czwartek, 17 maja 2018

[PRZEDPREMIEROWO] Ginger Scott - "Chłopak taki jak ty"

Autor: Ginger Scott
Tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Tytuł: Chłopak taki jak ty
Tytuł oryg.: A Boy Like You
Gatunek: literatura młodzieżowa, young adult
Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Data premiery: 18.05.2018 r.
Ilość stron: 352

Opis: Dzień, w którym powinna zginąć, był tym samym dniem, w którym rozpadła się jej rodzina, a Josselyn Winters przestała być miłą dziewczynką z sąsiedztwa, organizującą wyścigi dla wszystkich dzieci. Tego samego dnia zniknął też Christopher, chłopiec, który uratował jej życie.
Osiem lat po dniu, który pogrzebał jej dzieciństwo, Joss spotyka nowego ucznia swojej szkoły. Chociaż Wes na pierwszy rzut oka wydaje się kimś obcym, to dziewczyna nie może oprzeć się wrażeniu, że zna go doskonale. Przyciąga ich do siebie jakaś siła, jakby dzielili tragiczne wspomnienie. Dlaczego więc chłopak przedstawia się innym imieniem, skoro na Joss spoglądają oczy Christophera? Czy bohater z jej dzieciństwa wrócił, aby uratować ją po raz drugi?

