poniedziałek, 15 października 2018

[Recenzja książki] Marta Matyszczak - "Tajemnicza śmierć Marianny Biel"

Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Tajemnicza śmierć Marianny Biel
Seria: Kryminał pod psem
Tom: 1
Gatunek: Kryminał, thriller, sensacja
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Premiera: 14 czerwca 2017 r.
Ilość stron: 304


Opis: Co może zrobić zwolniony z pracy policjant? Może - jak Szymon Solański - przeprowadzić się do chorzowskiego familoka, przygarnąć ze schroniska psa, otworzyć agencję detektywistyczną i liczyć, że trafią mu się zlecenia ciekawsze niż śledzenie niewiernych małżonków.

     Zrządzeniem losu w piwnicy nowego lokum Solańskiego zostają znalezione zwłoki Marianny Biel, niegdysiejszej gwiazdy miejscowego teatru. Policja przyjmuje, że był to nieszczęśliwy wypadek. Solańki jest innego zdania. Postanawia pokazać dawnemu pracodawcy, że nie stracił policyjnego nosa. Z kundelkiem Guciem u boku rusza na poszukiwanie mordercy...


     Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie wydarzy się zbrodnia. Jak dowodzi wiele powieści kryminalnych, mogą się one dziać tuż pod naszym nosem, a my tego nie dostrzeżemy lub też będziemy udawać - mniej lub bardziej - że tego nie widzimy. A tu zjawi się ktoś, kto będzie chciał poznać prawdę i nie ustanie w swoich działaniach, dopóki tego nie zrobi, choć może się przy tym wpakować w poważne kłopoty. Właśnie taką osobą dla mnie jest Szymon Solański, główny ludzki bohater serii powieści Marty Matyszczak, który to po wydaleniu z policji nadal chce pokazywać, że łapanie morderców to jego powołanie. Mając przy sobie Gucia, trzynożnego przyjaciela ze świetnym nosem, powinno udać mu się tę teorię potwierdzić.
      Na Tajemniczą śmierć Marianny Biel natrafiłam przypadkiem, myszkując między półkami w jednym z katowickich empików. Grzbiet okładki sprawił, że sięgnęłam po egzemplarz. Okładka zachęciła, by przeczytać opis, a ten, by przeczytać prolog. A to wszystko wystarczyło, bym chciała mieć tę powieść w swojej biblioteczce. Okazja nadarzyła się po urodzinach, za co teraz jestem sobie wdzięczna, bo naprawdę przepadłam i mam zamiar przeczytać całą serię. Co tak mnie urzekło? Zacznę od tego, że Chorzów. Miasto, które w jakimś stopniu znam, bo kiedyś regularnie w nim nocowałam i mam tam rodzinę. Przez to opowieść jest dla mnie bardziej wiarygodna, a ja poczułam się, jakbym wędrowała razem z Guciem i Szymonem, razem z nimi rozwiązywała tytułową zagadkę. Druga sprawa to familok. Dlaczego? Bo właśnie w takim familoku nocowałam i doskonale wiem, jak to jest w takiej małej społeczności, jaką tworzą mieszkańcy takich budynków. A najważniejsze, co mnie przekonało do całej serii Marty Matyszczak, to Gucio. Piesek bez jednej łapy, schorowany, pragnący miłości i będący tak świetnym obserwatorem, że jestem zdania, iż bez jego narracji całość wiele by straciła. Gucio wskoczył na bardzo wysokie miejsce na mojej liście ukochanych bohaterów literackich, mam nadzieję, że długo na niej pozostanie.
     Jeśli chodzi o Szymona, czyli byłego policjanta i tego, który przygarnął Gucia, to pierwsze uczucie, jakim obdarzyłam tego bohatera, było współczucie. Ze smutną przeszłością, widocznie nieprzystosowany do życia wśród innych ludzi, często nieobecny duchem sprawiał, że chciałam go przytulić, długo jednak nie mogłam zdobyć się na jakieś ciepłe wyrazy sympatii. Bardzo długo nie przestawiał sobą tego detektywa, do jakich zostałam przez literaturę i kinematografię przyzwyczajona, jednak odpowiedni zmysł w porę się u niego obudził i mogłam zobaczyć, na co stać tego mężczyznę.
