Tytuł: Peter Nimble i magiczne oczy
Autor: Jonathan Auxier
Tytuł oryginalny: Peter Nimble and His Fantastic Eyes
Wydawnictwo: MAC
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Premiera: 2016 r. (cop.)
Ilość stron: 392
Opis: Bezdomny 10-letni niewidomy Peter Nimble jest sierotą. Aby przeżyć, zmuszony jest kraść. Pewnego razy włamuje się do objazdowego sklepu i kradnie szkatułkę z trzema parami magicznych oczu. Kiedy przymierza pierwszą z nich, zostaje w niewyjaśniony sposób przeniesiony na tajemniczą wyspę. Tam otrzymuje niezwykle trudne zadanie - ma udać się do Zaginionego Królestwa i uratować jego mieszkańców. Wyrusza w pełną przygód, niebezpieczną wyprawę, u kresu której być może odkryje swoje przeznaczenie.
Jako dzieci lubimy słuchać opowieści o dzieciach, które przeżyły niezwykłe przygody w jakiś magicznych miejscach. Kto z nas nie marzył, by znaleźć się w Nibylandii i razem z Piotrusiem Panem walczyć przeciwko kapitanowi Hookowi? Czy ktoś nie chciał znaleźć się w świecie czarów, w którym mógłby być bohaterem? Wpajanie przekonania, że dzieci mają w sobie niezwykłą siłę, ma tchnąć w nas pewność siebie, byśmy w przyszłości umieli radzić sobie z problemami. Poza tym od małego uczy się nas, że dobro walczy ze złem i to pierwsze powinno wygrywać.
Historia o Peterze Nimble'u ma w sobie to, co przyciągnie młodych nastolatków do lektury - bohater nie ma łatwego życia, nie do końca orientuje się w tym, co powinien czynić, by być dobrze odbierany przez społeczeństwo, a do tego przez zwykły przypadek lub też przeznaczenie przeżywa niesamowitą, miejscami niewiarygodną przygodę. Polubiłam tego chłopca szczerą sympatią. Może i był złodziejem, ale w bardzo młodym wieku stał się mistrzem w tym fachu. Jestem pod wrażeniem tego, jak mimo ułomności - Peter nie jest tylko niewidomy, on właściwie nie ma oczu, bo te zostały mu wydziobane w wieku niemowlęcym - zdołał przeżyć, nie mając rodziny. Niczym Daredevil wyostrzył swoje pozostałe zmysły do tego stopnia, że kradnąc zachowywał się niczym cień. Nie pochwalam złych czynów z dobrych pobudek, bo to trochę wbrew logice, ale muszę przyznać, że Nimble kupił mnie swoją zaradnością. Gdyby to było możliwe, chętnie wyruszyłabym z nim w jakąś podróż, w końcu nie ma zamka, którego nie zdołałby otworzyć.
Bohaterowie drugoplanowi to istna mieszanka wybuchowa. Kotokonioczłowiek zwany sir Splątem, dawny rycerz, ujął mnie swoimi mądrościami, jak i tym, że nie zgrywa chojraka zawsze i wszędzie, że mimo życiowego doświadczenia, a jest ono długie, potrafi się najzwyczajniej w świecie bać. Takie ludzkie uczucia wśród fantastycznych postaci do mnie przemawiają.
Podoba mi się pomysł uczynienia ze zwierząt postaci istotnych. W powieści mamy kruki i małpy; ich opisy były tak plastyczne, że aż mam obawę, iż będą mi się one śniły po nocach, pewnie jako dwie walczące ze sobą armię. Autor tchnął w zwierzęta cechy, które zbliżyły ich zachowaniem do ludzi - moim zdaniem dzięki temu powieść zyskuje, a młody czytelnik uczy się rozpoznawać, kiedy ktoś ma złe zamiary, a kiedy nie; kiedy jest manipulowany, a kiedy ma własne zdanie, które broni.
Historia o Peterze Nimble'u ma w sobie to, co przyciągnie młodych nastolatków do lektury - bohater nie ma łatwego życia, nie do końca orientuje się w tym, co powinien czynić, by być dobrze odbierany przez społeczeństwo, a do tego przez zwykły przypadek lub też przeznaczenie przeżywa niesamowitą, miejscami niewiarygodną przygodę. Polubiłam tego chłopca szczerą sympatią. Może i był złodziejem, ale w bardzo młodym wieku stał się mistrzem w tym fachu. Jestem pod wrażeniem tego, jak mimo ułomności - Peter nie jest tylko niewidomy, on właściwie nie ma oczu, bo te zostały mu wydziobane w wieku niemowlęcym - zdołał przeżyć, nie mając rodziny. Niczym Daredevil wyostrzył swoje pozostałe zmysły do tego stopnia, że kradnąc zachowywał się niczym cień. Nie pochwalam złych czynów z dobrych pobudek, bo to trochę wbrew logice, ale muszę przyznać, że Nimble kupił mnie swoją zaradnością. Gdyby to było możliwe, chętnie wyruszyłabym z nim w jakąś podróż, w końcu nie ma zamka, którego nie zdołałby otworzyć.
