wtorek, 5 września 2017

[Recenzja książki] Arwen Elys Dayton - "Poszukiwaczka"

Autor: Arwen Elys Dayton
Tłumacz: Bartłomiej Ulanowski
Tytuł: Poszukiwaczka
Tytuł oryg.: Seeker
Tom: 1
Cykl/seria: Poszukiwaczka
Gatunek: Fantasy
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 31 sierpnia 2016
Ilość stron: 476

Opis: Od wieków Poszukiwacze wykorzystywali swoje niezwykłe umiejętności, żeby czynić świat lepszym. Quin Kincaid i jej przyjaciele Shinobu i John przez lata byli szkoleni, by dołączyć do tego zaszczytnego grona. W chwili gdy mają złożyć przysięgę, wszystko się zmienia. John, którego kocha Quin, nie zostaje dopuszczony do ceremonii, a ostateczna próba przed przystąpieniem do grona Poszukiwaczy nie okazuje się tym, czego się spodziewali.
                Od tej pory Poszukiwaczka wraz z Shinobu będzie musiała stawić czoło zaborczemu ojcu, który wytrenował ją na zabójczynię. A także ukochanemu, który dopuszczając się zdrady, próbuje odebrać od nich starożytny artefakt będący dziedzictwem jego rodziny. Jednak wszystko się może odmienić, gdy na drodze Poszukiwaczy staną tajemniczy Sędziowie, którzy oddzielą to, co sprawiedliwe, od tego, co nikczemne i zdradzieckie.

       Ludzie wiecznie czegoś szukają. Zostają więc poszukiwaczami, choć ta kategoria na początku kojarzy się głównie z łowcami skarbów. Jeśli dodać do tego literaturę, mnie osobiście kojarzy się z genialnym cyklem Terry’ego Goodkinda „Miecz Prawdy”. Nic więc dziwnego, że historia Quin i jej towarzyszy przykuła moją uwagę. Poszukiwacz, stare organizacje, wyraźna nuta fantastyki – mówcie mi jeszcze. Dałam się oczarować opisowi, ale czy rzeczywiście mój czas był tego wart czy strawiłam go na bezowocnych poszukiwaniach?
      Trochę się zawiodłam. Opis wskazujący na kłopot z samym postrzeganiem przez bohaterów koncepcji Poszukiwaczy sugerował dynamiczną, pełną zwrotów akcji i walk historię. Pierwsze sto stron w bardzo małym stopniu to odzwierciedla, głównie skupiając się na rozterkach miłosnych i egzystencjalnych bohaterów. Rozumiem, że pierwsza część miała przynieść bombę i rozwalić nieco idealistyczny światopogląd młodych Poszukiwaczy, ale mnie to nie przekonało. Dopiero później, gdy akcja powieści przeskakuje nieco w czasie, robi się ciekawie i tym chętniej przewracałam kartki, by śledzić losy Quin i spółki.
           Również bohaterowie niekoniecznie zyskali moją aprobatę. Nie mówię, że są słabi, bo jednak pani Dayton stworzyła pełnokrwiste postacie, które rozwijają się wraz z opowieścią, ale ich wybory bądź zachowania doprowadzały mnie niekiedy do szału. Przede wszystkim mówię tu o Johnie, sympatii Quin. Złożone lata wcześniej przyrzeczenie ciąży mu na sercu, ale zdaje się być dość sensownym i poukładanym nastolatkiem, którego mogłabym polubić. Sumiennie dąży do określonego celu, wspiera Quin i chce z nią budować lepszą przyszłość. Brzmi jak ideał? Niestety jedynie tylko w oczach głównej bohaterki. John zawodzi, bo jest żądny zemsty i dziecinny w swych działaniach. To drugie naprawdę doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Wiecznie się usprawiedliwia, przerzuca ciężar odpowiedzialności na innych, podejmuje decyzje bez rozważenia wszelkich scenariuszy i konsekwencji. Mogę zrozumieć, że czasami nie wszystko idzie zgodnie z planem i trzeba ubrudzić sobie ręce, ale jednocześnie należy to przyznać przed samym sobą, a nie obarczać innych własnymi winami.
           To właśnie John jest najbardziej denerwującą postacią w tej powieści, bardziej nawet od Briaca, głównego antagonisty. Ojciec Quin jest po prostu okrutny i żądny władzy, ale wie, czego chce. Idealnie sprawdza się jako czarny charakter, choć we mnie nie wzbudził jakiś większych emocji. Nie to, żeby nie wkurzył mnie w kilku momentach, ale nadal mam do niego raczej obojętny stosunek.
            Mogę ponarzekać również na Quin, główną bohaterkę. Naiwna idealistka, której brak zdecydowania na ucieczkę od zaborczego ojca. W dniu przysięgi rozsypał jej się świat, John dołożył swoje, a ona nie podjęła żadnej wiążącej decyzji. Trudno mi jednak jednoznacznie oceniać działania Quin, zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele wpływu mieli na nią Briac – całą rodzinę przecież trzymał w garści – jak i John, którego tak bardzo kochała. Mimo to podoba mi się w niej, że pragnie walczyć, zmieniać świat, a kiedy przychodzi odpowiednia chwila, działa ze zdecydowaniem jak prawdziwa Poszukiwaczka.
            Polubiłam za to Shinobu, prawie kuzyna Quin. Nie przeczę, że wpływ na to miało jego japońskie pochodzenie, ale od początku został wykreowany na osobę, która zawsze, w każdych okolicznościach wesprze Quin. Nie jest idealny, jemu też w pewnej chwili zabrakło zdecydowania, do tego doprowadził się na dno i było mi naprawdę przykro, widząc go w takim stanie. Jednak on również odnajduje w sobie ducha prawdziwego Poszukiwacza i siłę, by odbić się od dna.
       Moją faworytką jest Maud, Młoda Sędzia. W ogóle wątek Sędziów jest ciekawy i zajmujący, ale to najmłodsza z całej trójki przykuła moją uwagę. Dość chłodna w obyciu, rzadko wyrażające emocje pilnie obserwuje otoczenie. Nauczona praw i obowiązków Sędziów dostrzega, kiedy są one łamane, nie boi się pytać o słuszność, wyciąga też własne wnioski. I w sumie nie opowiada się jednoznacznie po żadnej ze stron. To sympatyczna postać, bez której „Poszukiwaczka” byłaby o wiele uboższą powieścią, a wydarzenia potoczyłyby się zupełnie inaczej.
        To tylko część postaci, jest ich znacznie więcej. Każdy z nich został stworzony z odpowiednią dbałością o szczegóły. Nie można tu mówić o papierowych, niedopracowanych bohaterach.
           Styl pani Dayton jest dość przyjemny. Widać, że wie, o czym pisze, choć nadal nie potrafię sobie wyobrazić świata tej powieści. Sam pomysł na dołożenie do znanej nam rzeczywistości elementów fantasy jak artefakty i wymiar, w którym poruszają się Poszukiwacze, nie brzmi na nic nowego, ale jest tak umiejętnie napisany, że czyta się o tym z przyjemnością.
            Warte wspomnienia są świetnie napisane sceny walki czy w ogóle te, które mają być dynamiczne. Wręcz czuć ruch postaci i to napięcie związane z nadchodzącym rozwiązaniem. Te fragmenty najbardziej mnie wciągnęły i dla nich naprawdę warto przetrwać pierwsze sto stron.
            „Poszukiwaczka” to dobry wstęp dla trylogii. Bohaterowie są różnorodni i pełnokrwiści, a akcja, gdy już się rozwinie, pędzi z szybkością kolejki górskiej i nie pozwala się oderwać. Książka ma swoje wady, ale warto dać jej szansę wciągnąć się w świat Poszukiwaczy.
Ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję:

