Witajcie! Dzisiaj wszystkie Zniewolone Treścią łączą się w jednym
poście po to, aby przekonać Was do czytania polskich książek! Każda z nas
napisała krótką zachętę do zapoznania się z powieścią, która poruszyła nasze
serca, a pochodzi z naszego ojczystego kraju. Tym samym chcemy Was zachęcić do
tego, aby czytać polską literaturę! Bo uwierzcie, w książkowym przemyśle nie
tylko dzieła zagraniczne są na wysoką skalę. Udowodnimy Wam to! Już dziś
wyrzućcie z głowy wszystkie marne, polskie lektury! Bo przecież życie to nie
tylko szkoła.
Udział w akcji zawdzięczamy Isabelle z bloga HeavyBooks. Cieszymy się, że możemy się przyczynić do rozpowszechnienia polskiej
literatury. Przy okazji pozdrawiamy i gratulujemy pomysłu oraz włożonej w jego
wykonanie pracy!
SadisticWriter
Agnieszka
Grzelak - "Herbata szczęścia"
Zawsze wierzyłam w to, że gdzieś w Polsce, w
bibliotece lub księgarni, kryje się właściwa książka napisana w moim rodowitym
języku. Taka specjalnie dla mnie. Do tej pory wszystkie moje próby były
nieudane, ale w końcu trafiłam na coś lekkiego, fantastycznego i… w moim
guście. Mowa tutaj o „Herbacie szczęścia” od pani Agnieszki Grzelak. Zawsze się
zastanawiałam, jak to w ogóle możliwe, stworzyć tak barwną opowieść! Chodzi mi
o te wszystkie kolory, które wręcz wylewały się ze stron książki za sprawą
opisów. To tęcza sama w sobie i nie chodzi mi tu tylko o okładkę, która jest
wręcz genialna – to ona wraz z tytułem (uwielbiam herbatę!) zwróciły najpierw
moją uwagę na targach książek we Wrocławiu. Wydaje mi się, że to malarskie hobby
pani Grzelak uczyniło tę książkę kolorową.
Pomysł
był ciekawy, bo oto mamy Szklarkę z Wyspy Sierot (nie zna swojego prawdziwego
imienia), która została wychowana na chłodną i bezuczuciową kobietę. Jak się
jednak szybko okazało – każda bryła lodu może zostać roztopiona miłością. Szklarka ma za zadanie namalować na szkle... herbatę szczęścia, tylko jak ma to zrobić, skoro nigdzie nie można jej znaleźć, a jej istnienie to po prostu... legenda?
Powieść ma w sobie nutkę tajemnicy, magii i dużą dozę miłości, która mnie poruszyła, może chwilami nie zaskakuje nieprzewidywalnością, ale czyta się ją naprawdę miło i szybko. Rzadko się zdarza, żeby któryś z bohaterów mnie nie irytował, a tu… wszystkich pokochałam. „Herbata szczęścia” rozpoczyna cykl o nazwie „Blask Coredo”. Czuję, że w moje rączki trafi niedługo druga część serii!
Powieść ma w sobie nutkę tajemnicy, magii i dużą dozę miłości, która mnie poruszyła, może chwilami nie zaskakuje nieprzewidywalnością, ale czyta się ją naprawdę miło i szybko. Rzadko się zdarza, żeby któryś z bohaterów mnie nie irytował, a tu… wszystkich pokochałam. „Herbata szczęścia” rozpoczyna cykl o nazwie „Blask Coredo”. Czuję, że w moje rączki trafi niedługo druga część serii!
Cleo M.
Cullen
Jakub Żulczyk - "Zmorojewo"
Nie jestem fanką polskiej literatury. To możliwie wina szkolnych lektur, które odrobinę obrzydziły mi dzieła naszych najlepszych pisarzy. Mimo tego w tym roku postanowiłam się przełamać i dać szansę polskiej fantastyce. Trafiło na Jakuba Żulczyka i "Zmorojewo".
