Autor: T.R.
Richmond
Tłumacz: Joanna
Dziubińska
Tytuł: Prawda
o dziewczynie
Tytuł
oryg.: What she left
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Wydawnictwo: Otwarte
Data
wydania: 29 lutego 2016 r.
Ilość
stron: 400
Opis: Zwykła
dziewczyna, dwadzieścia pięć lat. Trochę zbyt wrażliwa, może
nawet ze skłonnościami do autodestrukcji. Otoczona przyjaciółmi i
zawsze w kręgu zainteresowania mężczyzn. Pewnie dlatego po każdej
imprezie wracała późno do domu. Po ostatniej nie wróciła. Jej
ciało wyłowiono z rzeki. Uczelniany profesor Jeremy Cooke układa
strzępki życia Alice Salmon w szokującą historię. Kim
jeszcze była? Czas pokaże. Prawda jest zawsze pod powierzchnią.
[lubimyczytac.pl]
Sekret.
Czym on właściwie jest? Raczej kojarzy nam się z czymś, co
zatrzymujemy dla siebie i nie dzielimy się z resztą społeczeństwa.
Powinien dawać poczucie bezpieczeństwa, prywatności. Ale tylko do
czasu… Dzięki
książce „Prawda o dziewczynie” T.R. Richmonda możemy się
przekonać, jak naprawdę jest z tymi sekretami.
Pora aby przyjrzeć
się bliżej bohaterom. Alice Salmon miała dwadzieścia pięć lat, kiedy zmarła.
Studiowała i pracowała jako dziennikarka. Dzięki swojemu
zaangażowaniu sprawiła, że okoliczni ludzie mogli czuć się
bezpiecznie. Lubiła imprezować, kochała życie, generalnie była
pozytywną osobą. Pewnego razu poszła na imprezę, z której nigdy
nie wróciła. Cierpiało z tego powodu wiele osób. Między innymi
Megan Parker, jej najlepsza przyjaciółka. Z utratą starała się walczyć na wiele
sposobów. Jednym z nich było pisanie bloga. Kto jak kto, ale matka
chyba nigdy nie pogodzi się z utratą dziecka, dlatego ciężkie
chwile przytrafiły się również Elizabeth Salmon. Razem z mężem Davidem
przez dłuższy czas nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji.
Wydaje mi się, że najmniej żalu okazywał Jeremy Cook, profesor z
uczelni, na której uczyła się Alice. Interesował się
antropologią, napisał o tym kilka książek, prowadził zajęcia ze
studentami. Postanowił
prześledzić życie zmarłej dziewczyny, odkopując wiele interesujących rzeczy.
Zbierał materiały, kontaktował się z wieloma ludźmi. Jedną z
nich była matka Alice, wymieniali się mailami. Elizabeth nie podobało się
to, co robił profesor z życiem jej dziecka, ale nie miała na to
wpływu. Wyraziła nawet swoją niechęć do tego, ale przemądrzały
starszy pan miał to gdzieś. Był zawzięty, czyli krótko mówiąc, skorzystał ze śmierci młodej kobiety. Miał
wiele planów związanych z wykorzystaniem zgromadzonych materiałów,
ale co dokładnie knuł profesorek, sami musicie przeczytać.
Z
kim się lubię, z kim się czubię? Każdy
z bohaterów miał przypisane inne, charakterystyczne dla siebie cechy. Wszyscy się czymś
wyróżniali. Wydaje mi się, że to tylko dobrze świadczy o całej
książce. Dzięki temu mamy pewność, że coś się będzie działo. Nie polubiłam nikogo w tej powieści poza Alice, która przecież już nie żyła. Jej egzystencja, którą poznajemy była ciekawa. Sporo robiła, nie tylko dla siebie, ale
i dla innych. Mogłabym ją opisać jako
przeciętną studentkę. Niby wszystko pięknie, ładnie, a jednak
skończyła ze sobą, albo... ktoś jej w tym pomógł.
Pierwszą
znienawidzoną osobą jest profesorek Jeremy Cook. Starszy facet uważa się za nie wiadomo kogo. Jego wybujałe ambicje do stworzenia
„dzieła” rozdrapują rany u najbliższych. Z każdą kolejną
przeczytaną stroną dowiadujemy się o nim coraz więcej.
Osobiście nie lubiłam go od początku. A
Megan Parker? Przyjaciółka pożal się Boże. Od zawsze uważana była za skromną, cichą
dziewczynę. A po śmierci Salmon? Proszę bardzo, zaczęła pisać
bloga, o kim, o Alice. Wystąpiła w programie telewizyjnym, o kim
rozmawiano, o Alice. Więc Megan tylko zyskała na jej śmierci. Kto
wie, może zazdrościła jej, że ma fajnych rodziców, chłopaka.
