niedziela, 22 października 2017

[Recenzja książki] Valérie Tong Cuong - "Wypadek"

Autor: Valérie Tong Cuong
Tłumaczenie: Wojciech Prażuch
Tytuł: Wypadek
Tytuł oryg.: Pardonnable, impardonnable
Wydawnictwo:  Amber
Gatunek: Literatura współczesna
Data wydania: listopad 2015
Ilość stron: 272

Opis: Czy trzeba tragedii, żeby prawda ocaliła rodzinę i pomogła wybaczyć? Szpital. Dwunastoletni Milo leży w śpiączce. Został potrącony przez samochód, gdy pędził na rowerze wiejską drogą.  Lęk o życie Milo przykrywa fala wzajemnych wyrzutów i oskarżeń. Krzywd, które wydawały się dawno zapomniane. Bo w tej rodzinie nikt nie jest bez skazy … Ale przecież jest jeszcze Milo. Oni wszyscy, choć tak wiele mają do siebie żalu, kochają go. „Jak daleko można posunąć się z miłości do rodziny? A z nienawiści? Czy można wybaczyć – także sobie – to, co niewybaczalne?”

Książka „Wypadek” V.T. Cuong wpisuje się w najnowszy trend, czyli Domestic noir. W powieści tego typu mamy do czynienia z ukrytymi, rodzinnymi tragediami.Bohaterami są Celeste i Lino - rodzice Milo, Jeanne - matka Celeste oraz Marguerite - córka Jeanne. Poznajemy ich codzienne życie. Dostrzegamy różnice w charakterach, zgrzyty powstające z tego powodu. Kluczowym momentem fabuły jest wypadek, w którym ucierpiał kilkunastoletni chłopak, Milo, ale to nie wszystko. Tak naprawdę to zdarzenie daje początek czemuś nowemu. Odkrywaniu prawdy z przeszłości, tej która najbardziej rani. Dotyka ona niestety całej rodziny. Z tego powodu, relacje, które ich łączyły słabną. Z czasem oddalają się od siebie, nie potrafią ze sobą rozmawiać, przebywać w bliskim otoczeniu. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła.
Uważam, że autorka miała ciekawy pomysł na historię. Pozwoliła nam, czytelnikom poznać na czym ten trend polega. Umożliwiają to dokładne opisy miejsc, zdarzeń, osób. Z początku ciężko było mi przez to przebrnąć, bo nie jestem przyzwyczajona to tak obszernego omawiania elementów, o których wspomniałam wyżej, z biegiem czasu było mi jednak łatwiej.
Cała książka składa się z trzech części, które opisują uczucia bohaterów w danym momencie. Należą do nich: „Czas gniewu” , „Czas zemsty” oraz „Czas goryczy”. W obrębie poszczególnych części znajduje się kilka rozdziałów zatytułowanych imieniem danego bohatera. Dzieje się tak, ponieważ stają się oni ich narratorami. Co najważniejsze, ta opowieść jest ciągła - autorka zachowała płynność i hierarchię zdarzeń, a wiadome jest, że przy ich nagromadzeniu o błąd jest bardzo łatwo.       
Podczas gdy czytałam kolejne strony, mój podziw rósł na potęgę. Jedyne co mi się nie podobało, to liczne błędy językowe - złe odmiany czasowników, literówki. Mam świadomość, że mogło to zostać przeoczone, ale błędy tego typu nie powinny zdarzać się tak często. Ostatecznie, nie zakłóciło mi to odbioru treści z czego bardzo się cieszę.     
Pora przyjrzeć się bliżej bohaterom. Nie polubiłam Lino z powodu jego zachowania. Mężczyzna miał ciężkie dzieciństwo, żył w biedzie, stracił wcześnie ojca. To zrozumiałe, że chciał się oderwać od patologicznego środowiska, to dlatego zajął się nauką, zdobył wykształcenie, wykonywał dobrze płatną pracę, założył rodzinę. Nie mógł liczyć na swojego tatę, dlatego bardzo nalegał, aby jego syn dobrze się uczył, aby miał lepszy start w dorosłość. Był surowy dla Milo. Z biegiem czasu młody chłopak zaczął sprzeciwiać się ojcu. Ich relacje zmieniły się, przestali ze sobą rozmawiać. Zachowanie Lino nie doczekało się aprobaty ze strony teściowej, Jeanne.
W tym wszystkim nie odnalazła się również Celeste, żona Lino. Nie potrafiła wesprzeć męża w jego działaniach, wyrażała swój sprzeciw, który był niewidoczny dla mężczyzny. Zmagała się z własnymi problemami oraz z przeszłością. Była w tym wszystkim sama i to chyba najbardziej mnie zasmuciło. Odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie Celeste poddała się, nie walczyła o siebie, a przede wszystkim o syna.     
