wtorek, 14 lutego 2017

[Recenzja książki] Colleen Hoover - "November 9"

Autor: Colleen Hoover
Tłumacz: Piotr Grzegorzewski
Tytuł: November 9
Gatunek: Literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 9 listopada 2016 r.
Ilość stron: 320

Opis: 9 listopada to data, która zaważyła na losach Fallon i Bena. Tego dnia spotkali się przypadkiem i od tej chwili zaczynają tworzyć dwie historie: jedna to ich życie, drugą pisze Ben zauroczony swoją nową muzą. Choć los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna kolejny rozdział historii - tej realnej i tej fikcyjnej. Gdy nieubłaganie zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie wydaje się jedynie mrzonką, bo historia na papierze zaczyna różnić się od tej, w którą wierzy Fallon…

Już na wstępie podkreślę, że nie jestem fanką romansów, dlatego trudniej było mi ocenić tę książkę. Czytając moją recenzję, musisz mieć na względzie to, że ocenię ją inaczej niż typowe fanki miłosnych powieści. Jeżeli również nie jesteś miłośnikiem romantycznych historii i często przewracasz oczami nad nierealnością pewnych zdarzeń i zbyt wielkim poziomem dramatyzmu: tak, myślę, że możemy mieć podobne zdanie.
   Wybór „November 9” nie był przypadkowy. Już pół roku wcześniej chciałam je kupić w wydaniu angielskim, ostatecznie powstrzymałam się jednak od utracenia wakacyjnych pieniędzy i poczekałam na ten piękny, dziewiąty listopada, kiedy to lektura została wydana w Polsce. Co mnie do niej przyciągnęło? Opis i to, że Ben jest pisarzem, więc w powieść musi być wpleciona również historia pisana jego palcami i wyobraźnią. Wyglądało to co prawda trochę inaczej, niż sobie wyobrażałam, ale nie znaczy od razu, że było źle.
To moje pierwsze dzieło od Colleen Hoover i skoro zamierzam jeszcze kiedyś kupić jakąś książkę tej autorki, wiedzcie, że „November 9” było całkiem dobre. Całkiem dobre, jak na romans.
Fabuła zaczyna się pamiętnego dziewiątego listopada (bardzo wiele zdarzeń ma miejsce tego dnia w książce i uważam, że jest to świetnie ze sobą powiązane). Kiedy Fallon rozmawia ze swoim ojcem o wyprowadzce do Nowego Jorku w restauracji, w rozmowę wtrąca się obcy chłopak o imieniu Ben. Całkiem znienacka zaczyna udawać chłopaka Fallon, ponieważ chce dokuczyć ojcu dziewczyny. Patrzymy na to i zaczynamy przewracać oczami, bo czy wyobrażacie sobie taką sytuację w życiu codziennym? Ktoś naprawdę musiałby być szalony, żeby to zrobić. Wiele sytuacji z początku fabuły wydaje się nieprawdopodobnych, ale autorka ma tego świadomość, bo sama wielokrotnie wkładała w usta postaci kwestie, które o tym świadczyły. Można powiedzieć, że to celowy zabieg.
    Akcja pędzi jak szalona. Mamy dwójkę bohaterów, która żartuje, że są parą od kilku godzin, po czym się całują i sprawdzają kolor swoich majtek. Tak, brzmi irracjonalnie, ale uwierzcie mi, kiedy dobrniecie już do końca, zmienicie zdanie o braku realności niektórych sytuacji. To wszystko zostało dokładnie zaplanowane. Po skończeniu książki pozwoliłam sobie wrócić do kilku zaznaczonych cytatów i dopiero wtedy mogłam pokiwać głową i powiedzieć do siebie: „ach, więc o to chodziło”. Dzięki temu moja końcowa ocena wzrosła.