Strefa dobrych cytatów:

            Kochając, wystawiasz się na sztylet – powiedziała mu wiele lat temu. – Kochając głęboko, zatapiasz sztylet we własnym sercu.

            – Kiedy zostaje nam odebrany ktoś, kogo kochamy, zaczynamy rozumieć, co jest naprawdę ważne – wyszeptał. – Nie chcemy, aby ktoś inny decydował, kto ma żyć, a kto umrzeć, bo nigdy nie zaznalibyśmy spokoju.

            – Fuj, trafiłaś mnie w usta! – krzyknął Shinobu.
            Odskoczyli od siebie, ocierając wargi i panicznie popluwając na ziemię.
            – Dlaczego dorośli w ogóle to robią? – Dziewczynka wzruszyła ramionami.
            – Są dziwni.
            – Czy my też będziemy dziwni, kiedy dorośniemy? Jak myślisz?

            – Na pewno – odpowiedział i pocałował ją znowu.


8 komentarzy:

  1. Książka zapowiadała się całkiem ciekawie, ale z tego, co widzę, jest to powieść dość przeciętna; a jednak od fantastyki wymagam, by jednak czymś mnie zaskakiwała. No i ci bohaterowie... Chyba nie jest to historia, w której mogłabym się zakochać. Ale muszę przyznać, że okładka przykuła mój wzrok, w pewien sposób jest naprawdę przyciągająca!

    medycy nie gęsi

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i mam także za sobą drugą część. Dobra historia, warta uwagi! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i całkowicie się zgadzam z Twoim zdaniem. Przede wszystkim - ja również uwielbiam Maud!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś być może zapoznam się z "Poszukiwaczką" ;) Wszędzie ją teraz widzę i zastanawiam się, na czym polega jej fenomen. Z drugiej strony, Twój opis sugeruje kolejną, może nie złą, ale lekko banalną historię, która wybiła się dzięki dobremu marketingowi. Ale to tylko takie przeczucie, być może okaże się zupełnie inna ;) Dlatego muszę przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś na pewno przeczytam :) Mimo, że nie przepadam za takimi klimatami.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. To raczej nie moje klimaty :)


    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem bardzo ciekawa tej historii :) Słyszałam, że drugi tom jest dużo lepszy! A skoro bohaterowie są dobrze wykreowani to już połowa sukcesu :D Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją zdobyć!

    Pozdrawiam!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że tobie książka podobała się o wiele bardziej niż mnie xd

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.