Czy jest zamieszana w śmierć dziewczyny? Tego sami musicie się
dowiedzieć.
Fabuła jak dla mnie bomba. Serio. Trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie ma czasu na nudę.
Autor stara się nawiązać kontakt z czytelnikiem, zostawia pułapki.
Cały myk w tej książce polega na tym, że o każdym z bohaterów
wiemy niewiele, choć występują oni często. Natomiast o Alice jest
najwięcej, choć umarła na pierwszych stronach lektury.
Ciekawym rozwiązaniem jest układ treści. Nie ma standardowych rozdziałów. Występują natomiast zapiski wielu osób z różnych portali społecznościowych, fragmenty pamiętnika, korespondencja. Każdej zapisce przyporządkowana jest data, choć występują one nie po kolei, wszystko łączy się w spójną całość.
Ciekawym rozwiązaniem jest układ treści. Nie ma standardowych rozdziałów. Występują natomiast zapiski wielu osób z różnych portali społecznościowych, fragmenty pamiętnika, korespondencja. Każdej zapisce przyporządkowana jest data, choć występują one nie po kolei, wszystko łączy się w spójną całość.
Podsumowując.
Bardzo podobała mi się książka. Wciąga, nie nudzi, czasem bawi,
czasem żenuje, ale tylko wtedy, kiedy jest mowa o pewnym bohaterze.
„Prawda o dziewczynie” jest w klimatach „Zaginionej dziewczyny”
oraz „Dziewczyny z pociągu”. Więc jeśli ich nie czytaliście,
musicie to nadrobić! No i zachęcam do czytania tej książki, bo
tylko w ten sposób dowiecie się jak i dlaczego zginęła
dziewczyna. Prawda zawsze wyjdzie na jaw! A wasze sekrety pozostaną
w ukryciu, jakby co!
Ocena:
9/10
Strefa
cytatów:
Pomyśleć
tylko, że kiedyś byliśmy tylko kilkoma papierowymi i obiektywnymi
dokumentami: aktem urodzenia, prawem jazdy, aktem małżeństwa,
aktem zgonu. Teraz jesteśmy w tysiącach miejsc: rozbieżni, ale
kompletni, efemeryczni, ale stali, cyfrowi, ale prawdziwi. Ta ogromna
skarbnica informacji gdzieś tam jest. Boże, posiadanie sekretów
jest teraz chyba niemożliwe. Gdybyśmy urodzili się czterdzieści
lat później, staruszku nie bylibyśmy tacy anonimowi, nie mam co do
tego wątpliwości.
Nie
możemy umrzeć, chowając przed sobą sekrety, a ja, szczerze
mówiąc, tonę pod ich nadmiarem. Żałuję, że nikt mi wcześniej
nie powiedział, że tajemnice zżerają duszę.
Wszyscy
jesteśmy bohaterami naszych własnych historii.
Kupiłam tę książkę dla koleżanki na urodziny i sądzę, że to był dobry pomysł. Sama również mam ją w swoich zbiorach i w odpowiednim momencie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałabym Cię zaprosić na konkurs z powieścią Jojo Moyes. Szczegóły pod tym linkiem: http://kreatywna-alternatywa.blogspot.com/2017/08/437-rozdanie-na-koniec-wakacji.html
Pozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Zaintrygowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Nie czytałam ale muszę koniecznie nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/09/back-to-school.html
Swego czasu bardzo intrygowała mnie ta powieść, ale mój entuzjazm nieco ochłodziło kilka mniej przychylnych recenzji. Może dam jej kiedyś szansę - w końcu nie ma to jak się przekonać na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńmedycy nie gęsi
Z Twojego opisu brzmi to naprawdę ciekawie, choć okładka mnie całkowicie nie zachęca. Może kiedyś po nią sięgnę, jeśli upoluję ją na dobrej promocji :D Póki co jednak nadrabiam braki kryminałowe Nesbo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecnie!
Cass z Cozy Universe
Nie potrafię się przekonać do książek z niesympatycznymi bohaterami. I nie, nie chodzi o to, że muszą być dobrzy czy pozytywni, a raczej o to, żeby mieli to coś, co pociągnie za odpowiednie struny w moim sercu.
OdpowiedzUsuńNatomiast fabuła zapowiada się ciekawie. Może kiedyś? :)
Pozdrawiam,
Ania z ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Świetny pomysł ze "strefą cytatów"! Pierwszy raz z takim pomysłem się spotkałam. Super! :)
OdpowiedzUsuńCo do książki.. uwielbiam kryminały, więc całkiem prawdopodobne, że sięgnę po tę pozycję.
Super blog, zostaję z Tobą na dłużej :)
Pozdrawiam, maobmaze ♥