Nie
żałuję tej decyzji. Zostałam porwana przez świat, gdzie nasza rzeczywistość
istnieje równocześnie z tą o wiele starszą, gdzie Zło jest prawdziwie złe i
właśnie budzi się do życia na nowo. Wartka akcja, dobre i naturalne sceny -
nawet te makabryczne - barwne postaci i emocje, które pojawiają się podczas
lektury. Nie mogłam oderwać się od kolejnych stron i gdybym nie miała tyle na
głowie, połknęłabym ją w trzy dni. Nawet Tytus, główny bohater, typowy nerd,
zdobył moją sympatię, a jej zazwyczaj wiele dla postaci nie mam. Jeśli chcecie
poczuć magię i oddech zła na karku, poznać pewną legendę, liczycie na ciekawy
język i akcję, gorąco polecam! Pan Żulczyk mnie nie zawiódł, Was również nie
powinien.
Franklin
„Pod mocnym aniołem” Jerzy Pilch
Tytuł
większość(choć może się mylę) kojarzy dzięki adaptacji w reżyserii Wojciecha
Smarzowskiego. To jedna z tych książek, które chciałam poznać po wcześniejszym
seansie filmowym. Uwielbiam filmy Smarzowskiego, więc kiedy dowiedziałam się o
jego nowym dziele bardzo się ucieszyłam. Film zafrapował mnie na tyle, że
postanowiłam sięgnąć po pierwowzór. Wiedziałam, że literackie dziecko Pilcha
będzie znacznie różniło się od pociechy Smarzowskiego. To nie kwestia intuicji,
tylko po prostu przeczucia, które zapewne nie kłębiłoby mi się w głowie, gdyby
nie wcześniejsze chwile z dziełami Pana Wojciecha. I tak zaczęła się moja
przygoda z Pilchem. Pierwsze co zauważyłam to, to że autor ceni formę, i że
czasami substancja może wydawać się drugorzędna. Początkowo nawet uznałam to za
wadę, bo jak kiedyś powiedział Szczepan Twardoch liczy się przede wszystkim
historia! Nie mniej jak się później okazało pojawiła się również fabuła.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że film to połączenie potencjału obu twórców.
Głównym bohaterem jest Jerzy(alter ego Pilcha). Jak się zapewne domyślacie,
albo już wiecie, miał on problemy z alkoholem. Wiemy, że był człowiekiem
inteligentnym, oczytanym, nie narzekał na powodzenie u kobiet… Wiemy, co czuł,
gdy pił i czego nie czuł, gdy był trzeźwy. Absurdalny realizm, może to
paradoksalne stwierdzenie, ale właśnie tak określiłabym twórczość Pilcha.
Przewrotność, humor i prawda ujawniona w nieoczywisty sposób. Sam Pilch również
był alkoholikiem, stąd tak pięknie oddany realizm duszy chorego. „Pod mocnym aniołem” to nazwa knajpy, do
której Jerzy udawał się tuż po odwyku. Jednak moim zdaniem jest także drugie
dno tego tytułu, którego może się domyślacie. (jeśli nie, tym bardziej
zapraszam). Uważam, że warto sięgnąć nie tylko po tę książkę, ale w ogóle po
twórczość tego autora. Szczególnie polecam fanom Kundery. Forma jako piękno
samo w sobie i substancja jako dodatek, który cieszy równie mocno.
Paula
JAK POWIETRZE –
Agata Czykierda-Grabowska
„Cudze
chwalicie, swego nie znacie!”- powiedzenie
jakże trafne, jeśli chodzi o polską literaturę. Mimo przeświadczenia o
cudowności zagranicznych dzieł, warto pochwalić nasze, polskie. Agata
Czykierda-Grabowska stworzyła historię może i banalną, ale wyjątkową zarazem.