Jeanne wpisuje się idealnie w obraz typowej teściowej. Kobieta niejednokrotnie udzielała rad, jak małżonkowie mają postępować, jak mają dbać o siebie i syna oraz o wspólne interesy. „Złote rady” tylko pogłębiały niechęć Lino i powodowały kolejne kłótnie. Jeanne również zmagała się z przeszłością. Miała kochanka, z którym zaszła w ciążę. Owocem ich miłości była Marguerite. Losy matki jak i dziecka różnie się potoczyły, ale co dokładnie się działo, sami musicie przeczytać.    
Jak pozostali członkowie rodziny, Marguerite również miała nieciekawą przeszłość. O jej dorosłym życiu niewiele się dowiadujemy. Była archeologiem, ukończyła studia z historii, jeździła na wykopaliska. W pewnym momencie życia zaczęła kłamać na swój temat. Każda kolejna historia opowiedziana przez nią, nie mogła być brana na poważnie. Autorka sprytnie zaaranżowała kłamstwa, które ułożyły się w miarę spójną całość. Kobieta mówiła nieprawdę, ale jednego była pewna, kochała Milo, swojego siostrzeńca. Nieważne jak bardzo zaginała rzeczywistość, miłość do tego chłopaka była prawdziwa, a przede wszystkim szczera. Zresztą, kochali go wszyscy. Dobrze się uczył, miał nienaganne maniery, nie uprzykrzał życia innym. Wypadek go jednak zmienił, stracił chęć do życia, nie miał siły ani ochoty walczyć o siebie. Łączyła go mocna więź z ciotką. Spędzali dużo czasu ze sobą, dobrze się dogadywali. Mieli swoje sekrety. Ułożyli grę słowną, którą jedynie oni rozumieli. Nazywała się „Wybaczalne, niewybaczalne”.     
Pewnego razu chłopak spostrzegł, że jego rodzina się rozpada. Nie wiedział za bardzo dlaczego. Zły nastój udzielił się również jemu. Zaprzestał rehabilitacji, milczał, gdy rodzice i babcia odwiedzali go w szpitalu. Powiem szczerze, że bardzo polubiłam tego chłopaka, miał w sobie tyle ciepła. Jest jak taka mała istotka, dzięki której inne osoby nabierają chęci do działania, naprawiają coś, co wcześniej wydawało się doszczętnie zniszczone.
Podsumowując. Książka bardzo mi się podobała. Jestem w stanie wybaczyć kilka mankamentów, jakie miały tutaj miejsce. Tragiczna historia rodziny została przedstawiona w niebanalny sposób. Przydała się tutaj spora umiejętność pisarska autorki, którą podziwiam. Lektura pozostawia niedopowiedzenia, na które czytelnik musi sam znaleźć odpowiedź. Jedna rzecz nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tej powieści: rodzina to najważniejsze, co możemy dostać od losu, więc pielęgnujmy ją i nie pozwólmy, by została zniszczona. Nieraz wystawiana jest na próbę, ale to tylko umacnia i pokazuje, że razem możemy więcej!

                                                           Ocena: 8/10



12 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie swoją recenzją do lektury tej książki:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze ale koniecznie muszę przeczytać :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię gdy autor zostawia czytelnikowi pole manewru i nie mówi o wszystkim wprost dlatego pewnie skusze się na ta książkę tym bardziej że juz wczesniej słyszałam o niej sporo dobrego :)

    booklicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście, też uważam to za słuszne :D
      Pozdrawiam
      #Paula

      Usuń
  4. Nie moje klimaty.:/
    Buziaczki i zapraszam do nas na najnowszą recenzje.<3<3
    teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :( Mam nadzieje, że znajdziesz u nas, coś co ci się spodoba :D

      Usuń
  5. Brzmi zachęcająco - poza jednym: notorycznymi błędami. No bez jaj, wydawnictwa nie stać na porządną korektę? O ile jakiś pojedynczy błąd może zawsze gdzieś umknąć, to jeśli jest ich więcej, to po prostu się we mnie gotuje!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.