wtorek, 27 grudnia 2016

[Recenzja książki] Amie Kaufman, Meagan Spooner - "W ramionach gwiazd"

Autorki: Amie Kaufman, Meagan Spooner
Tytuł: W ramionach gwiazd
Tytuł org.: These broken stars
Gatunek: Fantastyka, romans
Cykl: Starbound
Tom: 1
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Ilość stron: 488

Opis:  Ikar, największy prom kosmiczny w całej galaktyce, rozbija się podczas rejsu. Jedyni ocaleni to Lilac – córka najbogatszego człowieka w całej galaktyce, i Tarver – młody bohater wojenny, który nie należy do elity. Muszą zjednoczyć siły, by wrócić do domu i rozwiązać zagadkę tajemniczych wizji, jakie zaczynają ich nękać.
Wkrótce rodzi się między nimi uczucie. Jednak w świecie, z którego pochodzą, ich związek jest skazany na potępienie. Czy mimo to nadal będą chcieli opuścić planetę?

Ludzie od zawsze marzyli o tym, aby wzbić się w niebo i dotknąć gwiazd. Zadawali sobie pytania, czy gdzieś w odległej galaktyce istnieje inna cywilizacja niż nasza i co by było, gdybyśmy zawładnęli wszechświatem. Książki chłoną te pytania i odpowiadają na nie niespełnionym marzycielom. Dzięki nim możemy poczuć się, jakbyśmy sami byli… w ramionach gwiazd.  To pierwsza moja kosmiczna pozycja książkowa, a ja mogę powiedzieć tylko tyle: chcę więcej.
Jeżeli szukasz akcji – ta książka nie jest dla ciebie. Przez większość czasu mamy tu po prostu opisy (ale nienudzące i bardzo wciągające!) oraz dwójkę podróżujących po opustoszałej planecie ludzi – Lilac LaRoux – płomiennowłosą córkę najbogatszego człowieka w galaktyce i młodego Tarvera Merendsena – majora, który szybko zyskał sławę przez swoje osiągnięcia na froncie. Rozdziały są pisane naprzemiennie z dwóch perspektyw, a przed każdym z nich mamy fragment rozmowy przesłuchiwanego Tarvera – dzięki temu od początku wiemy, że Lilac i Tarver nie zostaną na tej planecie na zawsze (całe szczęście). Jeżeli chodzi o perspektywy, zdecydowanie bardziej wolę Tarvera. To kolejna męska postać, która jest po prostu normalna, a przy okazji interesująca. Niejedna by takiego pokochała, ale cóż, padło na Lilac, którą chyba każdy na początku chciał zatłuc młotkiem. Dziewczyna zachowuje się jak kapryśna księżniczka, ale potem stopniowo się zmienia i da się ją lubić! To przede wszystkim waleczna i temperamentna ruda panienka (czemu mam wrażenie, że wszystkie rude są na takie kreowane?). 
„W ramionach gwiazd” to jedna z tych książek, które nas zaskakują. I nie chodzi mi o nieprzewidzianą w skutki fabułę, bo ta była dosyć prosta. Chodzi o samą okładkę, tytuł i opis – ten szczególnie mnie zmylił. Wystarczy obejrzeć tę książkę z każdej strony. Czysty romans okraszony gwiazdkami! Rzeczywistość jest całkiem inna. Nie lubię takich zabiegów. Byłam nastawiona na coś innego (Moondrive już po raz kolejny mnie zmylił) i dlatego na początku nie mogłam wczuć się w fabułę, która nie była słodka, a… dosyć mroczna! Jestem osobą, która nie lubi niespodzianek w książkach, a tu jedna się trafiła. Jeżeli myślicie, że to naprawdę historia o miłości to… zdziwicie się. Owszem, miłość jest, ale jej przejaw mamy dopiero na trzechsetnej stronie, na dodatek bohaterowie cały czas wynajdują jakiś powód, żeby się nie kochać, często taki, na który unosimy do góry brew i prychamy. Nie przepadam za miłosnym wątkiem tej powieści. Uważam, że mógł zostać rozwinięty wcześniej i lepiej. Efekt jest trochę płytki. 

Lubię kreacje Tarvera i Lilac, ale uważam, że powtarzanie przez nich tych samych kwestii po kilka razy jest czasem przesadzone, bo ile razy można czytać, że ojciec Lilac ma tylko i wyłącznie ją, a Merendsen musi koniecznie wrócić do rodziny, bo za nim płaczą? Bohaterowie są czasem niezdecydowani, ale nie mogę ich za to winić. Ja na pustej planecie, gdzie słychać dziwne głosy i widać nieprawdopodobne rzeczy (taka galaktyczna fatamorgana) też nie byłabym niczego pewna.
Tu prawie nic się nie dzieje, a jednak jestem wniebowzięta. Autorki bardzo zgrabnie poprowadziły powieść – nie odgadłabym, która co pisała, bo znakomicie się uzupełniają. Uważam, że to sztuka pisać ciekawie, kiedy prawie w ogóle nie ma akcji. Czasem nie mogłam oderwać oczu! Uważam, co prawda, że niektóre sceny były przesadzone, a sama końcówka pozostawia wiele do życzenia, ale i tak bardzo polubiłam tę historię. Przeżyłam tu coś, czego nie spodziewałam się przeżyć. Ten dziwny mętlik w głowie i myśl, że może ja sama oszalałam, a nie tylko bohaterowie, dostarczają nam wrażeń nie z tej Ziemi. To naprawdę wielka zaleta, kiedy treść wprowadza cię dogłębnie w wykreowany świat. Ja sama czułam się, jakbym była na tej opustoszałej planecie!
„W ramionach gwiazd” łączy w sobie kilka gatunków. Jest tajemnica – a więc thriller, jest science-fiction, trochę romansu, dramatu… Dobrze skonstruowana mieszanka! Uważam, że naprawdę warto przeczytać tę historię, chociaż mam świadomość, że nie każdemu może się spodobać. Szukasz dynamicznej akcji – to nie dla ciebie, szukasz wielkiego romansu – również nie jest dla ciebie, choć nie mogę odmówić książce słodkiej, powolnie rozwijającej się miłości. Wszyscy inni, którym nie przeszkadzają długie opisy i survivalowa podróż przez opuszczoną planetę – zapraszam! Ja osobiście nie mogę doczekać się następnych części trylogii – co prawda reszta książek jest o innych bohaterach, ale z tego co widzę w opisach, ich losy mocno się przeplatają! A premiera już w styczniu.

Ocena: 7/10

W ramionach gwiazd | Wspojrzeniu wroga | W sercu światła


STREFA DOBRYCH CYTATÓW:

         Do dzieła, panno LaRoux. Pani suknia pasuje kolorem do listowia. Styl na leśną boginkę to na Koryncie ostatni krzyk mody, proszę mi zaufać”. Jestem ciekaw, czy w ogóle widziała kiedyś prawdziwe liście.

       – Mam nadzieję, że sprawdzi pan najpierw, co w niej pływa. Znając moje szczęście, mogą się tam kryć kosmiczne krokodyle.
        A niech mnie, udało się – zaczęła żartować!

     – Pada – mówię zachrypniętym od snu głosem. Odchrząknąwszy, dodaję: – Wszystko w porządku. Chmury polecają się na przyszłość.
      Lilac marszczy brwi, kuląc się niespokojnie.
        – Chmury? Czy to higieniczne?

6 komentarzy:

  1. Książka ta intryguje mnie już od dłuższego czasu. Ciekawa jestem fabuły, bo na pierwszy rzut oka wygląda to na romans, a tu wszyscy piszą, że wątek miłosny rozwija się dość późno. Interesujące... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię połączenie kilku gatunków w tego typu książkach. Dobra recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu już stoi na półce, więc z przyjemnością się niedługo za nią zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, ale to bardzo pozytywnie byłam zaskoczona tą książką i naprawdę dobrze mi się ją czytało. Jestem też już po drugim tomie i w trakcie trzeciego i nie mogę wyjść z podziwu, że autorki nie spoczęły na laurach i kolejne części są równie wciągające! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale wiesz, że mam tę ksiązkę na półce i czeka ona grzecznie na swoją kolej. Cieszę się jednak, że nie jest to typowy romans, a wkrada się tutaj mroczna sceneria. Nie bawi mnie jednak to, że jest sporo opisów. A dialogi? Czy nie będę zawiedziona pod tym kątem? I czy nie będę chciała na począć zabić naszej kochanej rudowłosej niewiasty? Ale skoro dałaś tak wysoką ocenę i nasze opinie o książkach zazwyczaj są podobne to na pewno [W ramionach gwiazd] nie wywoła u mnie płaczu i zgrzytania zębami!
    Pozdrawiam. :)
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ochotę na tę książkę już od dłuższego czasu, jednak nadal znajduje się ona daleko na mojej liście czytelniczej. Jeszcze czas mnie tak ogranicza...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam Bookwormscity

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.