Ukazała polskie realia, osadzając akcję książki w Warszawie. Następuje
zderzenie dwóch światów – dwie pokrzywdzone przez los osoby, jedna miłość. Ona
z dobrego, bogatego domu, tkwi w toksycznym związku. On z Warszawskiej Pragi, z
patologicznej rodziny, utrzymuje swoje rodzeństwo. Jedne wydarzenia sprawiło, że dwa skrajne
światy się połączyły, tworząc coś pięknego. Czyta się ją przyjemnie, trzyma w
napięciu. Pomimo przeciwności, młodzi potrafią się zjednać. Wielokrotnie
pokazują, że miłość przezwycięża wszystko. Idealna powieść dla tych młodszych
jak i starszych. Uczy i ukazuje oblicza
prawdziwej miłości. Idealna na każdą pogodę i porę roku. Po prostu nie możesz
przejść obok niej obojętnie. PAMIĘTAJ: Nasze nie znaczy gorsze! Polecam.
Świetna akcja. Wiele polskich czytelników sięga wyłącznie po zagraniczne książki z uprzedzeniami do naszych autorów. A przecież mamy wiele rewelacyjnych, polskich powieści i cudownie, że o tym wspominacie. "Jak powietrze" czytałam i potwierdzam - książka jest warta polecenia. Po resztę wspomnianych tytułów sama chętnie sięgnę. Ja ze swej strony bez dwóch zdań wymieniłabym tutaj także "Szukając tego" Kingi Tatkowskiej.
OdpowiedzUsuńAkcja naprawdę świetna. Szkoda tylko, że za późno się o niej dowiedziałam i nie zdążyłam zapisać, ale i tak cieszę się, że tak wiele osób piszę o naszych rodzimych dziełach. ,,Jap powietrze'' mam na półce i planuje przeczytać jak tylko znajdę czas oraz chęci na romantyczną historię. Przyznam się, że ta okładka jest piękna! Żadna fotka chyba jeszcze nie oddała autentyczności tej książek, która porównuje pod względem graficznym tym zagranicznym, a może nawet je przewyższa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wielopasja
*tej książki
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej, choć posiadam "Pod mocnym aniołem" i pewnie przyjdzie taki czas, że nadrobię :) Był taki czas, że polską literaturę omijałam szerokim łukiem, ale poczytałam popróbowałam i nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) z chęcią zapoznam się z "Herbatą szczęścia" - te barwy i zimna, nieczuła szklarka :D czuję, że może przypaść mi do gustu. Planuję też przeczytać "Pod mocnym aniołem" i oczywiście "Jak powietrze". "Zmorojewo" na razie odpuszczę, ale i tak czuję się zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńDziękuję za post! Miałyście naprawdę świetny pomysł! Jestem tak poruszona, że ludzie optymistycznie podeszli do mojej akcji... Po prostu świetna sprawa! :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresowała mnie "Herbata szczęścia" - te kolory intrygują! No i "Jak powietrze" bym przeczytała, bo tyle szumu wokół tej książki w blogosferze, że przydałoby się sprawdzić, czy faktycznie zasłużony ten szum. ;)
OdpowiedzUsuńA co do czytania polskich książek, to sama właśnie zaczynam "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu" i liczę na świetnie spędzony czas przy lekturze. ;D
Pozdrawiam,
Amanda Says
Nie czytałam żadnej z tych książek jeszcze. Pod akcja podpisuje się rękami i nogami, często widzę w komentarzach, że ktoś nie czyta polskich autorów, bo ma uprzedzenie. A nawet gdyby sparzyć się na kilku książkach, to i tak warto próbować dalej. Na przykład przeczytałam parę kiepskich skandynawskich kryminałów jednak bez uprzedzen siegam po kolejne :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu czaję się na Żulczyka (choć akurat nie na tę pozycję w pierwszej kolejności ;) ), a o "Jak powietrze" słyszałam już tyle dobrego, że chyba w końcu będę musiała po nie sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Najbardziej zaciekawiła mnie książka "Jak powietrze", planuję ją przeczytać, bo niestety wcześniej nie miałam okazji :) Pozdrawiam i obserwuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, słyszałam o tego typu akcji jednak nie wiedziałam,że ma ona szeroko rozpowszechniony pomysł.
OdpowiedzUsuńWszystkie cztery książki przez Was przedstawione są ciekawe i myślę,że po nie sięgnę.
Pozdrawiam!