Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Morderstwo na Korfu
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Melanż
Seria: Joanna i Betty
Tom: 2
Gatunek: Thriller/sensacja/kryminał
Ilość stron: 304
Opis: Joanna, popularna romansopisarka, wyrusza na wielkie greckie wakacje, podczas których zamierza w spokoju skończyć pracę nad swoją nową książką. Niestety, spokój to ostatnie, co jest jej dane. Już pierwszego dnia autorka staje się świadkiem morderstwa. Szybko okazuje się, że mógł je popełnić tylko ktoś, kto wraz z nią zamieszkał w niewielkim pensjonacie znajdującym się na pięknej wyspie Korfu. Kto z jedenastki na pozór sympatycznych urlopowiczów okaże się bezwzględnym zabójcą?
Kiedy po raz pierwszy mamy do czynienia z autorem, jesteśmy pełni nadziei na spotkanie, które zapadnie nam w pamięć. Wierzymy, że oto poznamy kogoś, kto swoim pisaniem wart jest naszej uwagi. Gdy to spotkanie nosi miano numeru dwa, mamy pewne oczekiwania, jak i czujemy niepokój. Co, jeśli tym razem mu nie wyszło, a my się zawiedziemy? Też miałam podobne uczucia, kiedy po świetnym "Ukochanym z piekła rodem" postanowiłam sięgnąć po "Morderstwo na Korfu". Czy warto było poświęcić kilka dni na zapoznanie się z kolejną historią romansopisarki Joanny i jej menadżerki Betty? Odpowiedź poniżej.
Kryminały mają to do siebie, że jeśli nie stworzy się wciągającej otoczki czy ładnego tła dla zbrodni, można nie zainteresować opowieścią czytelnika. W przypadku tej książki pan Alek z głową i pełną rozwagą stworzył jedenaście postaci, z których każda miała dobry powód, by zabić. Jedenaście postaci, z których każda jest inna, ma inne wartości, przeżyła coś innego. Cała ta grupa to istna mieszanka wybuchowa, która – co może niektórych zaskoczyć – spotyka się w jednym miejscu na Korfu nie całkiem przypadkowo. Początkowo każdy z nich wydaje się bardziej lub mniej sympatyczny, każdego można tolerować. Zbrodnia, której dopuszcza się jedno z nich, zmienia wiele, zaczynając od atmosfery. Podoba mi się to, że i tym razem tuż przed początkiem treści występuje spis postaci pojawiających się na łamach powieści, co pozwala szybko połapać się w tym, kto jest kim i nie czyta się książki z ciągłym pytaniem "kto to, do cholery, jest?!".
W całym tym małym bagnie znajduje się Joanna, która po ostatnich wydarzeniach w Polsce nie pragnie kolejnego wciągnięcia w śledztwo. Mimo to sama zaczyna szukać mordercy. Ach, schemat podobny, a jednocześnie inny niż przy poprzedniej części. Bez Betty u boku, Joanna znajduje nowego sojusznika, który dość szybko zwraca jej uwagę i pomaga wniknąć w to, kim są jej współtowarzysze wakacji na greckiej wyspie. Z pomocą Michała stara się dojść do tego, kto zabił. Muszę przyznać, że przypadła mi do gustu ich relacja. Odrobinę zabawna, nieprzesłodzona. Taka, o której chce się czytać, a nie przewracać oczami na ilość romantycznych zachowań i czułości.
Za inny plus powieści uznaję wartką akcję. Cały czas przez trzysta stron coś się dzieje! A czy jest coś lepszego niż oderwanie się od rzeczywistości i przeniesienie do świata, który porywa? Chyba nie. Akcja w odpowiedni sposób posuwa się do przodu, zaplątanie – jeśli chodzi o sprawcę – staje się coraz większe, a gdy w końcu tłumaczone jest, jak doszło do morderstwa i kto jest jego autorem, można być lekko zaskoczonym. Ja byłam, przez wiele stron nie umiałam dociec, kto zabił. Po chwili wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, wszystko się stało jasne. Dopiero ostatnie rozdziały dały odpowiedzi i bardzo za to dziękuję! Nie przepadam za kryminałami, gdzie mordercę rozpoznaję najpóźniej w połowie i nie mam z tego żadnej frajdy.
