czwartek, 13 września 2018

[PRZEDPREMIEROWO] Marta Kisiel - "Małe Licho i tajemnica Niebożątka"


Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Małe Licho i tajemnica Niebożątka
Gatunek: literatura dziecięca, fantastyka
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 19 września 2018
Ilość stron: 208

Opis: W pewnym starym, niesamowitym domu na uboczu, za wysokim ogrodzeniem, mieszka chłopiec imieniem Bożek, zwany też Niebożątkiem, który nigdy nie jest sam. Bo oprócz starej skrzyni ze skarbami i najfajniejszej mamy pod słońcem ma też najprawdziwszego anioła stróża… a pod jego łóżkiem mieszka potwór, który ciągle podkrada mu kapcie.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy Bożek musi wreszcie opuścić swój niezwykły dom i poznać lepiej świat po drugiej stronie ogrodzenia — świat bez szumu anielskich skrzydeł i uścisku potwornych macek. Tylko czy jest na to gotowy? I czy sam świat również jest gotowy na Bożka oraz wielką tajemnicę, jaką skrywa chłopiec?
(lubimyczytac.pl)

Książki dla dzieci często kojarzą nam się z historiami uproszczonymi i dość naiwnymi. W końcu chodzi o to, żeby dzieci je zrozumiały. Są też dość krótkie, bo przecież dzieci nie przeczytają aż tyle, co dorosły. Dopiero w pewnym wieku zaczyna się pochłaniać literki w ilościach hurtowych. Ważne jednak, żeby dzieciom czytać i pozwalać im czytać, bo czym skorupka za młodu... Ale czy ałtorce piszącej niekoniecznie poważnie o kichających aniołach, poetyckich widmach i gotujących potworach z czeluści piekieł można powierzyć tak ważne zadanie, jakim jest napisanie książki dla dzieci? O to jest pytanie.
Wciąż pamiętam swoje pierwsze spotkanie z prozą Marty Kisiel przy okazji „Nomen Omen”. Początki były trudne, ale z czasem zostałam oczarowana i wciągnięta w świat kreowany przez panią Martę. „Toń” nadal jest dla mnie mistrzostwem świata i nawet jej ostatnio nie pożyczyłam koleżance z pracy, dając jej najpierw „Dożywocie”, bo obawiam się, że po tak świetnej powieści nie przebrnęłaby przez resztę. W końcu deseru nie podaje się na przystawkę. Sama zaś z niecierpliwością oczekiwałam przygód Małego Licha i Niebożątka.
Rzecz dzieje się, gdy Bożek, syn Carmilli i Szczęsnego zostaje w końcu posłany do straszliwej instytucji pełnej zwyczajnych dzieci, czyli szkoły. Dziewięciolatek wcześniej raczej nie miał kontaktów z rówieśnikami, dorastał w otoczeniu istot nadprzyrodzonych z wiernym Lichem u boku oraz mamą i dwoma wujkami, których normalnymi też nazwać nie można. Trudno o ponurym pisarzu obleczonym wiecznie w czerń i dobrotliwym Wikingu powiedzieć, że mieszczą się w „normalnie”, prawda? Powód tej izolacji jest jeden – Bożkowi zdarza się znikać. W końcu jego ojcem jest Szczęsny – martwy od ponad dwustu lat poeta, co dalej mnie bawi.
Bożek jest inteligentnym dzieckiem. Niejeden dorosły mógłby się od niego uczyć kreatywności i podejścia do życia, choć jak to dziecko ma też swoje fochy – krzyczy, awanturuje się, obraża o błahostki. Potrafi jednak przyznać się do błędu i przeprosić. Dostrzega różnice pomiędzy sobą a pozostałymi dziećmi i początkowo ta odmienność go mierzi, chciałby być jak inni, nie dostrzegając, jak wiele ma, mieszkając wraz z bandą Konrada. Dopiero z czasem uczy się akceptacji samego siebie. A, i jeszcze jedna ważna cecha Bożka – poetyzuje, co zostało mu w genach przekazane.