Każdy z nas ma swojego własnego bohatera. Każdy z nas ma kogoś, przy kim czuje się bezpiecznie albo kogoś, o którym samo myślenie sprawia, że czujemy się odprężeni. Josselyn również ukrywa taką osobę, gdzieś na dnie swojego zranionego serca. Jest to chłopiec imieniem Christopher, który uratował ją przed pędzącym autem. Gdyby nie on, już dawno nie byłoby jej na tym świecie. Chłopak w pewnym momencie znika, ale osiem lat później pojawia się ktoś, kto bardzo go przypomina... Czy Wes nie jest przypadkiem jej Christopherem? A jeśli jest, to dlaczego stara się to ukryć? 
Muszę szczerze przyznać, że rzadko kiedy jakieś young adult sprawia, że czuję się, jakby przejechało po mnie rozpędzone auto – i to nie jeden raz, a co najmniej trzy. Gdy zamknęłam książkę, wzniosłam ręce ku sufitowi i spytałam siebie: „Dlaczego?”, mając oczywiście na myśli, dlaczego ta książka skończyła się akurat w takim momencie, kiedy skrajne emocje, które miotały mną na wszystkie strony jak opętaną przez demona, wzniosły się na wyżyny, gotowe rozwalić mi mózg od środka! No, nie! To był spisek! Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć, co skrywa w sobie druga część! Autorka zrobiła to celowo! A ja teraz muszę czekać na kolejny tom…
Nie wiem, jak autorka to zrobiła, ale moja przygoda z tą książką była jak jazda kolejką górską. Początek związany z wyścigami bardzo mi się podobał, potem fabuła nagle zwolniła i byłam lekko znudzona, a także podenerwowana zachowaniem głównej bohaterki. Nagle złapałam fabularnego bakcyla i stwierdziłam, że może nie ma szału, ale czyta się ją bardzo przyjemnie, a na sam koniec? WIELKIE BUM! I to właśnie ono podniosło moją ocenę do góry i zbiło wszystkie wady, jakie zamierzałam zarzucić tej książce, po ukończeniu całości. A wiecie co chciałam jej zarzucić? Chociażby to, że nie ma w niej nic innego ani nowego. Nieprawda. Samo zakończenie uwidoczniło mi to, czego mogłam nie dostrzegać przez całą historię. Ona naprawdę jest specyficzna. Na swój własny sposób.
Zacznijmy od bohaterów. Początkowo myślałam, że ani Joss, ani Wes nie wychodzą poza typowe ramy nastoletnich bohaterów książek, z serii young adult. Myliłam się, bo im dalej szliśmy w fabułę, tym więcej skrytych cech nam pokazywali. Na początku byłam pewna, że nie polubię Joss, ponieważ była jedną z tych typowych bad girl, które były wredne, irytujące i postępowały tak bezmyślnie, zachlewając się alkoholem i trując płuca papierosami, że za każdym razem przewracałam oczami, jak o niej czytałam. Jej zachowanie nieraz wyprowadzało mnie z równowagi i miałam ochotę miotać książką po pokoju. Ale potem… potem coś się zmieniło. Nagle potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak się zachowywała, na dodatek w pewnym momencie jej postawa uległa zmianie – było to o tyle ciekawie przedstawione, że mimo tych zmian, wciąż nie zatracała własnego charakteru, czyli dalej była ostrą i niekiedy wredną dziewczyną, którą nie kręciły typowo babskie sprawy. Nie sądziłam, że jestem w stanie polubić taką bohaterkę, a jednak. W książce wyglądało to tak, jakby próbowała ukryć swoją prawdziwą naturę nie tylko przed innymi bohaterami, ale również przed czytelnikami. A potem, pod wpływem Wesa, nagle zaczęła się uzewnętrzniać. Tu należą się autorce wielkie brawa.
Wes był na początku po prostu kolejnym przystojnym chłopakiem, oczywiście umięśnionym, wysportowanym, który pojawiał się, by uratować Joss jak jakiś Superman. Nie był jednak żadnym bad boyem i pod skórą tego umięśnionego chłopaka znajdował się całkiem wrażliwy i niekiedy nieśmiały nastolatek. Wes był po prostu… uroczy. Uroczy i dobry. Naprawdę wzbudził moją sympatię i to zdecydowanie wcześniej niż Joss.
Było również wielu bohaterów, którzy może nie stanowili jakiejś potężnej odskoczni i nie wyróżniali się z tłumu wygórowanymi cechami, ale jednak byli i pełnili jakieś funkcje, a poza tym przyjemnie się o nich czytało.
Na początku myślałam, że to książka o byciu zranionym i doświadczonym przez życie nastolatkiem. Wkurzała mnie ilość uzależnień, jaka się tu pojawiała, wkurzała mnie zazdrość głównej bohaterki i jej postępowanie, na dodatek uważałam, że ojciec Joss jest naprawdę wielkim dupkiem, i że ta książka nie ma w ogóle fabuły, bo przez pewien czas akcja toczyła się wokół tego samego. Nastąpił jednak przełom i pojawiło się mnóstwo ciekawych zdarzeń, które wyglądały na dobrze zaplanowane. Myślę, że to nastąpiło, kiedy Wes w końcu dostał się do serca Joss. Wtedy ten ciężki mrok zaczął przeradzać się w nadzieję, która kwitła jak pachnące peonie. Oczywiście po drodze były drobne potknięcia, a pod koniec to już w ogóle rollercoaster, ale to wszystko złączone ze sobą w wielkim kotle dało naprawdę ciekawą mieszankę.
Chłopak taki jak ty przedstawia wiele problemów – uzależnienia, zagubienie, problemy rodzinne, niespełniona miłość, bariery, jakie stawia nam życie… Naprawdę jest ich mnóstwo i wydaje mi się, że każdy z nich został ubrany w odpowiednią oprawę. Najbardziej spodobał mi się wątek rodzinny, czyli cała historia Joss, którą mieliśmy okazję poznać już w prologu, a także jej następstwa. Całym sercem pokochałam to, co działo się pomiędzy ojcem a główną bohaterką. Od upadku, poprzez potknięcia, nadzieję i odbudowanie relacji. Bardzo podobał mi się również motyw chłopaka, który kiedyś ocalił Joss i to, jak chowała go w swoim sercu przez kolejne lata, czując się z tym wspomnieniem bezpiecznie. Cieszy mnie to, że przez długi czas nie mieliśmy pojęcia, czy Wes naprawdę jest Christopherem. To nie była taka oczywista rzecz, uwierzcie mi. 
Kolejna rzecz, która bardzo mi się podobała, to sport. Kiedy autorka opisywała jakieś mecze, ja naprawdę czułam emocje, nawet jeżeli kompletnie nie znałam zasad gry! I ostatnia – miłość. Niby nic szczególnego, a jednak kiedy Joss i Wes czuli się szczęśliwi, ja również byłam szczęśliwa. Dobrze, nie zaskakiwali nas super wzniosłymi tekstami na temat miłości, bo jednak ten wątek przedstawiał się podobnie do reszty książek young adult, ale jednak miło czytało się o ich rozwijającej się relacji, szczególnie kiedy mogliśmy wyciągnąć z niej wniosek, że miłość nie tyle zmienia człowieka, co po prostu wyłania z człowieka to, co ma w sobie najlepszego.
Moje przytyki do powieści nie są jakieś wielkie i godzące w całość. Zresztą… sami zobaczcie!
Po pierwsze. Uważam, że chwilami bohaterowie za bardzo skupiali się na głównej postaci – dosłownie wszystko się wokół niej kręciło. Na szczęście nie było to takie irytujące, w końcu Josselyn była główną bohaterką, tak? Mogłam na to przymknąć oko. 
Dialogi. Były w porządku, ale w sumie… nic poza tym. Czasami zdarzyło się coś, co rozszerzyło moje usta w uśmiechu, ale przez większość czasu były to takie rozmowy, jak przeprowadzamy na co dzień ze swoimi przyjaciółmi czy chłopakiem. Może to i dobrze, przynajmniej pojawił się swojego rodzaju realizm.
Opisy. Przez większość czasu były genialne i kiedy potrzebowałam emocji, one naprawdę tam były, bywały jednak momenty, kiedy czytałam te opisy po kilka razy i… nie rozumiałam, o co chodzi. Taka scena pojawiła się już w prologu, w kulminacyjnej scenie z udziałem auta. Czytałam niektóre zdania po kilka razy, a mimo tego w dalszym ciągu nie mogłam sobie wyobrazić, o co chodziło. Takich ewenementów było w powieści kilka. Nie mam pojęcia, co się stało, może to kwestia tłumaczenia? Albo to ja nie potrafiłam sobie czegoś wyobrazić.
Z chęcią napisałabym jeszcze o kilku zdarzeniach i wyjaśnieniach bohaterów, które wydawały mi się bardzo niewiarygodne, ale nie chcę nikomu zdradzać fabuły. Uwierzcie mi, i bez tego książka może wam się spodobać.
Chłopak taki jak ty nie jest powieścią, która wyróżnia się szczególnie mocno na tle innych z kategorii young adult. Nie uświadczycie tu oryginalności, która wejdzie wam w buty. Dostaniecie jednak kawał dobrej książki z problemami młodzieżowymi w tle, emocjami, ciekawymi bohaterami, relacjami i… mocnym zakończeniem. Polecam. 

Ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję:

STREFA CYTATÓW:

Tacy właśnie jesteśmy. Tacy oboje musimy być. My to wyścigi, bilety i wyzwania. I może jeszcze trochę pocałunków.

Wszystkie kwiaty śpią, ale ich zapach jest dla duszy niczym magiczna mikstura. Kiedy byłam mała, żywiłam przekonanie, że włosy nim nasiąknąi rankiem wąchałam je bez opamiętania, jednak wyjątkowa woń zawsze znikała. Magii, która dzieje się tutaj, nie da się zabutelkować. Ona nie udaje się do domu razem z tobą. Pozostaje z płatkami i ziemią, czekająca na twoją kolejną wizytę, kiedy znowu jej zapragniesz.

– Jak było na fotografii? – pytam.
– Dobrze. Dostałem czwórkę. Powiedział, że miałem sfotografować przedmiot. – Wzrusza ramionami.
– Nogi twoich braci to nie przemioty? – pytam, unosząc brew.
– Też mu zadałem to pytanie – śmieje się.

6 komentarzy:

  1. Udało Ci się zainteresować mnie tą książką. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Ja również czuję się zainteresowana, a że staram się ostatnio przełam do young adult, to pewnie kiedyś po nią sięgnę. Chyba najbardziej ciekawi mnie ta zagadka, czy Wes jest Christopherem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i się nie wyróżnia, ale jednak zaciekawiła mnie już od początku recenzji... więc szukam, dawno nic nie kupiłam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba wpiszę ją na listę "do przeczytania" :)
    Pozdrawiam, Ola
    bookwithhottea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka może i nie jest zła, ale nie lubię takiego rodzaju historii...Już chyba wyszłam z tego etapu i nie czytam takich książek :D

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/przedpremierowo-moje-serce-w-dwoch.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio to bardzo popularny gatunek, a konkurencja jest duża, więc tym bardziej jeśli książka się wyróżnia warto zwrócić na nią uwagę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.