Moje zdanie o Fallon i Benie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Na początku Fallon straszliwie mnie irytowała swoim użalaniem się nad sobą, Bena zaś kochałam. Potem nagle Ben stał się dla mnie kretynem a Fallon wyprzedziła go w rankingu wspaniałości i musiałam przyznać jej w końcu rację. Sytuacja po kilkudziesięciu stronach znów zmieniła się na odwrotną, a przy końcu uznałam, że… nieważne czy ich lubię, czy nie. Obydwoje byli po prostu realni, mieli swoje wady i zalety za co autorce należą się gromkie brawa – to oczywiście nie zmieni faktu, że na niektóre ich decyzje i tak miałam ochotę walić głową w ścianę. 
Fabuła mnie nie nudziła, zawsze się coś działo, jednak wiele z wątków było dla mnie dziwnych. Chociażby spotkanie Fallon i Bena w restauracji, kiedy chłopak przyszedł z dzieckiem swojego brata. To, o czym zaczęła rozmawiać ta dwójka i to, co stało się potem prawie wyprowadziło mnie z równowagi. Nie lubię dramatów tego typu. Ten był dla mnie po prostu dziwny, może nawet śmieszny i przez następne strony moja opinia o książce powoli spadała i spadała. Jak się okazało – nie było tak kolorowo jak na początku. Niektóre sprawy były przedramatyzowane. Na szczęście wszystko wynagrodziła mi ostatecznie powieść pisana przez Bentona (która była motywem po prostu genialnym) oraz jego tłumaczenie i to, jak wszystko się zakończyło, bo inaczej po prostu nie mogło. Akceptuję taki koniec.
Sam motyw spotkań każdego dziewiątego listopada i warunki, jakie postawiła sobie Fallon wraz z Benem były ciekawe i myślę, że to głównie to było zaletą książki. Sama miłość dwójki bohaterów nie poruszyła mnie w jakiś szczególny sposób, raczej skupiłam się na ich wnętrzu, problemach i historii życia niż na tym, jak siebie traktowali i co robili ze swoją miłością, ale to może to właśnie kwestia tego, że nie przepadam za romansami.   
„November 9” to książka przy której będziesz miała ochotę śmiać się i równocześnie płakać. To historia, która nieraz wyprowadzi cię z równowagi, a potem roztopi twoje serduszko. Możesz liczyć na dobrą przejażdżkę rollercoasterem, dozę realności, jak i nierealności. Znajdziesz tu wszystko, czego potrzebujesz i prawdopodobnie niczego ci nie braknie. Na pewno znajdą się elementy, które będą cię irytować, ale spokojnie, nawet, jeśli nie jesteś romantykiem, lektura może się dla ciebie okazać ciekawa!


Ocena: 7/10


STREFA DOBRYCH CYTATÓW:

Ten, kto powiedział, że prawda boli, był optymistą. Prawda jest potwornie bolesną mendą.

– Zawsze wyglądasz tak, jakbyś miał puścić pawia, kiedy chcesz pocałować dziewczynę?
Kręcę głową.
– Tylko przy tobie.

Wystarczą cycki i poczucie humoru, by facet myślał, że znalazł Świętego Graala.

– Staram się pamiętać, że każdy ma jakieś blizny – mówi. – Czasami gorsze niż moje. Tyle że moje widać, a większości innych ludzi nie.

11 komentarzy:

  1. Mam w planach od dłuższego czasu, może w końcu uda mi się przeczytać książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka śliczna, ale sam motyw mnie irytował, bo jak to tak, zakochać się i nie być razem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i była to dobra czytelnicza przygoda :) Nie jest to moja ulubiona powieść Hoover, bardziej do gustu przypadło mi "Ugly love" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i wiesz już na pewno, że byłam zachwycona. To było moje pierwsze spotkanie z Hoover i już planuję następne. ;D I chociaż motyw, jaki stał za tym wszystkim jest stary jak świat, to mam wrażenie, że po prostu brakowało mi takiej historii, w tym całym poszukiwaniu jak najbardziej oryginalnej historii. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam ale mam ją w planach :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam książek tej autorki i jakoś nie zamierzam tego zmieniać. Dobrze wiesz, jak ja reaguję na wszelkie wątki romantyczne. No dobrze... niekiedy sama się w nich zakochuję, ale w tym przypadku raczej nie zadziałałaby ta magia. Podziękuję, nie skorzystam.
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja i Hoover podchodzimy do siebie jak pies do jeża, ale dam jej jeszcze jedną szansę, bo November 9 mnie intryguje

    Zostaję na dłużej i obserwuję!!

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  8. heh mialam jzu swoja przygode z ta autorka co tearz nie wiem sama, przeczytalaby mz czystej ciekawosci i tyle nic wiecej jednak. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem tu pierwszy raz i od razu zakochałam się w Waszym logo ;)
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej dziewczyny, a słyszałyście, że już w maju na polskim rynku ma zadebiutować Confess? A 4 kwietnia swoją premierę będzie miał serial na jej podstawie. Pisałam o tym tutaj: OFICJALNY TRAILER I DATA PREMIERY CONFESS COLLEEN HOOVER.
    A i koniecznie zobaczcie trailer. Zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam i polecam! Kolejna książka, która zrobiła na mnie mega pozytywne wrażenie. Z tą autorką miałam styczność z 4 razy i każda książka była niesamowita :)
    Zapraszam do siebie, poznania moich opinii i przemyśleń nad tą i innymi książkami :)
    wwww.olaaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.