Pojawiają się też bohaterowie znani i lubiani z „Dożywocia” i „Siły niższej”. Nie brakuje więc Konrada, Tura, Tsadkiela czy kochanego Krakersa. Jest i Szczęsny, za którym się stęskniłam. Gdy tylko się pojawił na kartach powieści, wybuchłam śmiechem, choć właśnie jechałam tramwajem do domu. Jego wariactwa i zachwyt nad krwią z krwi, nowym pędem na winorośli żywota sprawiły, że bawiłam się świetnie. Uwielbiam tego faceta, choć jakbym miała jak Konrad nieprzyjemność mieszkania z nim pod jednym dachem, dawno bym oszalała.
I oczywiście Licho. Małe, urocze Licho opiekujące się Niebożątkiem, z alergią na własne pierze, uzbrojone w arsenał środków czyszczących. Nieco naiwne, prostoduszne. To Licho, które pokochałam w „Dożywociu”, zresztą nie tylko ja. Nic się nie zmieniło i to jest w nim najpiękniejsze.
Fabuła powieści nie jest bardzo skomplikowana. Ot dziewięciolatek, któremu zdarza się znikać, idzie do szkoły i musi odnaleźć swoje miejsce pośród normalnego, zwyczajnego społeczeństwa. Ta historia naprawdę jest lekcją akceptacji i tolerancji, pełną ciepła i tych dobrych emocji i zachowań, których niekiedy nam brakuje. Nie brak tu też samotności i spięć, bo to też jest bardzo ludzkie, a na co czasami skazujemy się sami z błahych powodów.
Nie umiem Wam powiedzieć, czy pani Marcie wyszła książka dla dzieci. Nie jestem dzieckiem, ale ja bawiłam się świetnie. Pochłonęłam tę książeczkę bardzo szybko i czuję niedosyt. Nie jest w końcu taka długa, ledwo dwieście stron zapisanych dużą czcionką, idealną dla dzieci, do tego ilustracje, więc wciągnęłam ją w ciągu dwóch podejść. Jest uroczo, nieco sarkastycznie, z humorem, którego nie sposób zapomnieć. Na wspomnienie niektórych scen nadal chichoczę jak głupia.
Jeśli lubicie prozę Marty Kisiel, „Małe Licho i tajemnica Niebożątka” na pewno się Wam spodoba. Jeśli szukacie książkowego prezentu dla najmłodszych, myślę, że możecie zaryzykować. Jeśli potrzebujecie oderwania od rzeczywistości, odpoczynku po ciężkim dniu, to idealna lektura. Bawi, uczy i relaksuje. I tylko jeden mankament – nie ma kontynuacji!

Ocena: 10/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję

Strefa dobrych cytatów:

– A czy twoja siostra jest dziewczyną? – zapytał rezolutnie Bożek. – Na dziewczynie są dziewczyńskie, a na chłopaku są chłopackie. To logiczne.

– Och, mój pęd!... Pędzik taki, tyci-tyci... Jaki on jest?
– Chwilowo zagubiony.
– A poza tym?
– Cały tatuś – podsumował Konrad krótko i kąśliwie. – Poetyzuje, histeryzuje i recytuje Schillera. W oryginale.

– Och, moja krew!!! – Szczęsny nie posiadał się ze szczęścia.
– Tato, a czy ty umiesz tak bez tego ciągłego wzdychania? Czy niekoniecznie?


5 komentarzy:

  1. Twórczość autorki jeszcze przede mną. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość Marty Kisiel uwielbiam - biorę w ciemno!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do rzeczy wiesz, że dla mnie Marta Kisiel to cudo samo w sobie, mnie namawiać nie trzeba, więc "Małe Licho i tajemnicę Niebożątka" na pewno przeczytam :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książeczka bardzo mi się podobała! Miło było zobaczyć losy Bożka!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.