     Wśród bohaterów drugoplanowych warto wspomnieć o Róży, dziennikarce lokalnej gazety, koleżance Szymona z lat szkolnych, przyjaciółce Gucia, która może nie wygląda zbyt atrakcyjnie ze swoją nadwagą, za to wszelkie mankamenty odchodzą w niepamięć przy jej charakterze. Bezkompromisowa, zadziorna, a przy tym strasznie sympatyczna i uczuciowa - polubiłam ją i za imię, i za osobowość. Chętnie bym się z nią zaprzyjaźniła, zwłaszcza że słuchamy tego samego zespołu, a przecież muzyka łączy ludzi.
     Kiedy mowa ma być o sąsiadach zamordowanej Marianny Biel, to pragnę chylić czoło przed autorką, która uraczyła mnie taką mieszanką różnych ludzi i zrobiła to tak sprawnie, prosto, ale i z odpowiednim humorem, że jestem najzwyczajniej w świecie zachwycona. Różne profesje, różne problemy, ale wszystko to możliwe i takie ludzkie, że naprawdę nie miałam problemów, by poczuć się jak część tej gromady. A Brygida Buchta to postać, co do której mam mieszane uczucia, ale i tak ją polubiłam za jej ślonsko godka i bycie obrazem tego, jak Ślązak wygląda w oczach pozostałej części Polski.
     Recenzja kryminału nie mogłaby nią być, gdybym nie wyraziła swojego zdania na temat zbrodni i śledztwa, a tu muszę powiedzieć, że czuję się jak najbardziej usatysfakcjonowana. Przez chwilę myślałam, że się zawiodę, bo wysnuta odpowiedź na pytanie, kto zabił, wydała mi się być za prosta. Dobrze, że jak Solański nie ustąpiłam i chciałam znaleźć zabójcę i mieć na niego dowody, bo przez to naprawdę finał sprawy mnie zaskoczył. Ciekawym zabiegiem było wrzucanie co parę rozdziałów retrospekcji, dzięki temu czytelnik miał szerszy pogląd na życie ofiary i mógł wysnuwać własne teorie. Wtrącę też, że podział na narrację trzecioosobową oraz narrację Gucia było dobrym posunięciem, dzięki temu naprawdę można było wejść w śledztwo, a jako fanka tego gatunku właśnie to było mi potrzebne do szczęścia.
      Język, który tu spotkamy, jest piękny w swej prostocie, występujący humor bardzo podobny do mojego, do tego te różne osobowości bohaterów - elementy składowe całości, która mnie przypadła do gustu. Nie ma tu gadaniny, która mogłaby wadzić, jest za to wiele scen, które mogą Was rozbawić. Ze swojej strony napiszę tylko, że po przeczytaniu Tajemniczej śmierci Marianny Biel zupełnie inaczej patrzę na hasioki (kontenery na śmieci), chodząc po Katowicach i okolicznych miastach niż przed lekturą. Inaczej, czyli barwniej. Dziękuję autorce za wlanie nowych kolorów do mojego życia tą jedną powieścią.
     Podejrzewam, że wielu z Was również może polubić tę powieść i sięgnąć po całą serię, do czego gorąco namawiam, bo ja już jestem nią zauroczona, a to tylko początek. Na jesienne wieczory przy ciepłej herbatce jak znalazł.
     
Ocena: 7/10

Strefa dobrych cytatów

     (...) samotność to piękna rzecz, ale potrzeba kogoś, komu można powiedzieć, że samotność to piękna rzecz.




2 komentarze:

  1. Skoro zachęca szt, być może dam się skusić. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapiszę sobie - zaciekawiłaś mnie tym śląskim wątkiem:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.