piątek, 28 grudnia 2018

[Recenzja książki] Thomas Arnold - "Strach stary i nowy"


Tytuł: Strach stary i nowy 
Autor: Thomas Arnold
Cykl: Legendy Archeonu
Tom: I
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza Vectra
Premiera: 30 listopada 2018 r.
Ilość stron: 722


Opis: Po ucieczce pierwszych ludzi z Terenów Centralnych i opanowaniu tych ziem przez olbrzymów, gigantów i niszczycieli, Archeon pozostawał przesiąknięty strachem, śmiercią oraz pierwotnym złem powołanym do życia przez Stwórców. Ku swej uciesze sprowadzili oni na świat kolejne monstra pustoszące lądy i oceany, a ich jedynym celem była chęć niszczenia tego, co już istniało. Pożoga i zagłada trwały setki lat, ale również i ta era, jak każda, miała swój początek oraz koniec, zapisując się w legendach. Krew wsiąkła głęboko w ziemię, która na powrót przyjęła brunatną barwę, a rozkładające się ciała dały początek nowemu życiu. Strach uleciał i rozproszył się w powietrzu niczym dym z przygaszonej pochodni. W tym wszystkim jedynie Śmierć pozostała niezmienna. Cierpliwie czekała na odważnych, którzy postanowili wrócić i ponownie określić się mianem Archeonów – pierwotnej nacji zamieszkującej niegdyś Tereny Centralne.

     Wielu autorów któregoś dnia postanawia zmienić gatunek, w którym tworzy, i spróbować sił w czymś innym. Niektórym wychodzi to lepiej, innym gorzej, ale jestem zdania, że warto przyglądać się debiutom w innym gatunku, zwłaszcza kiedy ktoś próbuje swoich sił w klimacie, gdzie już powstały legendy popkultury, jak Tolkien na przykład. Thomas Arnold, polski autor dobrze przyjętych thrillerów, wziął na swój warsztat fantastykę i stworzył nowy świat, gdzie dobro właściwie nie istnieje, a wszystkich rządzą śmierć, zło i zniszczenie. Czy ta próba się powiodła moim skromnym zdaniem? Czytajcie dalej.

      Głównym wątkiem jest historia księcia Aodhana, ale nim do niego na dobre dotrzemy, musimy zapoznać się z historią Archeonu, jego władcami i tym, co się wydarzyło, że książę musi uciekać i szukać zemsty. Można by sądzić, że łatwo się przy tym pogubimy, ale bez obaw – rozdziały mają zaznaczone miejsce i czas istnienia zdarzeń. Co spodobało mi się bardziej, to cytaty, które są zamieszczone przed samą treścią rozdziałów. Bardzo trafne, idealnie pasują do tego, co poprzedzają. Innym plusem treści są bardzo dobre, odpowiednio rozwinięte i plastyczne opisy, pełne synonimów i na tyle naturalne, że każdy zdoła wyryć sobie przedstawiany przez nie obraz w głowie. Widać, że autorowi bardzo zależało na tym, by czytelnik widział to, co on, poczuł się jak jeden z bohaterów i przeżywał prawdziwie to, co dzieje się na kolejnych stronach. Muszę przyznać, że miałam pewne obawy, czy mnie samej uda się wejść w tę historię jak przy innych powieściach fantastycznych, okazało się, że nie powinnam się bać, bo dostałam taką opowieść, jakiej pragnęłam.
      Wyróżnić można tutaj język, którym posługuje się Thomas Arnold. W odpowiednich dialogach widać hierarchię rozmówców, w innych to, że prowadzone są przez niezadowolonych rycerzy. Nie ma tutaj dialogów, które uznać by można za niepotrzebne lub sztuczne. Choć zdarzają się sprośności i wulgaryzmy, to występują one tam, gdzie powinny, gdzie pasują i w ogóle nie burzą odbioru treści, a podkreślają daną sytuację. Dawno nie spotkałam się z tak dobrym ujęciem przekleństw, a choć nie jestem ich fanką w dziełach prozaicznych, to tutaj pasują mi jak ulał.
      Jeśli chodzi o bohaterów, to mamy ich tutaj dość potężne grono, musimy więc dobrze się skupić, by ich ze sobą nie mylić. Dużym ułatwieniem jest drzewo genealogiczne władców ery Nowego Archeonu, którą mamy na końcu książki. Choć mimo tego można kogoś ze sobą zamienić ja tak miałam, dlatego zapamiętywałam nie tylko imiona, ale i funkcję danej postaci, wtedy było mi łatwiej. Czy da się tutaj kogoś wyróżnić? To już chyba zależy od czytelnika. Osobiście bardziej byłam zainteresowana postaciami drugoplanowymi i epizodycznymi, którzy tworzyli tło dla głównej fabuły i wątków, niż księciem Aodhanem, jego rodziną i towarzyszami. Nie do końca zarysowani, miejscami wydawali mi się nudni czy też zwyczajnie nijacy. Jestem jednak pewna, że w kolejnych częściach cyklu rozwiną się i pokażą więcej swoich twarzy.
     Jest coś, o czym muszę wspomnieć. Sama powieść, jej wydanie, które mogłam i nadal będę mogła czytać. To przykład książki, którą aż chce się mieć w swojej biblioteczce. Wyklejka z mapami Archeonu, tasiemka służąca za zakładkę, sama okładka – już za to Wydawnictwo Vectra ma ode mnie olbrzymiego plusa. Tak wydana powieść aż się prosi, by ją do siebie przygarnąć. A skoro za ładnym opakowaniem kryje się również niezła treść, to chyba nie muszę Was dłużej przekonywać, że warto dać jej szansę? ;)
      Podsumowując, jeśli pragniecie spotkania z polskim punktem widzenia na fantastykę, której zakosztowaliśmy dzięki dziełom Tolkiena, to debiutancka powieść tego gatunku Thomasa Arnolda powinna do Was trafić. Zaopatrzcie się więc w kilka wolnych wieczorów te zimowe będą ku temu najlepsze i dajcie porwać światu i legendom Archeonu, a raczej nie będziecie rozczarowani.

Ocena: 6,5/10

Za egzemplarz
z dedykacją i autografem
serdecznie dziękuję
Autorowi :)

Strefa dobrych cytatów

     – Jesteś rycerzem, a nie ladacznicą... Masz pachnieć zwycięstwem, a nie perfumami.
     – Zwycięstwo pachnie krwią wroga. 

    – (...) Z wariatem bardziej się liczą, bo wariat pozostaje nieprzewidywalny w swych decyzjach. (...)

     – (...) Żeby stawić czoła szaleństwu, trzeba znaleźć kogoś, kto jest bardziej szalony i nie wie, że nie ma szans zwyciężyć. (...)




2 komentarze:

  1. Jakoś....chyba to jednak nie moja czytelnicza bajka...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.