Autor: Haruki Murakami
Tłumacz: Jędrzej Polak
Tytuł: O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
Tytuł oryg.: Hashiru koto-ni tsuite kataru
toki-ni boku-no kataru koto
Gatunek: pamiętnik
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 14 kwietnia 2010
Ilość stron: 192
Opis: W roku 1982 Haruki Murakami sprzedał jazzowy bar i poświęcił się pisaniu, a
chcąc utrzymać się w formie, zaczął biegać. Po roku treningów przebiegł
samodzielnie z Aten do Maratonu. Od tamtej pory zaliczył dziesiątki maratonów i
kilka triatlonów, pisząc między wyczynami kilkanaście cieszących się ogromnym
uznaniem książek. O czym mówię? rozważa wpływ biegania na swoje życie i przede
wszystkim na pisarstwo. Książka ta jest po części rejestrem treningów,
dziennikiem intymnym, pamiętnikiem z podróży, a po części wspomnieniami.
Obejmuje czteromiesięczny okres przygotowań do Maratonu Nowojorskiego z roku
2005. Świat Murakamiego oglądany przez soczewkę biegania jest na zmianę zabawny
i otrzeźwiający, radosny i filozoficznie zadumany, ale nade wszystko odkrywczy
- zarówno dla tych, którzy biegają i nie czytają i dla tych, którzy czytają i
nie biegają.
(lubimyczytac.pl)
Nie jestem entuzjastką uprawiania sportu. Zresztą jedyny
sport, jaki oglądam, to skoki narciarskie, reszta po prostu mnie nie
interesuje. Co z pewnością widać po recenzjach, które publikowałam do tej pory.
Nie jest jednak tak, że wzięłam do ręki tę pozycję Murakamiego z musu, a z
sympatii do tego japońskiego pisarza. Czy zdołał mnie nie znudzić? A może
oczarował?
„O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” jest formą zbliżoną
do pamiętnika powstałym pomiędzy latem dwutysięcznego piątego a jesienią
dwutysięcznego szóstego roku z drobnymi wstawkami z lat wcześniejszych
wypełnioną refleksjami dotyczącymi zarówno biegania jak i pisania. Dla
Murakamiego bowiem te dwie formy są nierozłączne, choć rzadko na siebie
nachodzą.
Murakami nikogo nie udaje, pisze o sprawach, które są mu
bliskie, ale też całkiem normalne. To widać w stylu, w jakim pisze – nie
zmienia się on, czy Murakami przedstawia nam nową powieść czy własne
spostrzeżenia na temat otaczającego go świata. Do tego zachowuje skromność i
prostolinijność, sam uważa się za całkiem normalną osobę. To, że jest pisarzem,
nie zmienia jego postawy, nie wywyższa się.
Tak samo jest z bieganiem. Nikomu nie narzuca swojego
zdania, nie wymaga od czytelnika, by ten zmienił swój tryb życia po
przeczytaniu tej książki, ale przedstawia swój punkt widzenia. Swoje porażki i
sukcesy traktuje bardzo podobnie, owszem, wywołuje to w nim emocje, ale z
każdego doświadczenia wyciąga wnioski.
Przyznam szczerze, że gdybym nie przeczytała wcześniej
„Zawód: powieściopisarz”, nie wiedziałabym, czego się spodziewać po tym
pamiętniku. Po raz kolejny Murakami udowodnił mi, że tak naprawdę jest zwykłym
facetem, którego można minąć na ulicy i nie zwrócić na niego uwagi, choć ma
sporo mądrości do przekazania.
Razi mnie tylko jedna rzecz w tej książce. Możecie
powiedzieć, że jestem czepialska, ale kiedy zobaczyłam, że „O czym mówię, kiedy
mówię o bieganiu” zostało przetłumaczone z angielskiego, a nie z japońskiego,
dość mocno się skrzywiłam. Nie jestem fanką tłumaczenia z tłumaczenia,
zwłaszcza w przypadku oficjalnego wydania.
„O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” to zbiór refleksji w
postaci zbliżonej do pamiętnika o bieganiu, pisaniu i życiu napisane lekkim,
przyjemnym stylem Murakamiego. Dla fanów pozycja obowiązkowa, ale i inni
powinni znaleźć w niej kilka ciekawych rzeczy.
Ocena: 8/10
Strefa dobrych cytatów:
Nie wiem, dlaczego, ale
im starszy człowiek się staje, tym więcej przybywa mu obowiązków.
Bieganie w maratonach
nie jest sportem dla każdego, podobnie jak pisanie powieści nie jest zawodem
dla wszystkich.
Powiem coś banalnego:
jeśli – jak powiadają – rzecz jest warta zrobienia, trzeba poświęcić jej
wszystkie siły, a nawet niekiedy więcej.
Twórczość tego autora, nadal pozostaje dla mnie nieznana, ale mam nadzieję, wkrótce to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńTeż cenię tego autora za prostolinijność. Nie udaje przed nikim tylko pisze to, co mu w duszy gra. Lubię go za naturalność. Podoba mi się też, że często podkreśla, że jego powieści są "proste". Może i wydają się takie na pierwszy rzut oka, ale zawsze można wyciągnąć z nich ukryte mądrości. Książki tego autora świetnie sprawdzają się na jesień, kiedy panuje nastrój melanacholii :).
OdpowiedzUsuńCzytałam- bardzo mi się podobała, zwłaszcza że sama lubię biegać. I lubię specyficzny styl tego Autora...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja jednak nie przepadam za prozą Autora...
OdpowiedzUsuń