sobota, 20 stycznia 2018

[Recenzja książki] Andy McDermott - "Łowcy Atlantydy"

Autor: Andy McDermott
Tłumacz: Jan Hensel
Tytuł: Łowcy Atlantydy
Tytuł oryg.: The Hunt for Atlantis
Tom: 1
Cykl/seria: Nina Wilde i Eddie Chase
Gatunek: thriller przygodowy
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1 sierpnia 2008
Ilość stron: 384

Opis: Zaginiona cywilizacja
Atlantyda. Największa zagadka przeszłości wciąż pozostaje nierozwiązana. Wciąż fascynuje i zagraża dzisiejszym poszukiwaczom. Rodzice młodej archeolog Niny Wilde przypłacili życiem próbę odnalezienia zatopionej wyspy, a ona od tej chwili postanowiła poświęcić się rozszyfrowaniu tajemnicy…
Zabójcza tajemnica
Na oczach Niny mit staje się rzeczywistością – przekraczającą najśmielsze marzenia pokoleń odkrywców… i śmiertelnie niebezpieczną. Z otchłani przeszłości wyłania się zaginiony ląd i sekret zapomniany od tysięcy lat. Sekret, który może unicestwić naszą cywilizację…

Kto nie słyszał nigdy o Indianie Jonesie? Grany przez Harrisona Forda archeolog i szanowany wykładowca podróżował po świecie w nieodłącznej fetorze, walczył z tymi złymi – zwykle z nazistami – i ratował świat, odkrywając tajemnice i sprawiając, że legendy stawały się faktem. Można powiedzieć wiele, że to niemożliwe, naciągane, że to tylko kino czysto rozrywkowe. Niemniej na tej kanwie powstało mnóstwo filmów i książek, które krążą wokół motywu odkrywania starożytnych cywilizacji, dzięki czemu my też na chwilę możemy zostać poszukiwaczami przygód. Kto by nie chciał?
Perypetie Niny Wilde i Eddiego Chase’a bazują na podobnym schemacie. Nina, młoda pani archeolog zarażona bakcylem odkrywania przez tragicznie zmarłych rodziców próbuje odnaleźć Atlantydę – wyspę zatopioną przez bogów za karę. Zresztą każdy z nas słyszał mit atlantycki. Jak to w tego typu historiach bywa, bardzo szybko znajdują się ludzie, którzy chcą Ninę zabić. I wtedy niczym rycerz na białym koniu zjawia się Chase, a potem rozpoczyna się przygoda życia.
Fabuła „Łowców Atlantydy” jest dość przewidywalna. Tajemnica do odkrycia, mnóstwo strzelania i pościgów, trup ściele się gęsto, a głównym bohaterom ledwo udaje się ujść z życiem z kolejnych spotkań ze śmiercią. Akcja pędzi zawrotnym tempem, mało jest miejsc, kiedy nie dzieje się nic szczególnego, a my możemy pomyśleć nad rozwiązaniem zagadki Atlantydy.
Bohaterów też w większości łatwo przyporządkować do ról tych dobrych bądź tych złych. Mamy filantropa, Kristiana Frosta i jego córkę, Kari, którzy poświęcili niemal całe życie na poszukiwanie Atlantydy, nie szczędząc przy tym pieniędzy. Mamy złowrogie Bractwo, które mityczną wyspę za wszelką cenę chce ukryć, nie zważając na to, ile ludzkich żyć będą musieli unicestwić. Mamy sympatycznego Belga, Hugona Castille’a, przyjaciela Eddiego i przeciwnika wszelkiej styczności z helikopterami. I mamy głównych bohaterów.
Nina jest inteligentną kobietą przed trzydziestką, która zdążyła już wiele osiągnąć. Tragiczna śmierć rodziców nie załamała jej, kontynuuje ich poszukiwania, choć zdaje sobie sprawę z tego, że ma małe szanse na sukces. Nie rezygnuje jednak. Ceni sobie ludzkie życie i w sumie daleko jej do Indiany Jonesa. Do chwili, gdy Bractwo próbuje ją zabić, jej życie było dość nudne i poukładane.
Eddie to jej kompletne przeciwieństwo. Były żołnierz SAS używa dość prostego języka, wszędzie ma przyjaciółki w zaawansowanej ciąży – podobno zbieg okoliczności – i zawsze coś rozwali. Frost wynajął go do ochrony Niny, co sprawia, że gdzie pojawi się ta dwójka, zapanuje chaos.
Styl Andy’ego McDermotta jest prosty. Sceny akcji są dynamiczne, dialogi bardzo naturalne i dopasowane do stylizacji bohaterów. Nie ma tu wielu ozdobników, które przeciągałyby fabułę. Do tego polskie wydanie jest ładnie zrobione, choć nie ustrzegło się drobnych błędów. Te jednak nie przeszkadzają w lekturze.
Pierwszy tom serii o Ninie i Eddiem jest książką czysto rozrywkową pełną akcji i napięcia. Sympatyczni bohaterowie, tajemnica do odkrycia i przystępny styl autora sprawiają, że książkę czyta się z przyjemnością. Chętnie do niej wrócę, gdy tylko zatęsknię za parą głównych bohaterów.

Ocena: 7/10

Strefa dobrych cytatów:

– To nic osobistego.
– I dzięki temu mam się poczuć lepiej?

– Ach, Anglia – oświadczył. – Kraj szarmanckich, kulturalnych, romantycznych dżentelmenów. No i mają tam także Edwarda Chase’a.

– Miałeś rację! – zawołał Starkman. – To całe celowanie naprawdę przynosi efekty!

4 komentarze:

  1. Ja na chwilę obecną mam tyle pozaczynanych serii, że za nową na ten moment nawet nie ma możliwości ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niekoniecznie dla mnie, choć nawiązanie do Atlantydy mnie zaciekawiło.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.