Przyznam szczerze, że nigdy nie
byłam fanką kalendarzy, a przynajmniej do czasu, kiedy naprawdę nie zaczęłam ich potrzebować, bo wykaz obowiązków zaczął narastać w takim tempie, że nie byłam w
stanie tego wszystkiego spamiętać (jedno słowo na wytłumaczenie: studia).
Kalendarz to jednak kalendarz. Służy temu, aby zapisywać w nim
nadchodzące, ważne wydarzenia czy niezbędne do życia informacje. Spogląda się
do niego jak do zwyczajnego zeszytu z zapiskami. A teraz pomyślcie sobie, co by było, gdyby taki
kalendarz nie kojarzył się tylko z nadchodzącymi obowiązkami. Gdyby
spojrzenie w niego nie było dla nas wyłącznie niemiłym doświadczeniem
naznaczonym pędzącym jak wiatr czasem. Można by wtedy choć na chwilę przystanąć, odpocząć i stwierdzić, że to co zazwyczaj nacechowane jest
pośpiechem, równie dobrze może pełnić rolę wspaniałego motywatora!
Oto macie przed sobą typowo
kobiecy, magiczny i jedyny w swoim rodzaju CzaroMarownik! Co odróżnia go od innych,
zwykłych kalendarzy? Przede wszystkim zawiera w sobie cenne porady, które wprowadzą w
nasze życie równowagę oraz zatopią nas w klimatach ezoterycznych. Prawda, to
dosyć specyficznie ukierunkowana tematyka, ale możecie mi wierzyć, ezoteryka
wciąga, szczególnie wtedy, kiedy pociąga za sobą stosowanie niewinnych trików,
które możemy zaliczyć do białej, nieszkodzącej nikomu magii. Takie porady i
wskazówki pomagają nam nieraz uwierzyć w siebie, w swoje możliwości, a także
odciągnąć od nas złą aurę czy niepowodzenia. To świetny pomysł na odprężenie
się po całym tygodniu obowiązków i przygotowania się do kolejnych wyzwań – tak,
taka porada znajduje się po każdej kalendarzowej niedzieli. CzaroMarownik
zawiera w sobie oczywiście nie tylko ezoteryczne triki. Odnajdziecie tu również
to, co najbardziej do kobiet przemawia, czyli wszelakie ciekawostki dnia
codziennego, porady zdrowotne, triki, które ułatwią nam życie, a także sprawią,
że poczujemy się lepiej!
Wiecie co spodobało mi się w CzaroMarowniku najbardziej? Rady zdrowotne – przykładowo, jakich składników nie można ze sobą
łączyć, ponieważ nam szkodzą; jakie są zalety czekolady czy kilka ciekawych,
zdrowych przepisów. Fajne były również te ciekawostki, które odpowiadają na pytanie „jaka
jesteś”, w przypadku twojego ulubionego koloru czy np. pozycji w jakiej śpisz. Nie
będę zdradzać więcej szczegółów, to wszystko trzeba odkryć samej. Żałuję, że trochę sobie zaspoilerowałam poszczególne zakończenia tygodnia, ale spokojnie, wam to nie grozi!
Ostatnia rzecz, która podobała mi się w CzaroMarowniku to zdecydowanie jego oprawa. Wystarczy spojrzeć już na samą okładkę. Tajemnicza, niebanalna, sprawiająca wrażenie, że nie jest kalendarzem, a czymś całkowicie odmiennym, magicznym! Na pewno przyciągnie wzrok wielu waszych koleżanek. Zaciekawieni? Premiera już 13 października!
