz „Czas goryczy”. W obrębie
poszczególnych części znajduje się kilka rozdziałów zatytułowanych imieniem
danego bohatera. Dzieje się tak, ponieważ stają się oni ich narratorami. Co
najważniejsze, ta opowieść jest ciągła - autorka zachowała płynność i
hierarchię zdarzeń, a wiadome jest, że przy ich nagromadzeniu o błąd jest
bardzo łatwo.
Podczas gdy czytałam kolejne
strony, mój podziw rósł na potęgę. Jedyne co mi się nie podobało, to liczne
błędy językowe - złe odmiany czasowników, literówki. Mam świadomość, że mogło
to zostać przeoczone, ale błędy tego typu nie powinny zdarzać się tak często.
Ostatecznie, nie zakłóciło mi to odbioru treści z czego bardzo się cieszę.
Pora przyjrzeć się bliżej
bohaterom. Nie polubiłam Lino z powodu jego zachowania. Mężczyzna miał ciężkie
dzieciństwo, żył w biedzie, stracił wcześnie ojca. To zrozumiałe, że chciał się
oderwać od patologicznego środowiska, to dlatego zajął się nauką, zdobył
wykształcenie, wykonywał dobrze płatną pracę, założył rodzinę. Nie mógł liczyć
na swojego tatę, dlatego bardzo nalegał, aby jego syn dobrze się uczył, aby
miał lepszy start w dorosłość. Był surowy dla Milo. Z biegiem czasu młody
chłopak zaczął sprzeciwiać się ojcu. Ich relacje zmieniły się, przestali ze
sobą rozmawiać. Zachowanie Lino nie doczekało się aprobaty ze strony teściowej,
Jeanne.
W tym wszystkim nie odnalazła
się również Celeste, żona Lino. Nie potrafiła wesprzeć męża w jego działaniach,
wyrażała swój sprzeciw, który był niewidoczny dla mężczyzny. Zmagała się z
własnymi problemami oraz z przeszłością. Była w tym wszystkim sama i to chyba
najbardziej mnie zasmuciło. Odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie Celeste
poddała się, nie walczyła o siebie, a przede wszystkim o syna.
Jeanne wpisuje się idealnie w
obraz typowej teściowej. Kobieta niejednokrotnie udzielała rad, jak małżonkowie
mają postępować, jak mają dbać o siebie i syna oraz o wspólne interesy. „Złote
rady” tylko pogłębiały niechęć Lino i powodowały kolejne kłótnie. Jeanne również
zmagała się z przeszłością. Miała kochanka, z którym zaszła w ciążę. Owocem ich
miłości była Marguerite. Losy matki jak i dziecka różnie się potoczyły, ale co
dokładnie się działo, sami musicie przeczytać.
Jak pozostali członkowie
rodziny, Marguerite również miała nieciekawą przeszłość. O jej dorosłym życiu
niewiele się dowiadujemy. Była archeologiem, ukończyła studia z historii,
jeździła na wykopaliska. W pewnym momencie życia zaczęła kłamać na swój temat.
Każda kolejna historia opowiedziana przez nią, nie mogła być brana na poważnie.
Autorka sprytnie zaaranżowała kłamstwa, które ułożyły się w miarę spójną
całość. Kobieta mówiła nieprawdę, ale jednego była pewna, kochała Milo, swojego
siostrzeńca. Nieważne jak bardzo zaginała rzeczywistość, miłość do tego
chłopaka była prawdziwa, a przede wszystkim szczera. Zresztą, kochali go
wszyscy. Dobrze się uczył, miał nienaganne maniery, nie uprzykrzał życia innym.
Wypadek go jednak zmienił, stracił chęć do życia, nie miał siły ani ochoty
walczyć o siebie. Łączyła go mocna więź z ciotką. Spędzali dużo czasu ze sobą,
dobrze się dogadywali. Mieli swoje sekrety. Ułożyli grę słowną, którą jedynie
oni rozumieli. Nazywała się „Wybaczalne, niewybaczalne”.
Pewnego razu chłopak
spostrzegł, że jego rodzina się rozpada. Nie wiedział za bardzo dlaczego. Zły
nastój udzielił się również jemu. Zaprzestał rehabilitacji, milczał, gdy
rodzice i babcia odwiedzali go w szpitalu. Powiem szczerze, że bardzo polubiłam
tego chłopaka, miał w sobie tyle ciepła. Jest jak taka mała istotka, dzięki
której inne osoby nabierają chęci do działania, naprawiają coś, co wcześniej
wydawało się doszczętnie zniszczone.
Podsumowując. Książka bardzo mi
się podobała. Jestem w stanie wybaczyć kilka mankamentów, jakie miały tutaj
miejsce. Tragiczna historia rodziny została przedstawiona w niebanalny sposób.
Przydała się tutaj spora umiejętność pisarska autorki, którą podziwiam. Lektura
pozostawia niedopowiedzenia, na które czytelnik musi sam znaleźć odpowiedź.
Jedna rzecz nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tej powieści: rodzina to
najważniejsze, co możemy dostać od losu, więc pielęgnujmy ją i nie pozwólmy, by
została zniszczona. Nieraz wystawiana jest na próbę, ale to tylko umacnia i
pokazuje, że razem możemy więcej!
Ocena: 8/10
Zachęciłaś mnie swoją recenzją do lektury tej książki:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Bardzo się z tego powodu cieszę :)
UsuńPozdrawiam
#Paula
Czuje się zaintrygowana.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
I słusznie :)
UsuńDaj znać jak przeczytasz :D
#Paula
Nie czytałam jeszcze ale koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Czyli nadarzył się właściwy moment :D
Usuń#Paula
Kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńLubię gdy autor zostawia czytelnikowi pole manewru i nie mówi o wszystkim wprost dlatego pewnie skusze się na ta książkę tym bardziej że juz wczesniej słyszałam o niej sporo dobrego :)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Osobiście, też uważam to za słuszne :D
UsuńPozdrawiam
#Paula
Nie moje klimaty.:/
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas na najnowszą recenzje.<3<3
teczowabiblioteczka.blogspot.com
Szkoda :( Mam nadzieje, że znajdziesz u nas, coś co ci się spodoba :D
UsuńBrzmi zachęcająco - poza jednym: notorycznymi błędami. No bez jaj, wydawnictwa nie stać na porządną korektę? O ile jakiś pojedynczy błąd może zawsze gdzieś umknąć, to jeśli jest ich więcej, to po prostu się we mnie gotuje!
OdpowiedzUsuń