Bohaterowie drugoplanowi to istna mieszanka wybuchowa. Kotokonioczłowiek zwany sir Splątem, dawny rycerz, ujął mnie swoimi mądrościami, jak i tym, że nie zgrywa chojraka zawsze i wszędzie, że mimo życiowego doświadczenia, a jest ono długie, potrafi się najzwyczajniej w świecie bać. Takie ludzkie uczucia wśród fantastycznych postaci do mnie przemawiają.
Podoba mi się pomysł uczynienia ze zwierząt postaci istotnych. W powieści mamy kruki i małpy; ich opisy były tak plastyczne, że aż mam obawę, iż będą mi się one śniły po nocach, pewnie jako dwie walczące ze sobą armię. Autor tchnął w zwierzęta cechy, które zbliżyły ich zachowaniem do ludzi - moim zdaniem dzięki temu powieść zyskuje, a młody czytelnik uczy się rozpoznawać, kiedy ktoś ma złe zamiary, a kiedy nie; kiedy jest manipulowany, a kiedy ma własne zdanie, które broni.
Muszę pogratulować autorowi stworzenia światów tak realnych, że aż poczułam się ich częścią i stałam towarzyszką Petera w jego niezwykłych przygodach. W ogóle pan Auxier jest na mojej liście autorów-super-opisywaczy, bo naprawdę umie za pomocą prostych słów stworzyć niezwykłe kreacje stylistyczne i krainy, których położenie można by przenieść na mapę, zaś za jej pomocą ruszyć we własną podróż.
Jeśli komuś wydaje się, że Peter Nimble i magiczne oczy to bajeczka dla dzieci, muszę ostrzec - jest tu zbyt wiele trupów i rozlewu krwi, bym chciała podarować bądź też przeczytać tę książkę jakiemukolwiek dziecku. Lektura prędzej wywołałaby płacz niż zachwyt, już bardzo dobre opisy sytuacji o to zadbają.
Nie mam zarzutów do fabuły, akcji czy też przechodzenia do kolejnych scen. Historia jest przemyślana, ma ręce i nogi. Widać, że autor miał pomysł na powieść. Każdy z wątków został poprowadzony do końca, nie ma za wielu niezamkniętych kwestii, a te, które są, otwierają furtkę dla drugiej części serii (która zapowiada się na równie dobrą, o ile nie lepszą, ale o tym coś więcej napiszę w przyszłości).
Uwagi mogę za to mieć do polskiej korekty. Małą, ale mam. Przymykam oczy na położenie przecinków, jednak literówki wyciągają ze mnie ciężkie westchnienia. Powietrznia zamiast powierzchni, Pater zamiast Peter - to najbardziej zapamiętane przeze mnie przypadki. Rozumiem, człowiek jest tylko człowiekiem, może czegoś nie dojrzeć, mimo wolałabym dostać tekst bez błędów. Ale chylę czoła za świetną pracę i cieszę się, że w ogóle polski czytelnik może poznać Petera i jego przyjaciół.
Podsumowując, Peter Nimble i magiczne oczy to propozycja idealna dla kogoś spragnionego niesamowitych przygód i nietuzinkowych postaci. Jeśli ktoś ceni sobie świat, gdzie dobro i zło nie są jednoznaczne, a bohaterów nie da się szybko ocenić i zaszufladkować, polecam zapoznanie się z tą powieścią. Nawet jeśli nie jest już dzieckiem, a dorosłym według dowodu jak ja.
Ocena: 6/10
Strefa dobrych cytatów
- Są chwile, w których sprawiedliwość wymaga od nas więcej, niż gotowi jesteśmy dać.
Czasami ludzie w dramatycznych sytuacjach zdolni są do czynów niemożliwych - korzystając nie z własnej, ale z jakieś zewnętrznej siły, która od nich bije.
Może kiedyś, bo teraz mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Czasem warto przeczytać takie książki. Może najdzie mnie kiedyś na nią ochota :D
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Ciekawa historia i w świetny sposób opowiedziana przez ciebie! Z ogromną chęcią bym zagłębiła się w tą historię. A na blogu zostaję na dłużej! Pozdrawiam, Daria z book-night.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak opowiadałaś mi o tej książce, wspominając o tym, że nie jest odpowiednia dla dzieci ze względu na tak drastyczne opisy. Sądzę jednak, że skoro w filmach animowanych można się zetknąć z brutalnością, a niektóre dzieciaki oglądają również inne dzieła wyświetlane w telewizji (wiem to po siostrzeńcach), to ta książka nie wywoła u nich szoku. Ale tak - dzieci nieznające przemocy nie powinny się z nią jeszcze zapoznawać.
OdpowiedzUsuńA co do samej książki, to jestem ogromnie ciekawa głównego bohatera oraz tych opisów, które tak wychwalasz. Chętnie bym sprawdziła, czy na mnie również by tak zadziałały. Jednakże jeżeli chodzi o korektę, to nie bój się podesłać do wydawnictwa listę znalezionych błędów. Ja sama tak robię. :)
BLUSZCZOWE RECENZJE