Ostatnia rzecz, która podobała mi się w CzaroMarowniku to zdecydowanie jego oprawa. Wystarczy spojrzeć już na samą okładkę. Tajemnicza, niebanalna, sprawiająca wrażenie, że nie jest kalendarzem, a czymś całkowicie odmiennym, magicznym! Na pewno przyciągnie wzrok wielu waszych koleżanek. Zaciekawieni? Premiera już 13 października!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:
Szczerze to miałem kilka różnych kalendarzy ale jakoś nie przykładałem do nich większej wagi. Chociaż może powinienem napisać nie przykładam. Oczywiście doceniam atrakcyjne wykonanie kalendarza czy oryginalne dodatki jednak jakoś nie miałem motywacji by wpisywać w niego swoje plany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i zapraszam do mnie
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com
Ja chyba nie umiem obchodzić się z kalendarzami, miałam ich kilka, ale szybko zapominałam o ich istnieniu. Ciekawe czy ten nie dałby o sobie zapomnieć, pozdrawiam Asia z ucztdladuszy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOkłądka jest przecudna, ale jeżeli o mnie chodzi, to kalendarz sobie odpuszczę. Słabo się sprawdza, najczęściej regularnie prowadzę zapiski w pierwszej połowie roku, a później to już jak wyjdzie. Jasne, ucząc się w nadchodzącym semestrze na dwóch kierunkach nie będzie mi łatwo ogarnąć wszystkie terminy i deadline'y, ale jakoś dam sobie radę z pomocą kalendarzy elektronicznych ;)
OdpowiedzUsuńZawsze uwielbiałam czytać te wszystkie różne ciekawostki i porady w kalendarzach. Często traktowałam je z przymrużeniem oka, ale dawały frajdę:-) Ten jest wykonany przepięknie i naprawdę się nad nim zastanawiam, jeśli nie dla siebie, to na prezent.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę go mieć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Jakiś czas temu było głośno o tym kalendarzu. Podoba mi się okładka, ale moją systematycznością jest słabo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Sara z Niesamowity Świat Ksiażek
Uwielbiam kalendarze, może nie jestem jakoś specjalnie zajętą osobą żeby wpisywać jakieś spotkania czy inne rzeczy, ale zawsze świetnie sprawdzają mi się jako pamiętnik <3
OdpowiedzUsuńMuszę sobie sprawić taki egzemplarz :)
Mam Czaromarownik na ten rok i zdecydowanie poprawili oprawę wizualną, ta okładka jest świetna! Podobna mi się sam koncept jednak ja tak mało z niego korzystam, że chyba odpuszczę w tym roku :(
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
W Czaromarowniku zakochałam się od razu, a teraz wszędzie go pełno i powoli zmieniam zdanie...
OdpowiedzUsuńJa się w nim zakochałam! I jest to jeden z dwóch kalendarzy na jakich będę funkcjonowała w 2018 ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam kalendarza. Nie widziałam w tym sensu, bo tak czy siak nawet, gdy coś zaplanowałam to nigdy nie było dokładnie tak jak miało być. Zawsze wyskakiwało coś czego nie było w planach.
OdpowiedzUsuńNie jestem osobą poukładaną, działam chaotycznie co bardzo często widać.
Ciekawy post ;)
Pozdrawiam x
Używam kalendarza dlatego też żałuję, że nie mogę tego mieć :( Wydaje się piękny i taki magiczny! Świetny tekst. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie lubię używać kalendarzy :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dominika z Zaczytana D
Od tamtego roku zaczęłam tak na bieżąco korzystać z kalendarza i na 2018 rok na pewno zaopatrzę się w ten :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie prowadziłam kalendarza ale chyba zacznę intensywnie o tym myśleć :)
OdpowiedzUsuńA jak wygląda w środku? Bo to mnie najbardziej interesuje ;)
OdpowiedzUsuń//Aggi
Jestem ogromnie ciekawa tej publikacji :)
OdpowiedzUsuńKocham kalendarze, ale niby "pozytywne myśli" mnie po prostu odrzucają. Jestem ciekawa też, jak wyglądałyby miny wykładowców, kiedy wparowałabym na zajęcia z psychologii z takim czymś. Według mnie powinni od razu mnie wyrzucić :D
OdpowiedzUsuńKalendarze wolę sama dla siebie wykonywać. Zeszyt i długopis i jest pięknie. Mam wszystko pod ręką i to co chcę. Jednak takie kalendarze wydawane co roku są niemałą inspiracją :)
OdpowiedzUsuńWygląda ładnie, ale ja o kalendarzach po prostu zapominam, a sama tematyka tego konkretnego w żadnym razie mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuńCzaromarownik jest przepiękny <3
OdpowiedzUsuńHmm wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam z tym do czynienia niestety ;)
Zapraszam do mnie, mogłabym prosić o kliknięcie w link w tym poście? Byłabym bardzo wdzięczna :)
Przy okazji zachęcam do wspólnej obserwacji :)
http://veronicalucy.blogspot.com/2017/10/lace-up-skirt.html
Lubię kalendarze ale ten jakoś do mnie nie przemawia. Oczywiście piękną ma okładkę jednak wnętrze nie jest już tak ładne.. I ta nazwa.. :) Muszę poszukać czegoś innego :D
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. W ciągu tego roku przekonałam się do prowadzenia Bullet Journal w zwykłym zeszycie. Do torebki mam mały kalendarz. Na ten raczej się nie skuszę, chociaż jest piękny :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym mieć ten kalendarz. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Wygląda cudownie! Wolę raczej takie kalendarze na biurko, ale chyba zrobię wyjątek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alice
z ourbooksourlive.blogspot.com