Jeśli jest coś, co Alkowi Rogozińskiemu wychodzi chyba zawsze i wszędzie (słowo chyba zniknie, gdy przeczytam pozostałe powieści tego pisarza), to dobry humor, który naprawdę śmieszy, a nie jedynie budzi politowanie, przewracanie oczami bądź zniesmaczenie. Nie da się nie uśmiechnąć, czytając wymianę zdań między Joanną i Betty. Wybuchy śmiechu przy lekturze "Morderstwa na Korfu" są czymś naturalnym, wierzcie mi! A jak nie, to przekonajcie się na własnej skórze.
Chylę czoła przed autorem za ukazanie różnorakich osobowości, które się nie powtarzają, to jest jednak sztuka. Oczywiście, w toku czytania niektórzy drugoplanowi bohaterowi spadali lub wlatywali w górę mojej listy bohaterów, nie zmienia to jednak faktu, że nie było tutaj postaci czysto dobrej bądź całkowicie przesiąkniętej złem. Tak samo jest z nami, nie jesteśmy jednokolorowi. Za ten realizm stawiam kolejny plus.
O Joannie i Betty wiele nie powiem, napiszę tylko, że nie sądzę, bym je kiedykolwiek znienawidziła. Są na swój sposób unikalne, trafiające w serce, sarkastyczne i naturalne, a to sobie u postaci głównych zawsze wysoko cenię. Po lekturze jestem pewna, że z tymi dwiema kobietami chcę przeżyć nie jedną, lecz kilkanaście (przynajmniej!) kolejnych historii. Panie Alku, wysłucha pan mojej prośby?
Czy w książce jest coś, co mi się nie podoba? Tak. Zdecydowanie za szybko się kończy! Przez te trzysta stron przechodzi się gładko, co jest zasługą prostego, acz bogatego języka, trafnych i plastycznych obrazów z pewną nutką tajemniczości oraz dopracowanych dialogów. Później czytelnik odczuwa niedosyt, ale przecież można go zaspokoić, sięgając po kolejną – jednak niezwiązaną z serią – książkę pana Alka.
W całym tym małym bagnie znajduje się Joanna, która po ostatnich wydarzeniach w Polsce nie pragnie kolejnego wciągnięcia w śledztwo. Mimo to sama zaczyna szukać mordercy. Ach, schemat podobny, a jednocześnie inny niż przy poprzedniej części. Bez Betty u boku, Joanna znajduje nowego sojusznika, który dość szybko zwraca jej uwagę i pomaga wniknąć w to, kim są jej współtowarzysze wakacji na greckiej wyspie. Z pomocą Michała stara się dojść do tego, kto zabił. Muszę przyznać, że przypadła mi do gustu ich relacja. Odrobinę zabawna, nieprzesłodzona. Taka, o której chce się czytać, a nie przewracać oczami na ilość romantycznych zachowań i czułości.
Za inny plus powieści uznaję wartką akcję. Cały czas przez trzysta stron coś się dzieje! A czy jest coś lepszego niż oderwanie się od rzeczywistości i przeniesienie do świata, który porywa? Chyba nie. Akcja w odpowiedni sposób posuwa się do przodu, zaplątanie – jeśli chodzi o sprawcę – staje się coraz większe, a gdy w końcu tłumaczone jest, jak doszło do morderstwa i kto jest jego autorem, można być lekko zaskoczonym. Ja byłam, przez wiele stron nie umiałam dociec, kto zabił. Po chwili wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, wszystko się stało jasne. Dopiero ostatnie rozdziały dały odpowiedzi i bardzo za to dziękuję! Nie przepadam za kryminałami, gdzie mordercę rozpoznaję najpóźniej w połowie i nie mam z tego żadnej frajdy.
Jeśli jest coś, co Alkowi Rogozińskiemu wychodzi chyba zawsze i wszędzie (słowo chyba zniknie, gdy przeczytam pozostałe powieści tego pisarza), to dobry humor, który naprawdę śmieszy, a nie jedynie budzi politowanie, przewracanie oczami bądź zniesmaczenie. Nie da się nie uśmiechnąć, czytając wymianę zdań między Joanną i Betty. Wybuchy śmiechu przy lekturze "Morderstwa na Korfu" są czymś naturalnym, wierzcie mi! A jak nie, to przekonajcie się na własnej skórze.
Chylę czoła przed autorem za ukazanie różnorakich osobowości, które się nie powtarzają, to jest jednak sztuka. Oczywiście, w toku czytania niektórzy drugoplanowi bohaterowi spadali lub wlatywali w górę mojej listy bohaterów, nie zmienia to jednak faktu, że nie było tutaj postaci czysto dobrej bądź całkowicie przesiąkniętej złem. Tak samo jest z nami, nie jesteśmy jednokolorowi. Za ten realizm stawiam kolejny plus.
O Joannie i Betty wiele nie powiem, napiszę tylko, że nie sądzę, bym je kiedykolwiek znienawidziła. Są na swój sposób unikalne, trafiające w serce, sarkastyczne i naturalne, a to sobie u postaci głównych zawsze wysoko cenię. Po lekturze jestem pewna, że z tymi dwiema kobietami chcę przeżyć nie jedną, lecz kilkanaście (przynajmniej!) kolejnych historii. Panie Alku, wysłucha pan mojej prośby?
Czy w książce jest coś, co mi się nie podoba? Tak. Zdecydowanie za szybko się kończy! Przez te trzysta stron przechodzi się gładko, co jest zasługą prostego, acz bogatego języka, trafnych i plastycznych obrazów z pewną nutką tajemniczości oraz dopracowanych dialogów. Później czytelnik odczuwa niedosyt, ale przecież można go zaspokoić, sięgając po kolejną – jednak niezwiązaną z serią – książkę pana Alka.
Podsumowując, jeśli ktoś posmakował już w twórczości Alka Rogozińskiego, nie może przegapić "Morderstwa na Korfu". Wartka akcja, zabawne dialogi i kryminalna sieć, w którą czytelnik sam chce wpaść – tego nie można przegapić! A na Korfu chyba kiedyś polecę, by przejść się śladami Joanny. Z nadzieją, że żadnego morderstwa nie zobaczę.
Ocena: 7/10
STREFA DOBRYCH CYTATÓW:
(...) - Proszę pamiętać. Gdy w grę wchodzi morderstwo, nikomu nie należy ufać! Nikomu!
(...) To ma być nóż?!
Joanna spojrzała na swój rysunek z niekłamaną dumą.
- A co? Nie podoba ci się?! - spytała ze zdumieniem.
Betty z trudem opanowała się, żeby nie powiedzieć, że narysowany przez Joannę znaczek kojarzy jej się tylko z męskim przyrodzeniem i uniknąć oskarżenia o to, że jest głodną, która ma chleb na myśli.
- Nie, nie, cudowny - wycofała się szybko.
(...) - Łazienka to miejsce, w którym zawsze mam natchnienie.
- Twoi krytycy wskazują raczej na ubikację... - mruknęła Betty.
- Że co? - zdziwiła się Joanna.
- Że piszesz z dupy - wyjaśniła Betty. - I do du...
- Ja cię naprawdę kiedyś zwolnię (...)
A wystarczyła jedna moja rekomendacja, abyś chętnie sięgnęła po książkę Alka i pozostała z nim już na dłużej. Jak widać mam dar przekonywania. :D
OdpowiedzUsuńA tak na serio to nie mogę się doczekać, aż ta książka trafi w moje ręce! Brakuje mi nieco niedojrzałej Joanny i jej szalonej przyjaciółki, które jako duet potrafią doprowadzić człowieka do niekontrolowanych wybuchów śmiechu! Oczywiście pragnę też poznać okoliczności kolejnego morderstwa i krok po kroku szukać winowajcy tego śmiertelnego zamieszania!
Pozdrawiam. :)
Bluszczowe Recenzje
Różnorakie osobowości, zbyt szybki koniec uznany jako wada. Zachęcasz :) Lubię ten gatunek, jednak nim sięgnę po tę książkę, zapoznam się najpierw z pierwszym tomem :)
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie moja tematyka, ale Rogoziński ma w sobie coś takiego, przez co mam ochotę sięgnąć po jego książki. Ta wydaje się być ciekawa, zwłaszcza że mamy niezbyt wielki krąg podejrzanych - a jeśli mam sięgnąć po kryminał, to tylko taki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam